Początkowo salon „DOMI-BUD” mieścił się przy ul. Młyńskiej. W styczniu 2019 roku pani Gabriela złożyła zamówienie na kafle i wyposażenie łazienki, wpłaciła zaliczkę w wysokości 3,5 tys. zł. Towar miał być dostarczony maksymalnie do dwóch tygodni od zamówienia. Jednak do dnia dzisiejszego nie ma po nim śladu, a zaliczka nie została zwrócona.
- Początkowo sprzedawczyni okłamywała mnie i męża, że nie ma szefa i nie potrafi określić, kiedy dokładnie towar zostanie dostarczony. Później się okazało, że to właśnie ona jest właścicielką firmy. Następnie, jak zaczęliśmy naciskać po dwóch miesiącach, otrzymywaliśmy telefony rzekomo od kierowcy, który już do nas jechał z kafelkami, ale jakoś do dziś nie dotarł - opowiada poszkodowana kobieta.
Do siedziby firmy 16 lipca 2019 roku skierowane zostało pismo dotyczące rozwiązania umowy i wezwania do zwrotu zaliczki. Wobec braku reakcji przesłane zostało kolejne pismo z Kancelarii Radcy Prawnego Janusza Szablickiego dotyczące ostatecznego przedsądowego wezwania do zapłaty.
"Niewywiązanie się z umowy wynikało z czynników niezależnych od właścicielki sklepu, gdyż sama musiała towar zamówić od producenta. W związku z faktem, iż zamawiająca towar odstąpiła tutaj od umowy, żądając zwrotu wpłaconej zaliczki, właścicielka sklepu nie jest w stanie od razu zwrócić danych pieniędzy, gdyż pieniądze wpłacane na zaliczki są przeznaczane na dalszy obrót w firmie" - czytamy w postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa przez Komendę Powiatową Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
W międzyczasie siedziba sklepu została przeniesiona na ul. Kozielską. Oczywiście poszkodowani klienci nie zostali o tym poinformowani. Opinie na temat firmy w internecie są w większości negatywne. Pani Gabriela na jednym z forów poznała kobietę, która znalazła się w bardzo podobnej sytuacji.
- Pani w sklepie wydawała się bardzo miła. Zaoferowała, że zrobi nam projekt dwóch łazienek w nowo wybudowanym domu. Projekt został wyceniony na ponad 12 tys. zł. Złożyłam zamówienie w marcu ubiegłego roku. Poinformowano mnie, że trzeba wpłacić zaliczkę w wysokości 7 tys. zł – opowiada pani Katarzyna, która również była zbywana wymówkami, że towar nie dojechał do sklepu lub że samochód dostawcy zepsuł się w drodze.
- Pod koniec kwietnia poszliśmy z mężem do rzecznika praw konsumenta. Zostało sporządzone pismo, w którym daliśmy firmie „DOMI-BUD” dwa tygodnie na dostarczenie towaru. Otrzymaliśmy maila, że towar będzie dowożony na raty, ale nie zgodziłam się na to. Ponownie poszłam do rzecznika praw konsumenta i napisaliśmy pismo o zwrot pieniędzy i odstąpienie od faktury – dodaje poszkodowana.
W maju 2019 roku właścicielka salonu zobowiązała się do dwóch tygodni oddać całą zaliczkę. Jednak pieniądze nie wróciły do klientów. Sprawa również została zgłoszona na policję, a następnie do prokuratury. Obecnie trafiła do sądu. Pierwsza rozprawa zaplanowana jest na 27 października tego roku.
- Takich oszukanych osób jest na pewno więcej. Już straciliśmy nadzieję, że odzyskamy te pieniądze. Ale chcemy ostrzec innych przed tą firmą. Od kilku miesięcy sklep działa pod inną nazwą i znajduje się w Kłodnicy. To już trzecia lokalizacja tego salonu łazienek – zaznacza pani Gabriela.
Kontakt z właścicielką jest bardzo utrudniony. Pomimo kilku odwiedzin w sklepie nie udało nam się z nią porozmawiać. Za każdym razem tłumaczyła, że jest bardzo zajęta. Przesuwała spotkania na inne terminy, unikając w ten sposób rozmowy.
Napisz komentarz
Komentarze