- Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie dopuszczalności przerwania ciąży ze względów embriopatologicznych. Sędziowie orzekli, że legalna do tej pory aborcja ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z Konstytucją RP. Jak pani odebrała tę decyzję?
- Negatywnie, jako kolejną decyzję uderzającą w kobiety i ich prawa. Tym razem chce się nam zabrać prawo decydowania o sobie w krytycznych, szczególnych sytuacjach, kiedy w grę wchodzi nasze życie.
- Mnóstwo kobiet, ale też i mężczyzn okazuje swoje niezadowolenie z tej decyzji. W całym kraju odbywają się protesty uliczne. Pani też wzięła w nich udział?
- Tak. To, co się wydarzyło w Trybunale Konstytucyjnym, wymaga silnej i zdecydowanej reakcji. Trzymam z kobietami, które mają prawo decydować.
- Kobiety mają prawo wyrażać swoje zdanie i protestować, ale pojawiające się przy okazji incydenty związane z dewastacją kościołów czy innych miejsc, choćby biur PiS, nie powinny mieć miejsca.
- Nie pochwalam takich zachowań. Należy dobitnie akcentować istotę protestu, a nie kierować go przeciw obiektom kultu czy infrastrukturze. One nie są tu stroną, wszystko się rozstrzygnie między ludźmi.
- Decyzja TK zapadała w momencie wzrostu zakażeń koronawirusem i obostrzeń zakazujących m.in. zgromadzeń. Przypadek? Politycy prawicowi, ale i lekarze nawołują, żeby przerwać demonstracje uliczne, bo może to doprowadzić do eskalacji zachorowań. Rząd może powiedzieć: robimy, co możemy, żeby ratować Polaków, ale ci nas nie słuchają i sami się narażają. Myśli pani, że kobiety odpuszczą?
- Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Jeśli rządzący zdecydowali się podjąć tak zapalną kwestię w tak specyficznym czasie, to muszą się teraz zmierzyć z konsekwencjami swojego postępowania. Udało im się zmobilizować kobiety w praktycznie każdym wieku – nie sądzę, żeby zabrakło im determinacji. Złość kobiet jest większa niż obawy przed zarażeniem COVID-em. Panie nie chcą być dłużej grzeczne, kulturalne i pokorne. Zostały skutecznie przekonane przez rządzących, że muszą walczyć o swoje prawa, wręcz je wydrzeć.
- Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie nazywa posłów opozycji przestępcami, nawołuje do obrony kościołów. Na ulicach pojawiają się „obrońcy krzyża”. Podczas demonstracji bywa gorąco, dochodzi do bójek. Podział społeczeństwa jest bardzo wyraźny. To wszystko jest niepokojące. Do czego jeszcze może dojść? Jak to zatrzymać?
- Eskalacja wystąpień z jednej strony spowoduje eskalację z drugiej strony. Konieczne jest wypracowanie kompromisu, czy raczej powrót do kompromisu, który obowiązywał przez wiele minionych lat. Inaczej grozi nam zderzenie obu stron, które może być tragiczne w skutkach.
Napisz komentarz
Komentarze