Reklama
sobota, 2 listopada 2024 23:47
Reklama
Reklama
Reklama

Coraz mniej respektu przed człowiekiem

Można odnieść takie wrażenie, że dzikie zwierzęta żyjące w naszym mieście i w jego najbliższej okolicy nie boją się już odwiedzać naszych osiedli, przydomowych ogródków i podwórek. Przekonał się o tym ostatnio pan Eugeniusz Sozański z ul. Portowej 3 w Koźlu, którego nieruchomość regularnie odwiedza…. stado dzików.
Coraz mniej respektu przed człowiekiem

Autor: foto: PIXABAY

- Wpadają tutaj w nocy jak tornado. Od połowy kwietnia  stado dzików już cztery razy zryło mi cały ogród - żali się pan Eugeniusz. - To, co posadziłem i posiałem na początku kwietnia zostało całkowicie zniszczone. Dawno mogłem mieć swoje młode ziemniaki, które sadziłem już trzy razy. Jednak nic z tego, bo za każdym razem dziki siały tu prawdziwe spustoszenie. Za czwartym razem podjąłem decyzję, żeby w to miejsce posiać buraki. Przy okazji zryły sąsiednie miejsca gdzie rosły tulipany, narcyzy, lilie. Fasolę posiałem dwa razy i też ją wykopały. Spróbuję więc trzeci raz.

Dziki prześlizgują się pod ogrodzeniem wykonanym z siatki i wchodzą na ogródek pana Eugeniusza od strony wału na Odrze (tuż przy moście im. insp. Wiktora Ludwikowskiego), ale przychodzą także od strony kozielskiej strzelnicy i pól położonych wzdłuż ul. Dunikowskiego.

- Jeden z mieszkańców ul. Karpackiej, który w kwietniu wracał z pracy około godz. 20.00, opowiadał o wielkim dziku, który zasuwał od strony strzelnicy i tylko przemknął przez ul. Dunikowskiego. Z kolei sąsiedzi mówili mi, że widują tu dziki regularnie z zegarkiem w ręku o godz. 22.00 - relacjonuje nasz rozmówca. - Trzy miesiące ciężkiej pracy poszły na marne. Już nie mówię o kosztach zakupu cebulek kwiatów, które nie są małe. Straty oceniam na co najmniej kilkaset złotych. Mam tu też okazałą pasiekę. Boję się, że dziki poprzewracają w końcu moje ule i dopiero wtedy straty będą ogromne. 

Za pierwszym razem ogródek mieszkańca ul. Portowej odwiedziły trzy dorosłe osobniki, ale później zaczęło się już pojawiać całe, liczące co najmniej kilkanaście sztuk stado.

- Za drugim razem zadzwoniłem do prezesa tutejszego koła myśliwskiego, który do mnie przyjechał i sam zobaczył jak dzik wrył się u mnie w stertę gałęzi. Obaj z kolegą widzieliśmy tylko jego zadek, ale po chwili zwierzak uciekł - wspomina pan Eugeniusz, który przestrzega przed ich lekceważeniem. - Jest to trochę niebezpieczne, bo wiadomo, że locha z młodymi może zaatakować człowieka. Zwracałem się z prośbą o pomoc do różnych służb i instytucji, ale w tej sprawie niewiele można zrobić. Myśliwy doradził mi jedynie wzmocnienie ogrodzenia, ponieważ nawet on jest w tej sytuacji bezsilny. W terenie zabudowanym nie można strzelać do zwierząt, tym bardziej gdy locha jest z młodymi.

Koźlanin zastosował się już do wskazówek myśliwego.

- Ogrodzenie wzmocniłem. Wchodzę teraz na ogród codziennie o godzinie 22, a nawet 23. Nieco pohałasuję i na razie mam trochę spokoju, ale na jak długo to się dopiero okaże. Może nie zniszczą mi tego, co ponownie zasiałem i posadziłem - wyraża nadzieję pan Eugeniusz.

 

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Zusto 13.06.2020 18:47
W Kędzierzynie w nocy z niedzieli na poniedziałek też buszowały po ogródkach na Pięknej i Parkowej.

K 13.06.2020 00:08
dzikie dziki są bardziej chronione niż żywność którą produkuje człowiek, nie można ich zwyczajnie humanitarnie zabić ani przetworzyć na jedzenie, dlaczego? bo takiego prawa się doczekaliśmy. Że człowiek jest poniżej dzikiej świni i to co wytworzy na ogródku jest mniej wartościowe niż dzika świnia czy wyroby przetworzonej żywności z sieciówek.

Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 2°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1034 hPa
Wiatr: 6 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama