Reklama
czwartek, 23 stycznia 2025 04:33
Reklama
Reklama
Reklama

Kolejowe cacka sprzed II wojny światowej

Być może zabrzmi to jak żart, ale przeszło 80 lat temu podróże koleją na wielu trasach trwały krócej niż obecnie. I chociażby z tego względu przedwojenna kolej wzbudza taki sentyment. Wszak wyróżniała się zarówno punktualnością, jak i wysoką jakością obsługi.
Kolejowe cacka sprzed II wojny światowej

Autor: „Latający Pieron” mknący przez kędzierzyński wiadukt na rzece Kłodnica

Co ciekawe, najdynamiczniejszy rozwój koleje przeżywały po wybuchu wielkiego kryzysu, który miał miejsce w latach 1929-1933 i objął praktycznie wszystkie kraje i dziedziny gospodarki. Mając na względzie spodziewany spadek liczby podróżnych, postanowiono ich przyciągnąć punktualnością, przyjaznym dla pasażera taborem, a także odpowiednią jakością usług.

Do historii przeszedł m.in. słynny "Latający Ślązak" (niem. Fliegender Schlesier). Dla przypomnienia, jest to nazwa ekspresowego połączenia kolejowego, łączącego od maja 1936 do sierpnia 1939 Berlin z najważniejszymi miastami Śląska w granicach Niemiec. Z racji prędkości osiąganej przez pociąg Ślązacy nazywali go żartobliwie „Latającym Pieronem”. Skład zatrzymywał się m.in. w ówczesnym Kędzierzynie.

Rosnąca konkurencja

W latach 30. XX wieku europejskie koleje coraz silniej odczuwały rywalizację z dynamicznie rozwijającym się lotnictwem pasażerskim i motoryzacją. Zastosowanie silnika spalinowego do napędu wagonów silnikowych stanowiło istotny impuls dla rozwoju kolejnictwa. Rozpoczęto budowę stosunkowo lekkich pojazdów szynowych, rozwijających duże prędkości. Pierwsze w Niemczech ekspresowe połączenie, z zastosowaniem trakcji spalinowej, uruchomiono w 1935 r. pomiędzy Berlinem a Hamburgiem („Latający Hamburczyk”). Wkrótce potem sieć takich pociągów, rozwijających prędkość do 160 km/h, objęła także inne niemieckie aglomeracje. W Internecie dostępne są filmiki na których widać jak wyglądały te pociągi FILM 1 oraz FILM 2

Połączenie Berlina ze Śląskiem trakcją spalinową uruchomiono 15 maja 1936 r. Linię obsługiwały trójczłonowe wagony spalinowe typu Leipzig, zbudowane we wrocławskich zakładach Linke-Hofmann Werke.

Tylko cztery postoje

Pociąg początkowo kursował ze stacji Berlin Schlesischer Bahnhof, a od 1937 ze stacji Berlin-Charlottenburg. Podróż na odcinku przeszło 500 km do stacji końcowej w Bytomiu trwała 4 godz. 25 min. Trasa przejazdu wiodła m.in. przez: Frankfurt nad Odrą, Guben, Żagań, Legnicę, Środę Śląską, Wrocław, Oławę, Brzeg, Opole, Kędzierzyn, Gliwice. Po drodze, po opuszczeniu Berlina, pociąg zatrzymywał się jedynie na stacjach: Wrocław, Opole, Kędzierzyn oraz Gliwice. Średnia prędkość przejazdu wynosiła 128 km/h, przy maksymalnej 160 km/h.

„Latający Ślązak” był ofertą dostępną dla szeroko pojętej klasy średniej (urzędników, przedsiębiorców). Czas odjazdu wyznaczono tak, by pasażerowie mogli dotrzeć do Berlina w godzinach rozpoczęcia pracy urzędów i tego samego dnia wieczorem powrócić na Śląsk. Ostatni raz „Latający Ślązak” wyjechał na tory 21 sierpnia 1939 r. Po wybuchu wojny wszystkie zestawy przejęła niemiecka armia.

Rekord pobity po 80 latach

Dla porównania, w późnych latach 30. XX wieku ekspresowe pociągi parowe, oferujące wyższy komfort jazdy, pokonywały podobną trasę w czasie ok. 5–6 godzin przy prędkości maksymalnej 140 km/h.

W 2012 pociągi ekspresowe EuroCity na pokonanie analogicznej trasy Katowice – Berlin potrzebowały 7 godzin i 46 minut. Wszystko dlatego, że stan infrastruktury kolejowej na znacznej części tejże trasy nie pozwalał na rozwijanie oczekiwanej prędkości. Ponadto problem stanowiła konieczność przeprowadzenia dwukrotnej zmiany lokomotyw. Dopiero w 2019 r. na odcinku Opole - Wrocław elektryczny zespół trakcyjny należący do samorządu województwa opolskiego pobił o trzy minuty dotychczasowy rekord „Latającego Ślązaka”, który wynosił 39 minut.

