Przypomnijmy, 19 listopada 2020 roku w godzinach popołudniowych policjanci uzyskali informacje, że w halach na terenie Koźla Portu nielegalnie składowane są substancje nieznanego pochodzenia. Na miejscu pracowali m.in. funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej z Kędzierzyna-Koźla oraz Opola, strażacy, a także wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Na miejscu ujawniono około 1500 zbiorników o pojemności tysiąca litrów, które są zamknięte i zabezpieczone folią. Mowa tu o zbiornikach typu DPPL
- Wydział II ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Opolu wszczął 26 listopada śledztwo w związku z ujawnieniem w halach magazynowych zlokalizowanych w Kędzierzynie-Koźlu przy ul. Chełmońskiego i Portowej oraz na terenie przyległym do tej hali kilkuset pojemników typu mauzer z zawartością substancji wstępnie zakwalifikowanych jako łatwopalne i drażniące. Przy czym warunki przechowywania tych substancji oraz ich charakter mogą zagrażać życiu lub zdrowiu ludzkiemu, spowodować zanieczyszczenie gleby, powietrza i wody, bądź też zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym - informuje prok. Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Do 5 lat więzienia
To zachowanie zostało wstępnie ocenione jako mogące wyczerpywać znamiona z art. 183 § 1 Kodeksu karnego. Artykuł ten dotyczy nieodpowiedniego postępowania z odpadami i brzmi: „Kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, zbiera, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
- Działania mające na celu ustalenie sprawcy są prowadzone, zarówno te procesowe jak i pozaprocesowe przez organy policji. Niemniej jednak postępowanie toczy się wciąż w sprawie, zatem nikomu nie przedstawiono zarzutów. Nadto prokurator oczekuje na opinię uzupełniającą biegłego z zakresu chemii, która ma odpowiedzieć na pytanie, jakiego rodzaju substancje były składowane w magazynach przy ul. Portowej w Kędzierzynie-Koźlu oraz czy sposób przechowywania tych substancji w powiązaniu z ich charakterem rodzi zagrożenie dla środowiska naturalnego bądź życia lub zdrowia ludzkiego - powiedział „Lokalnej” prok. Stanisław Bar.
Nie tylko u nas
To doskonale zorganizowany i bardzo zyskowny proceder, który trwa w naszym kraju i regionie od wielu lat. Dzikich składowisk odpadów, co gorsza - chemicznych, nie brakuje w całym naszym regionie. Poza wspomnianym magazynem przy ul. Portowej, kolejna bomba ekologiczna na terenie Kędzierzyna-Koźla znajduje się od ponad trzech lat w jednej z hal magazynowych na pograniczu osiedli Blachownia i Sławięcice. Natrafiono tam na kilkaset beczek z chemikaliami. Chodzi o jeden z magazynów mieszczących się przy ul. Strzeleckiej, najprawdopodobniej wynajęty firmie z Niemiec, po której nie ma już żadnego śladu.
Na kolejne takie miejsca na Opolszczyźnie natrafiono swego czasu w Brzegu i Olszance. W dawnych magazynach zbożowych i nieczynnym zakładzie produkcyjnym nielegalnie składowano beczki i pojemniki zawierające kilkaset ton chemikaliów. Likwidację obu składowisk oszacowano na milion złotych. Takie koszty przekraczają na ogół możliwości budżetowe mniejszych gmin, dlatego ze wsparciem pospieszył wówczas wojewoda opolski.
Dzisiaj proceder nielegalnego wywozu wszelkiego rodzaju odpadów jest wybitnie dochodowy, a w dodatku trudno go kontrolować. To zapewne sprawiło, że do Polski płynie rzeka śmieci z całej Europy, bo przestępcy bez skrupułów wykorzystują luki w przepisach i słabość państwa w walce z mafiami śmieciowymi.
W ostatnich latach obserwujemy nasilające się zjawisko zwożenia do Polski odpadów niewiadomego pochodzenia, które zagrażają życiu lub zdrowiu ludzi. Największy problem stanowi przy tym brak możliwości ustalenia sprawców, którzy w nielegalny sposób pozbywających się wszelkiego rodzaju odpadów.
Wyrobiska pokopalniane, byłe żwirownie, cegielnie, huty, stare magazyny stają się miejscami wywózki odpadów „na dziko”, a straty dla budżetu państwa wynikające z tego tytułu szacowane są na około 2 mld zł rocznie!
W Wielkopolsce się udało
Najświeższe dobre wieści w walce z przestępcami na tym froncie pochodzą z Wielkopolski. Wczoraj (9 marca) media obiegła informacja, że funkcjonariusze KWP w Poznaniu zatrzymali pięć osób zamieszanych w proceder nielegalnej utylizacji niebezpiecznych odpadów, które składowano w nieczynnych żwirowniach w Bojanicach i Kunowie - poinformował PAP rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak.
Borowiak poinformował we wtorek, że już od pewnego czasu pojawiały się informacje, że w jednej z podpoznańskich firm, działającej na rynku utylizacji odpadów przemysłowych dochodzi do poważnych nieprawidłowości.
- Odpady zamiast trafiać do wyspecjalizowanych zakładów posiadających zaawansowane technologie neutralizacji, były wywożone do nieczynnych żwirowni w okolicach Leszna i Gostynia. Między innymi w tych miejscach mogły być zakopywane duże ilości pyłów polakierniczych albo substancji ropopochodnych - wskazał mł. insp. Andrzej Borowiak.
Jak dodał, sprawą zajęli się policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej oraz Dochodzeniowo Śledczego z KWP w Poznaniu. W poniedziałek 8 marca w sprawie zatrzymano pięć osób, w tym właściciela żwirowni.
Według wstępnych szacunków pod ziemią mogły być zakopane niebezpieczne odpady przemysłowe, do których przewozu mogło posłużyć nawet 90 ciężarówek. W jednej z lokalizacji znajduje się także hałda o powierzchni ok. 200 m kw., w której mogą znajdować się dziesiątki ton odpadów.
Napisz komentarz
Komentarze