Wyprzedzając potrzeby pacjentów szpital już teraz zwiększył godziny pracy punktu wymazowego z dwóch do siedmiu dziennie, a w krytycznym momencie ZP ZOZ jest w stanie zwiększyć ilość godzin dyżurowych w pracowni biologii molekularnej.
Najważniejszą dla mieszkańców powiatu informacją jest jednak to, że dla nich na chwilę obecną nie zmienia się praktycznie nic. Szpital w Koźlu nadal utrzymuje 90 łóżek covidowych i ponad 200 dla pacjentów z innymi chorobami. Przywoływany przez dziennikarzy szpital w Raciborzu nie został "całkowicie odblokowany". Podobnie jak nasz, działać będzie dwutorowo. Uruchamia w tej chwili podwójne oddziały, które będą zabezpieczać pacjentów covidowych oraz niezakażonych.
Szpital w Koźlu czeka na szczegółowe zarządzenia, które ma ogłosić ministerstwo. Chodzi w zasadzie o dwie sprawy. Czy do placówki będą przyjmowani również pacjenci z podejrzeniem zakażenia, co znacznie ogranicza miejsca w lecznicy, bo takie osoby wymagają izolacji (jeden pacjent w jednej sali). Drugim tematem jest kwestia wspomnianego na początku OIOM-u. Nie wiadomo na razie czy szpital będzie musiał posiadać 10 łóżek intensywnego nadzoru dla pacjentów z COVID-19, gdzie potrzebny jest specjalistyczny zespół medyków. Jeśli tak, placówka nie będzie w stanie prowadzić OIOM-u dla pacjentów bez zakażenia. Dlatego zarząd powiatu i radni postanowili natychmiast zareagować i wnieść do wojewody o utrzymanie oddziału w dotychczasowej formie.
- Widzimy to zagrożenie, dlatego od razu zwołaliśmy zarząd powiatu, a teraz sesję, by po dokładnym przeanalizowaniu sytuacji zwrócić się do wojewody o utrzymanie oddziału, który potrzebny jest dla zabezpieczenia pacjentów niecovidowych w przypadku operacji, gdzie niezbędny jest OIOM – zaznaczył wicestarosta Józef Gisman.
Dokładnie przeanalizowano kwestię prawną ewentualnego odwołania się od decyzji wojewody opolskiego. W tym wypadku jedynym podmiotem mogącym się odwołać jest SP ZOZ. Samorząd powiatowy nie jest stroną odwoławczą. Zdaniem prawników starostwa szanse na to, że odwołanie będzie skuteczne są małe, a spór mógłby się ciągnąć kilka lat.
- Naszym zdaniem ścieżka sądowa mogłaby trwać nawet trzy lata, nie z powodu jakiegoś zaniechania, ale ze względu na sytuację epidemiologiczną w sądach, gdzie ilość spraw jest ograniczana. Zwróćmy uwagę, że decyzja wojewody ma rygor natychmiastowej wykonalności, więc żaden organ nie może jej wstrzymać, a samo rozstrzygnięcie sporu mogłoby nadejść po epidemii, w tym czasie szpital i tak musiałby działać we wskazanym zakresie – argumentował prawnik starostwa Łukasz Ambroży.
Warto przy tym podkreślić, że wcześniej w wyniku rozmów z wojewodą udało się odkształcić oddział dziecięcy, wówczas argumenty dyrekcji zostały przez wojewodę uznane i pediatria wróciła do przyjmowania pacjentów niezakażonych.
W myśl rządowej strategii do walki z koronawirusem na jesień, wprowadzono trzy stopnie opieki medycznej. Pacjenci najpierw trafiać będą do lekarzy rodzinnych, a ci zlecą badanie, mogą to także zrobić na odległość lub w jednym ze szpitali powiatowych z wydzielonymi łóżkami dla osób z podejrzeniem zakażenia. Jeśli choroba przebiegać będzie łagodnie, osoby takie tafią do izolacji domowej. Do szpitala z oddziałem zakaźnym trafią pacjenci z rozpoznanym zakażeniem, u których przebieg choroby wymaga pobytu na oddziale. Szpital w Kędzierzynie-Koźlu znalazł się w trzeciej grupie, dziewięciu w kraju placówek wielospecjalistycznych, gdzie mają trafiać osoby już z rozpoznanym zakażeniem, ale równocześnie wymagające leczenia innych chorób.
Napisz komentarz
Komentarze