Jeszcze 19 października minister zdrowia Adam Niedzielski, podczas konferencji prasowej ostrzegał, że jeśli w tym tempie zwiększała się będzie liczba zachorowań, to trzeba mieć świadomość, że w nowy tydzień możemy wejść z liczbą 15-20 tysięcy zakażeń koronawirusem dziennie.
- Ministerstwo Zdrowia przygotowuje się na wszystkie możliwe scenariusze, również te najgorsze w postaci 15, a nawet 20 tysięcy nowych zakażeń - mówił 19 października Adam Niedzielski.
Jego przewidywania potwierdziły doniesienia zarówno z pierwszej połowy bieżącego tygodnia (27 października było 16 300, natomiast 28 października 18 820 nowych i potwierdzonych przypadków COVID-19), jak i te dzisiejsze (z 29 października), mówiące już o 20 156 przypadkach nowych zakażeń.
Natomiast z szacunków ekspertów Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że ponad 25 tys. przypadków nowych zakażeń koronawriusem dziennie jest spodziewanych dopiero pod koniec listopada. Ich zdaniem aktualne protesty mogą zawyżyć obecną prognozę do ok. 29 tys. przypadków w dziennym maksimum. Na początku nowego roku liczba ta ma spaść do ok. 10 tysięcy na dzień.
Dziś (29 października) minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział: - Codziennie zwiększamy istniejącą infrastrukturę o około 1000 łóżek. Przygotowaliśmy także nowe rozwiązanie dot. poszerzenia bazy izolatoriów - dla pacjentów, którzy niekoniecznie muszą być leczeni w warunkach szpitalnych. To nie infrastruktura się liczy, a personel, który chcemy zachęcić do współpracy. Stąd klauzula dobrego samarytanina, a także motywacja finansowa dla pracowników ochrony zdrowia. Jestem pod ogromnym wrażeniem infrastruktury stworzonej na stadionie narodowym w te 12 dni. Szpital tymczasowy to realne narzędzie, które będzie nas wspierało w ciągu najbliższych tygodni - przekonuje Adam Niedzielski.
Ekspert rządowy prof. Andrzej Horban nie wyklucza ponownego lockdownu. - Jeśli przyrost zachorowań będzie tak duży, jak obecnie obserwujemy, być może nie będzie wyjścia i trzeba będzie go wprowadzić - zapowiada specjalista.
O szpitalach tymczasowych mówi natomiast: „Są ostatnią - czwartą linią obrony, która jest aktem rozpaczliwym”.
- Zgodnie z złożeniami, jeśli liczba zakażeń przekroczy 20 tys. dziennie, wówczas dla chorych potrzeba będzie te 30 proc. miejsc w istniejących strukturach służby zdrowia - powiedział prof. Horban.
Pytany na ile to wystarczy, stwierdził, że nikt tego do końca nie wie. Wyjaśnił, że to zależy m.in. od zachowania się społeczeństwa i skuteczności wprowadzonych środków zaradczych.
- Możemy zrobić jedynie pewne prognozy, co będzie przy 40 tys., czy też 50 tys. zakażeń - dodał.
Do połowy kwietnia ponad milion zakażeń
W wywiadzie, zamieszczonym dziś (29 października) przez portal Wirtualna Polska, dr n. med. Rafał Wójtowicz, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii CSK MSWiA, jednego z najważniejszych ośrodków leczenia najcięższych przypadków koronawirusa w Polsce stwierdził, że „po weekendzie będzie już ponad 20 tysięcy zakażeń”.
Jak widać jego prognozy potwierdziły się, ale z kilkudniowym wyprzedzeniem i z pewnością nie jest to powód do radości.
- Niestety, obserwując zachowania społeczeństwa, wydaje mi się, że bardzo duże kłopoty możemy mieć już całkiem niedługo. Część ludzi zupełnie ignoruje problem pandemii. Uważa, że on ich nie dotyczy, że wirusa nie ma, że to mistyfikacja. Może nas to sporo kosztować i liczba zakażeń będzie rosła - mówi dr n. med. Rafał Wójtowicz.
Z kolei Ryszard Łukoś z firmy ExMetrix, która analizuje dane o epidemii w Polsce jeszcze w połowie października mówił, że do 11 listopada przybędzie około 160 tysięcy chorych osób. Tym samym łączna liczba zakażeń koronawirusem w Polsce osiągnie około 300 tysięcy. Również i te przewidywania okazały się nazbyt optymistyczne, gdyż już 29 października odnotowano 319 205 zakażonych pacjentów.
