Przygotowania i pozyskanie wymaganych zgód z reguły zajmują sporo czasu. Zgodnie z wytycznymi IPN, o planowanych pracach fundacja musi poinformować z wyprzedzeniem Polski Czerwony Krzyż, IPN we Wrocławiu, sanepid i właściciela terenu. Ostatecznie podjęcie szczątków żołnierza radzieckiego udało się przeprowadzić 21 lipca.
Większą część dnia spędzili badacze w lasku za Długomiłowicami, niedaleko wieży ciśnień. Choć żołnierz był tylko jeden.
Ekshumację przeprowadziła Fundacja Silesia z Opola, w której członkiem jest również dr Magdalena Przysiężna-Pizarska z Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego.
Lusterko, ołówek, spinka od paska
Przedstawiciel Silesii, Andrzej Latussek przybliża szczegóły historii, jaka mogła się przydarzyć przed ponad 75 laty.
- Żołnierz nie był w linii okopów, tylko w pojedynczym rowie strzeleckim. Zginął pomiędzy styczniem a marcem 1945 r. Znaleźliśmy trzy kule z "pepeszy" w jego plecach - i ten fakt trochę nas zbija z tropu. Niemcy byli przecież po drugiej stronie. Wygląda więc na to, że mógł zginąć z rąk towarzyszy broni - mówi Latussek. Za tą wersją przemawiać może fakt, że gdyby czerwonoarmista poległ w czasie walk, musiałaby być przy nim w grobie broń i płaszcz. Choć panowały warunki zimowe, płaszcza nie znaleziono.
- Miał buty gorszej jakości. Tak jak go ktoś zastrzelił, tak wpadł do okopu i został w nim 75 lat - stwierdza rozmówca. W jego opinii pod uwagę można brać dwie hipotezy. Podczas nocnego ataku żołnierz wybiegł z ziemianki, wskoczył do rowu i otrzymał strzały w plecy od Niemców, którzy go okrążyli. Mogło być też tak, że wyprowadzili go na dwór i zabili "swoi".
Niewiele artefaktów skrywała bezimienna mogiła, w której na głębokości około 70 centymetrów spoczywał radziecki żołnierz. Hełm, lusterko, ołówek, guziki od spodni, spinka od pasa. Na znalezienie swoistego identyfikatora czerwonoarmisty nie liczono, gdyż Rosjanie nie używali nieśmiertelników. Jedynie zakręcane tubki, w których umieszczali zwitki papieru z zapisanym nazwiskiem. A i tych często nie zabierali ze sobą na wojnę, czy nawet celowo się ich pozbywali, aby nie przyciągać do siebie złego losu.
Żołnierz nieznany
Dzięki pracy dr Magdaleny Przysiężnej-Pizarskiej wiemy, że szczątki należały do mężczyzny po trzydziestce. Wzrostu 1,68-1,70 m i szczupłej budowy ciała. - Miał problemy chorobowe, prawdopodobnie gruźlicę, ale nie wchodzimy w te aspekty zbyt głęboko. Stwierdziliśmy ubytki w uzębieniu. To jednak był powszechny problem wśród Rosjan - raczej wyrywali zęby, niż je plombowali - uszczegóławia Latussek. Dodaje, że najprawdopodobniej poległy był człowiekiem palącym, na co wskazuje osad zachowany na zębach.
Z jakiego regionu pochodził żołnierz? Jak przyznaje rozmówca, gdyby się uprzeć, można by skorzystać z wysoko specjalistycznej, a przy tym - niestety - drogiej, metody badania, bazującej na materiale pobranym z zęba. (...)
Cały artykuł w 29. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukaże się 4 sierpnia.
Napisz komentarz
Komentarze