Przy stabilizującej się liczbie zakażeń eksperci nie widzą na razie potrzeby wprowadzania lockdownu dla całego kraju, choć prawdę mówić cały szereg regionów w Polsce kwalifikuje się już do tego, aby objąć je nawet drastyczniejszymi obostrzeniami. To jednak jeszcze bardziej uderzyłoby w gospodarkę.
Na chwilę obecną kluczowym wyzwaniem dla władz centralnych jest utrzymanie stabilności służby zdrowia. Ta już teraz znajduje się na skraju wydolności. Codziennie do szpitali trafia od 300 do 500 kolejnych pacjentów. Tymczasem służba zdrowia nie ma już rezerw w postaci łóżek, respiratorów, czy personelu medycznego.
Zielonego światła wciąż nie dostała np. propozycja szybszego przywrócenia działalności galerii handlowych i sklepów meblowych. W tym przypadku przedsiębiorcy muszą poczekać na kolejny spadek wykrytych zakażeń COVID-19.
Prawdopodobnie miałoby to nastąpić wraz z końcem listopada, co - jak pisze portal money.pl - pokrywa się jednocześnie z prognozami epidemicznymi, które są w posiadaniu rządu. To właśnie na przełomie listopada i grudnia dzienna średnia liczba zakażeń (z całego tygodnia) spadnie poniżej 19 tys. Wtedy mamy wrócić do stanu sprzed 6 listopada, gdy ograniczenia były wprowadzane.
W ostatnich dniach liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem nieco się ustabilizowała. Prawdopodobnie jest to efekt objęcia całego kraju czerwoną strefą i zamknięcia szkół, które - jak przekonują wirusolodzy - są istną wylęgarnią COVID-19.
Jednocześnie pojawiają się sygnały, że jeśli krzywa dziennych zakażeń koronawirusem zostanie wypłaszczona, to mamy szansę, by po 29 listopada przynajmniej stopniowo wracać do szkół - deklaruje minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Minister zaznaczył jednak: - Póki co, mamy decyzję do 29 listopada. Mamy nauczanie zdalne od I klasy szkoły podstawowej wzwyż. Liczymy, że przez te blisko trzy tygodnie będziemy mieli sytuacje opanowaną w tym sensie, że ta krzywa zachorowań zostanie wypłaszczona, że nie będzie zwiększonej liczby dziennych zarażeń, bo to wszytko jest ze sobą powiązane" - mówi sternik MEN, przekonując, iż najistotniejsze w chwili obecnej jest utrzymanie wydolności systemu zdrowia.
- Chodzi o życie i zdrowie Polaków. To jest wartość najważniejsza - wskazał Przemysław Czarnek.
Statystki covidowe z ostatnich dni nieznacznie uspokoiły atmosferę, jednakże specjaliści dostrzegają inne, równie groźne sygnały. Otóż pojawiają się nowe objawy zakażenia SARS-CoV-2. Koronawirus może atakować np. układ nerwowy. Zatem poza symptomami takimi jak gorączka, kaszel, zadyszka, zatkany nos, zmęczenie, lekarze coraz częściej zauważają też objawy neurologiczne jak chociażby ból głowy, bóle mięśni, utrata węchu i/lub smaku, problemy z myśleniem, pamięcią oraz zaburzenia świadomości i majaczenie.
Napisz komentarz
Komentarze