Jak informuje portal Wirtualna Polska, prognozę epidemii w Polsce opracowuje również 6-osobowy zespół złożony z matematyków Uniwersytetu Warszawskiego oraz ekspertów Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH. Już w czerwcu ostrzegali oni przed ryzykiem wybuchu epidemii podczas jesieni. Według ich przewidywań do połowy kwietnia 2021 roku zakażenie przejdzie 1,1 mln Polaków.
Podobnych analiz jest więcej.
Kluczowe dwa miesiące
Na ciekawe prognozy rozwoju epidemii koronawirusa można też natrafić na portalu Fizyk Wyjaśnia, gdzie przedstawiono rokowania na najbliższy poniedziałek (2 listopada), które wyglądają następująco: „Całkowita liczba zakażeń: według dopasowania wykładniczego z ostatnich 2 tygodni, to: 382 018 przypadków, według dopasowania liniowego z ostatniego tygodnia to: 347 898 przypadków”.
Autorzy tych analiz zastrzegają jednak, że przedstawiane w ostatnim czasie prognozy, okazują się być zbyt optymistyczne i są dowodem na to, że wciąż mamy do czynienia z sytuacją „przyspieszającej funkcji wykładniczej”.
„Tydzień temu, czas podwajania się całkowitej liczby zdiagnozowanych zakażeń wynosił ok. 20 dni, dziś wynosi 15 (średnie z ostatnich 7 dni)” - czytamy na portalu Fizyk Wyjaśnia.
Idąc tym tokiem rozumowania, należy założyć, że jeśli sytuacja w dalszym ciągu rozwijać się będzie w ten sposób, to w perspektywie dwóch najbliższych tygodni liczba zakażonych może wzrosnąć nawet do 600 tysięcy.
Na początku tego tygodnia portal pn. Fizyk Wyjaśnia pisał też o prognozach zapaści systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju, podkreślając, że niestety wykładniczemu przyrostowi liczby zakażeń nie towarzyszy podobnie szybki wzrost wyzdrowień. Dlatego analiza prognoz dla przypadków aktywnych i porównanie tych danych z liczbą dostępnych łóżek i respiratorów dla pacjentów chorych na COVID-19 prowadzi do bardzo niepokojących wniosków, tym bardziej, że sytuacja w ciągu ostatnich paru dni znacząco się pogorszyła.
W poniedziałek 26 października na portalu tym można było znaleźć taką oto informację: „Spośród zakażonych około 9 % to pacjenci wymagający hospitalizacji. Wczoraj mieliśmy łącznie 19 610 miejsc w szpitalach dla pacjentów z COVID-19 i 12 282 z nich (62,6 %) było już zajętych. Jeśli utrzyma się aktualne (wykładnicze) tempo wzrostu liczby aktywnych zakażeń, to w poniedziałek za tydzień (2 listopada - przyp. red.) możemy spodziewać się około 260 000 chorych, spośród których około 23 400 (9 %) będzie wymagało hospitalizacji. W związku z tym w najbliższym tygodniu państwo powinno przygotować ok 4000 (23 400 – 19610 = 3790) nowych miejsc w szpitalach! Ale to nie wszystko, liczmy dalej. Aktualnie około 8% spośród hospitalizowanych wymaga pomocy respiratora do oddychania. Według oficjalnych danych (wczoraj) mieliśmy 1507 respiratorów przeznaczonych dla osób z COVID-19, z czego 978 było już zajętych (64,9 %). Przy dalszym wykładniczym tempie wzrostu przypadków aktywnych, za tydzień respiratora potrzebować będzie 1872 pacjentów. Czyli mamy około 400 respiratorów za mało! Powyższe wyliczenia oparte są o wariant pesymistyczny, wzrostu wykładniczego” - czytamy na portalu Fizyk Wyjaśnia.
Warto też dodać, że z prognoz rozwoju epidemii przygotowaną przez amerykańskich ekspertów IHME z Waszyngtonu wynika, że Europę czeka „śmiertelny grudzień”. Według ich obliczeń, chorych będzie przybywać lawinowo, a około 10-13 grudnia polskie szpitale zostaną wystawione na ciężką próbę. Od 2,5 tysiąca do 4,9 tys. osób może wymagać podłączenia do respiratorów. Liczba osób hospitalizowanych wyniesie od 30 do 58 tysięcy.
W piątek (30.10) premier Mateusz Morawiecki oraz minister zdrowia przedstawią informację dotyczącą dnia Wszystkich Świętych. Nie zabraknie też nowych zaleceń co do pracy biurowej, a także innych tematów, które zostaną uregulowane, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo zakażeń.
Napisz komentarz
Komentarze