- Zbiory nie są może imponujące, ale wiem, że sam pomysł przypadł do gustu wielu osobom. Ważne, aby ludzi zainteresować, może i nieco wzruszyć, aby człowiek zatrzymał się choć na chwilę i pochylił nad naszą przeszłością - mówi mieszkaniec os. Azoty, Krzysztof Milewski, który wrażliwością historyczną wykazywał się już w szkole podstawowej, a następnie w technikum. Nie zmienił tego też okres zasadniczej służby wojskowej, bo szacunek dla munduru oraz dla instytucji, jaką jest armia, pozostał.
- Kontynuowałem swoją pasję. Dużo czytałem na ten temat. Kiedyś były to głównie książki, dziś są to tylko gazety. Przyszedł wreszcie czas na podjęcie z żoną decyzji o kupnie mieszkania. Kupiliśmy je dwa lata temu w Azotach. Zorientowałem się, że w piwnicy naszego budynku jest pomieszczenie, w którym można zorganizować małą izbę pamięci. To pomieszczenie było w kiepskim stanie i dzięki pomocy kolegi Arka udało się je odświeżyć. Tak więc otrzymałem wsparcie i takie właśnie były początki - opowiada pan Krzysztof.
Prawie jak oryginał
Nie było jego celem wychwalanie militaryzmu. Chciał jedynie pokazać trochę sprzętu i kawałek burzliwej historii. Pan Krzysztof już wcześniej zgromadził nieco eksponatów, ale dopiero w ostatnich latach zintensyfikował pozyskiwanie różnych przedmiotów. Dużą ich część przekazali jego znajomi, którzy do dziś podrzucają mu różne artefakty. Ucieszył się więc bardzo, że może je wreszcie wyeksponować.
Krzysztofowi Milewskiemu udało się zgromadzić m.in. pokaźny zbiór literatury historycznej. Posiada też repliki broni z czasów II wojny światowej, konfliktu w Wietnamie, a także obecne uzbrojenie, będące na wyposażeniu różnych armii świata. W sumie kilkanaście sztuk. W „Orlim Gnieździe” nie brak też amerykańskich, radzieckich, niemieckich i oczywiście polskich mundurów, z których żołnierze korzystali od końca II wojny do czasów współczesnych. Ponadto w kolekcji znajdują się najrozmaitsze modele samolotów, czołgów i okrętów wojennych.
- Mam m.in. dioramę Messerschmitta Bf 109, czyli niemieckiego samolotu myśliwskiego, modele radzieckiego czołgu T-34, model polskiego niszczyciela ORP Burza. Chciałem ponadto zdobyć ORP Błyskawicę, ale się nie udało – ubolewa pan Krzysztof.
W muzeum znajduje się też ściana pamięci ze zdjęciami osób, które wywarły największy wpływ na nasze losy w XX wieku.
Do najcenniejszych eksponatów, z sentymentalnego punktu widzenia, należą repliki medali z wojny obronnej w 1939 roku czy miniaturka pomnika z Westerplatte.
Wszystko przedstawia jakąś wartość i wzbudza emocje, dlatego nie chciałbym ich w jakiś sposób wyróżniać. To są tylko symbole. Nie mam, niestety, choćby guzika z oryginalnego munduru pradziadka, a szkoda - dodaje nasz rozmówca.
Rodzinna pasja
- Jadąc na urlop, zawsze musimy odhaczyć jakąś atrakcję turystyczną o charakterze historycznym. Przy okazji dokupi się jakąś pamiątkę. Zatem żonę zaraziłem trochę swoją pasją, natomiast moja córka Zuzia ma dopiero siedem miesięcy, ale być może kiedyś też polubi historię - nie wyklucza pan Krzysztof. - W mojej rodzinie zawsze będzie szacunek do armii, do munduru, ponieważ wojsko jest nośnikiem polskiej tradycji. To przykre, gdy ktoś drwi z munduru Wojska Polskiego. Niektórzy nie robią nic dla poprawy naszego bezpieczeństwa, a najlepiej wychodzi im wyśmiewanie się z instytucji, która w razie zagrożenia jako jedyna może nam zagwarantować bezpieczeństwo. Choćby dlatego postanowiłem zadbać o tę pamięć i szacunek - wyjaśnia nasz rozmówca.
Przez ostatnie dwa lata przez „Orle Gniazdo” przewinęło się około 200 osób, licząc rodzinę i kolegów z pracy pana Krzysztofa.
- Kto chciał, to przyszedł. Ludzie byli pod wrażeniem, że coś takiego powstało w piwnicy. Jak jestem w domu i mam czas, to każdy może przyjść i zobaczyć to minimuzeum. Łatwo mnie znaleźć, bo mieszkam przy ul. Jordanowskiej - zaprasza pan Krzysztof.
Napisz komentarz
Komentarze