Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla byli faworytem tego spotkania i z tej roli wywiązali się znakomicie. Nie przeszkodził im nawet brak pierwszego szkoleniowca Gheorghe Cretu, który był chory. Na ławce trenerskiej zastąpił go Michał Chadała.
W pierwszej partii ZAKSA zdominowała przeciwnika. Gospodarze błyskawicznie objęli prowadzenie (6:1), po skutecznych atakach i blokach Aleksandra Śliwki na Bartłomieju Bołądziu i Marcina Janusza na Pawle Halabie. Kędzierzynianie świetnie prezentowali się w grze na siatce - w całym meczu nie popełnili ani jednego błędu w ataku. Efektem tego była rosnąca przewaga (12:4, 19:10, 22:13). Setbola dał nam atak Łukasza Kaczmarka, a za moment decydujący punkt zdobył Kamil Semeniuk.
W kolejnym secie gra była bardziej wyrównana. Gospodarze odskakiwali na kilka punktów (10:5), ale rywale potrafili odrobić część strat (15:12, 19:17). Trener Michała Chadała musiał wziąć czas, co przerwało dobrą passę rywali. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla już nie pozwolili im się zbliżyć i w końcówce wygrali bez większych problemów.
Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Wicemistrzowie Polski ponownie rozpoczęli z impetem. Przy zagrywkach Krzysztofa Rejno wykorzystali kilka kontrataków i odskoczyli na siedem oczek (10:3). Goście nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonej ZAKSY, choć trener Andrzej Kowal brał czasy i żonglował składem. Rozpędzony lider PlusLigi wysoko prowadził (12:6, 19:12). Meczbola dał nam as serwisowy Kamila Semeniuka, a zwycięski punkt zdobył Bartłomiej Kluth.
ZAKSA: Marcin Janusz (2), Łukasz Kaczmarek (16), Kamil Semeniuk (14), Aleksander Śliwka (10), Krzysztof Rejno (5), Norbert Huber (10), Erik Shoji oraz Bartłomiej Kluth (3), Michał Kozłowski, Tomasz Kalembka
Ślepsk: Joshua Tuaniga (1), Bartłomiej Bołądź (13), Paweł Halaba (5), Adrian Buchowski (4), Cezary Sapiński (4), Andreas Takvam (7), Paweł Filipowicz oraz Piotr Łukasik (7), Łukasz Makowski (1), Kevin Klinkenberg (2)
Napisz komentarz
Komentarze