Miasto Kędzierzyn-Koźle powstało z połączenia trzech samodzielnych gmin miejskich: Koźla, Kłodnicy i Kędzierzyna oraz miasta i gminy Sławięcice, w skład której wchodziły sołectwa Cisowa, Lenartowice i Miejsce Kłodnickie.
Czysta robota polityczna
Jak wspomina Stanisław Biernat, ostatni naczelnik Kędzierzyna: - Była to czysta robota polityczna.
Mimo że formalnego połączenia dokonał minister administracji, gospodarki terenowej i ochrony środowiska, pomysł wyszedł z kół partyjnych, prawdopodobnie z Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Opolu. Miał to być sposób na zażegnanie sporów pomiędzy mniejszym, ale pełniącym funkcję miasta powiatowego Koźlem, a większym, prężnie rozwijającym się miastem przemysłowym, jakim był Kędzierzyn. Chodziło głównie o podległość Kędzierzyna Koźlu i wynikające z tego oskarżenia o dyskryminację przez miasto powiatowe.
- Wtedy miasta, gminy i osiedla w sprawach finansowych nie miały za wiele do powiedzenia – stwierdził Stanisław Biernat.
Rozdział pieniędzy odbywał się centralnie. Na najniższym szczeblu to właśnie powiat decydował, kto, na co i ile pieniędzy dostanie. Wydział Finansowy Urzędu Powiatowego przygotowywał projekt budżetu, a Komisja Planowania, również będąca wydziałem Urzędu Powiatowego, przygotowywała projekt inwestycji i remontów kapitalnych na terenie powiatu. Jako całościowy plan finansowo-gospodarczy było to zatwierdzane przez Powiatową Radę Narodową. W tym planie, po zatwierdzeniu, zaznaczone było, ile pieniędzy dostaną poszczególne miasta, gminy i osiedla oraz na jakie konkretne zadania mają je przeznaczyć. Same mogły więc co najwyżej wnioskować o wykonanie czegoś na swoim terenie.
Poza tym już wtedy granica administracyjna pomiędzy niektórymi z połączonych miejscowości była sztuczna, np. Kłodnica i Koźle Port fizycznie były połączone od wielu lat. Pozostałe miejscowości dzieliła od siebie stosunkowo niewielka odległość. W tamtym czasie planowana była również budowa kompleksu petrochemicznego pomiędzy Blachownią a Sławięcicami, który także by je scalił.
Łączyć miasta, znaczy komitety
Okazją do dokonania połączenia okazała się przeprowadzona w 1975 roku reforma administracyjna kraju, w wyniku której m.in. zniesione zostały powiaty. Pierwszą rzeczą, jaka została wtedy zrobiona, jeszcze przed połączeniem miast, było połączenie działających w nich komitetów miejskich PZPR w jeden Komitet Miejski PZPR w Kędzierzynie-Koźlu.
Pod jego egidą powstała Rada Czterech Naczelników Miast, której przewodził Stanisław Biernat jako naczelnik największego z nich. To gremium zajęło się techniczną stroną połączenia Koźla, Kłodnicy, Kędzierzyna i Sławięcic, m.in. utworzeniem wspólnego Urzędu Miasta.
Po co dzielić, żeby łączyć?
Prawie dwadzieścia pięć lat po powstaniu Kędzierzyna-Koźla część jego mieszkańców nadal jest niezadowolona z połączenia. Wielu nie interesuje się sprawami miasta. Widać to chociażby po wielokrotnych na przestrzeni ostatnich lat próbach stworzenia miejskiej gazety. Pojawiające się co jakiś czas na rynku tytuły padały czasem po ukazaniu się tylko kilku numerów. Obecnie wydawane tu gazety również nie mają tak wysokich nakładów, jakie – wydawałoby się ze względu na liczbę mieszkańców – powinny mieć.
Za to co jakiś czas obficie odradzają się idee rozmontowania tego, co ćwierć wieku temu stworzono. Tu przoduje, dwadzieścia lat temu tak przecież pozytywnie nastawione do miasta, Koźle. Teraz jego mieszkańcy czują się dyskryminowani przez o wiele większy, a co za tym idzie, liczniej reprezentowany w Radzie Miejskiej Kędzierzyn.
Co by się jednak stało, gdyby Koźle dokonało secesji? Z czego by się utrzymywało?
Do wyliczenia jego ewentualnych dochodów wzięliśmy dochody K-K za 1998 rok, które wyniosły około 87,7 mln zł. Ponieważ poza podatkiem od nieruchomości pozostałe dochody można przeliczać proporcjonalnie na jednego mieszkańca, wyszło nam, że Koźle – przy prawie 15,5 tys. mieszkańców – będzie miało dochody w wysokości około 19,3 mln zł. Te pieniądze musiałyby starczyć miastu na jego utrzymanie.
I tu pojawia się problem. Same kredyty zaciągnięte na usuwanie skutków powodzi to mniej więcej taka suma. Poza tym w Koźlu są najstarsze, a przez to znajdujące się w najgorszym stanie technicznym budynki komunalne. Pojawia się też problem z utrzymaniem komunikacji miejskiej. Jej koszty musiałyby być rozłożone równo pomiędzy Kędzierzyn i Koźle lub też w jakichś proporcjach. Na jakiej jednak zasadzie wyznaczonych? Inną rzeczą jest umiejscowienie wysypiska śmieci i oczyszczalni ścieków w Kędzierzynie, a stacji uzdatniania wody w Koźlu. Jest też problem podziału majątku miejskich spółek.
Oczywiście można te problemy rozwiązać, powołując związek gmin. Po co się jednak dzielić, żeby później łączyć się na nowo, tworząc dodatkową, kosztowną biurokrację?

Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 30 z 22.12.1999 r.
Napisz komentarz
Komentarze