W rozmowie z "Lokalną" z końca czerwca wójt gminy Bierawa Krzysztof Ficoń przyznał, że to trudny temat, lecz w sytuacji, gdy stawki za odbiór odpadów stale wzrastają, nie można stać z założonymi rękami. Dokonano zatem modyfikacji regulaminu, tak by obszarem gminy zainteresować inne firmy działające w branży śmieciowej.
Pewne zapisy, które pojawiły się w regulaminie, trzeba będzie wspólnie udźwignąć. Zwycięzca przetargu nie będzie miał bowiem obowiązku wyposażania mieszkańców w kubły na śmieci.
- Wskazując, że to firma wywożąca śmieci ma we wszystko zaopatrzyć mieszkańców, z góry ograniczamy krąg firm zainteresowanych obsługą naszego obszaru - wyjaśniał włodarz. - Chcemy wprowadzić konkurencyjność. Ma to długofalowo zatrzymać podwyżki cen za odbiór odpadów komunalnych na terenie naszej gminy. To nie jest rewolucyjna zmiana, ale mały krok ku zmianie systemu. Wiele elementów składa się na cenę odbioru odpadów komunalnych. Jedną z nich jest wyposażenie mieszkańców w pojemniki na śmieci. Docelowo chcielibyśmy, żeby to oni byli właścicielami kubłów - precyzował.
W długofalowej perspektywie zakup używanych kubłów będzie dla mieszkańców o wiele korzystniejszym rozwiązaniem. W przypadku gdyby nie zdecydowano się na odciążenie odbiorcy odpadów z konieczności wyposażania w nie mieszkańców gminy, nie dałoby się uniknąć wzrastających rokrocznie stawek za odbiór śmieci.
W 2019 r. wprowadzono zmiany w ustawie o gospodarce odpadami. Samorządy miały 12 miesięcy, by wdrożyć je u siebie, tak by zaczęły obowiązywać 1 września 2020 r. W gminie Bierawa zmodyfikowano regulamin dotyczący gospodarki śmieciami pod kątem zmian w ustawie. Choć formalnie samorządowcy byli przygotowani do zmian, pandemia koronawirusa wydłużyła proces. W związku z tym nowy regulamin może wejść w życie dopiero 1 stycznia 2021 r.
Prawo zezwala na różnicowanie stawki za wywóz odpadów zielonych. Mieszkańców, którzy zdecydowali się na oddawanie tej frakcji, od września obowiązuje stawka podstawowa 26 zł. Ci zaś, którzy zrezygnowali z oddawania odpadów zielonych, gdyż mają możliwość zagospodarowania ich na własnej posesji w kompostownikach, otrzymują swego rodzaju bonus w postaci niższej opłaty - 24 zł.
W samorządzie chcą zwiększyć konkurencyjność wśród odbiorców śmieci. Sprawić, by firmy, które są zainteresowane świadczeniem usług na tym terenie, chętnie przystępowały do przetargu.
Kolejnym elementem mającym faworyzować osoby kompostujące bioodpady jest konieczność zaopatrzenia się przez mieszkańców, którzy odpady zielone muszą oddawać odbiorcy, w odpowiedni kubeł we własnym zakresie.
- Dotychczas było tak, że firma wygrywająca przetarg zaopatrywała naszych mieszkańców we wszystkie kubły. Analizując sytuację, dlaczego koszty odpadów są tak wysokie, doszliśmy do wniosku, że jednym z powodów jest właśnie fakt, że odbiorca odpadów wlicza do rachunku koszty użytkowania pojemników - mówi wójt Ficoń. Jego urząd wynegocjował z Remondisem, że za 65 zł będzie można kupić na własność dotychczas użytkowany 120-litrowy kubeł na odpady zielone. Oczywiście, można pozyskać pojemnik z innych źródeł.
Kolejna zmiana dotyczy popiołu z palenisk domowych. Ponieważ ustawodawca wciąż nie honoruje osób, które zainwestowały w ogrzewanie ekologiczne, władze gminy w porozumieniu z radnymi zadecydowały, że jeśli ktoś chce oddawać popiół, również we własnym zakresie musi się zaopatrzyć w odpowiedni kubeł. Istnieje możliwość zakupu używanego w dobrej cenie lub dostosowanie własnych kubłów.
Ważne, by wyraźnie odróżniał się on od pojemników na innego rodzaju śmieci - nie był w kolorze zarezerwowanym dla selektywnych rodzajów odpadów.
Jak podkreśla Krzysztof Ficoń, to ukłon w kierunku osób, które zainwestowały w ekologię i nie wytwarzają popiołu. Dotychczas musiały płacić taką samą stawkę jak wszyscy.
- Doszliśmy do wniosku, że już to, iż nie muszą zaopatrywać się w kubeł na popiół, będzie dla nich jakąś premią - zaznacza rozmówca.
Co z odpadami zmieszanymi? Tutaj też mała rewolucja. Do końca tego roku gmina udostępni mieszkańcom, zakupione przez siebie, nowe 120-litrowe czarne kubły na tę frakcję. Poza logotypem gminy Bierawa znajdzie się na nich oznaczenie numeryczne. Pozwoli to na szybką identyfikację osób, które nie figurują w systemie.
W samorządzie liczą na to, iż wprowadzone zmiany spowodują, że firmy startujące w kolejnych przetargach nie będą musiały interesować się wyposażaniem mieszkańców w kubły.
- Wiele czynników sprawia, że cena za odbiór śmieci jest wysoka. Jednym z nich jest to, że firma, która zakupiła kubły, ma pewną przewagę nad konkurencją - tłumaczy wójt Ficoń. - Wprowadzone zmiany dają nadzieję, że w końcu więcej odbiorców odpadów zainteresuje się świadczeniem usług w naszej gminie.
Wprowadzenie konkurencyjności daje szansę, że tendencja wzrostowa cen za odbiór odpadów co najmniej się zatrzyma.
Oczywiście wśród części radnych nie brak głosów sceptycznych, podających w wątpliwość konieczność przerzucania na mieszkańców kolejnego obciążenia finansowego. Jak jednak argumentuje rozmówca, z przeprowadzonych analiz wynika, że w rzeczywistości użyczone przez odbiorcę odpadów kubły już wielokrotnie zostały opłacone przez mieszkańców. Ich użytkowanie jest bowiem wliczone przez firmę w koszty.
- Gdybyśmy stali z założonymi rękami, każdego roku śmieci kosztowałyby nas drożej. Po analizach doszliśmy do wniosku, że nawet przy jednorazowym obciążeniu finansowym, związanym z zakupem jednego lub dwóch kubłów, mieszkańcy docelowo i tak na tym zyskają. Niech firmy zajmują się tylko wywozem i zagospodarowaniem śmieci. Wtedy jest ta elastyczność - stwierdza wójt Ficoń. Dodaje, że wiele gmin, także z Opolszczyzny, powoli zmierza w tym kierunku: chcą firmom ułatwić działanie i wyhamować wzrost kosztów, które finalnie ponoszą mieszkańcy.
Czy zmiany przyniosą oczekiwany skutek, zweryfikuje to życie. Na razie samorząd z wolnej ręki, na co jeszcze zezwala prawo, zawrze umowę na dwa-trzy miesiące z obecną firmą. We wrześniu ogłosi nowy przetarg, już z zastrzeżeniem, że odbiorca odpadów nie musi wyposażać mieszkańców w kubły.
Napisz komentarz
Komentarze