Marcin Janusz na boiskach PlusLigi zadebiutował w sezonie 2011/2012, broniąc barw PGE Skry Bełchatów, kolejne dwa lata spędził w szeregach akademików z Częstochowy (2012-2014). Następnie po sezonie gry w Kielcach Marcin wrócił do Bełchatowa, tym razem na nieco dłużej (2015-2018). Szansa dla ambitnego zawodnika otworzyła się w 2018 roku w Gdańsku, o ile w Skrze pełnił rolę zmiennika to kolejne lata gry w Treflu Gdańsk (2018-2021) pozwoliły mu rozwinąć skrzydła.
Dobra postawa młodego rozgrywającego została zauważona przez szkoleniowca reprezentacji Polski, i tak w 2018 roku Marcin Janusz zadebiutował w biało-czerwonych barwach, zdobywając w 2019 roku brąz Ligi Narodów oraz srebro w Pucharze Świata. Również w plusligowym doświadczeniu Marcin Janusz sięgał po trofea, na koncie 27- letniego rozgrywającego jest tytuł mistrza Polski z 2018 roku, wicemistrzostwo kraju (2017) oraz brązowy medal (2016), a także Puchar (2016) i Superpuchar Polski (2017).
Teraz Marcin Janusz deklaruje gotowość do walki o najwyższe cele w barwach Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. 27-latek z przejściem do klubowego mistrza Europy wiąże spore nadzieje. – W momencie, kiedy otrzymałem ofertę już podświadomie wiedziałem, że ją przyjmę. Zdaje sobie sprawę, że będzie to dla mnie spore wyzwanie, ale czuję, że jestem na to gotowy. Chcę spróbować swoich sił w walce o jak najwyższe cele, a zespół z Kędzierzyna-Koźla jest idealnym miejscem na to. ZAKSA to klub, który pozwala się rozwinąć każdemu zawodnikowi, to też widać, bo praktycznie każdy kto tutaj przechodził (a przynajmniej zdecydowana większość siatkarzy) po kilku latach wchodzi na ten wyższy poziom – podkreślił nasz zawodnik.
Nowy rozgrywający Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przyznał, że jest gotów na zmierzenie się z presją, jaka będzie na nim spoczywała. – Oczywiście jestem świadomy, że porównania do Bena Toniuttiego będą się pojawiały, natomiast mi nie pozostaje nic innego, jak tylko skupić się na tym, żeby ciężko pracować, rozwijać się, grać jak najlepiej i jak najwięcej osiągnąć.
Napisz komentarz
Komentarze