Tworzyli od podstaw

Wstająca z kolan po 123 latach zaborów Polska w pierwszej kolejności musiała zadbać m.in. o rozwój transportu. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. tabor tworzonych Polskich Kolei Państwowych stanowiły pojazdy przejęte od zaborców. Wśród nich znajdował się jeden wagon spalinowy, a jego eksploatacja dowiodła, że jest on znacznie efektywniejszy niż maszyny parowe oraz składy klasyczne z parowozem. Po pozytywnych doświadczeniach z eksploatacją wagonów motorowych na Zachodzie i coraz powszechniejszym stosowaniem silnika Diesla także PKP zdecydowały się na testy tego typu pojazdu szynowego.

Wybór padł na renomowanego producenta Austro-Daimler-Puch. To od niego PKP wypożyczyły wagon o symbolu VT63. Testy wypadły pomyślnie i wkrótce wagon zakupiono, by na jego bazie zaprojektować własną konstrukcję określaną mianem „Luxtorpedy”, oznaczoną przez PKP symbolem SAx 90080. Zadanie zlecono chrzanowskiemu Fablokowi, który zamierzał produkować ten wagon taniej, z polskich materiałów i z wydajniejszymi silnikami. Na bazie zmodernizowanych przez inżyniera Klemensa Stefana Sieleckiego planów wyprodukowano 5 egzemplarzy "Luxtorpedy”. Posiadały oznaczenia PKP od SAx 90081 do SAx 90085, wyposażone były w silnik MAN, miały lepsze parametry, jak również niższe koszty zakupu oraz eksploatacji niż pierwowzór.

To był komfort

„Luxtorpeda” miała luksusowy charakter - o czym świadczyło m.in. nowoczesne wyposażenie wagonów wyłącznie w miejsca pierwszej klasy. Z założenia był to pociąg dla bogatych, a nawet - uwzględniając średnie zarobki w II RP - bardzo zamożnych. Bilet na trasę Kraków – Zakopane kosztował 120 zł, co nierzadko stanowiło miesięczną pensję robotnika.

W 1936 r. jeden z nich ustanowił rekord przejazdu na trasie Kraków - Zakopane. Informacja, która poszła w świat, miała zachęcić pasażerów do tej formy podróżowania i tym samym przełożyć się na większe zyski ze sprzedaży biletów. Dzięki specjalnie przygotowanej trasie odcinek między stolicą Tatr a Krakowem udało się przejechać w czasie 2 godz. i 18 min. Jest to zresztą rekord, którego nie zdołano pobić aż do teraz. Jednakże w ruchu rozkładowym owe skłądy jeździły wolniej, bo wspomniany odcinek przemierzały - w zależności od rozkładu - w ok. 2 godz. 43 min. Również „Luxtorpeda” niejednokrotnie wzbudzała zainteresowanie filmowców. Oto efekty ich pracy: 

FILM 1

FILM 2

FILM 3

Wojenne losy

Do wybuchu II wojny światowej wszystkie wagony - jeden Austro-Daimler-Puch z roku 1933 o numerze SAx90080 (austriackie oznaczenie VT63) oraz pięć wagonów wyprodukowanych przez Fablok (z silnikami MAN) o numerach SAx90081-SAx90085 -  stacjonowały w Krakowie. Obsługiwały m.in. najbardziej znaną relację Kraków - Zakopane oraz Kraków - Katowice i Kraków - Krynica.

W trakcie niemieckich bombardowań we wrześniu 1939 r. zniszczeniu uległy cztery z sześciu wagonów - dwa w Krakowie i dwa w Skarżysku-Kamiennej (w tym SAx 90080). Dwa niezniszczone były podczas wojny przeznaczone wyłącznie na potrzeby Niemców i kursowały na trasach z Krakowa do Zakopanego lub do Krynicy.
Wojnę w miarę sprawny przetrwał tylko jeden egzemplarz „Luxtorpedy”, który po raz pierwszy w swojej historii woził pasażerów o chudszych portfelach, a mianowicie robotników z kopalni Siersza w Trzebini. Skończył żywot w 1954 r., pocięty na żyletki.

Trudna reaktywacja

Po wojnie powrócono do idei zakupu spalinowych wagonów motorowych, tym razem do użycia powszechnego. W latach 60. udało się zakupić od Węgrów wagony SN61 w liczbie 250 sztuk, które kursowały na szlakach do końca lat 80. Koniec ich eksploatacji zbiegł się z coraz gorszym stanem wielu linii kolejowych. W latach 90. zabrakło lekkich pojazdów, które mogłyby uratować ruch na wielu zamkniętych już dziś liniach.

Dobrym przykładem niech będzie zlikwidowana tuż po powodzi w 1997 roku linia kolejowa z Kędzierzyna-Koźla do Baborowa, której nie opłaciło się reaktywować, czy też linia Kędzierzyn-Koźle - Strzelce Opolskie, funkcjonująca do 2000 roku. Zlikwidowano ją, gdyż była nierentowna. Do historii przeszło też połączenie Głubczyce - Racibórz. I choć w ostatnim czasie dużo mówiło się o potrzebie reaktywacji niektórych połączeń, to gospodarczy armagedon wywołany przez koronawirusa może zniweczyć niektóre ambitne plany.

Zapraszamy też do poniższej galerii!

 

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: AlinaTreść komentarza: Ależ ja podziwiam Pana Owsiaka za perfekcyjnie zorganizowany biznes. Jestem pewna, że nie można Mu zarzucić żadnych przestępstw przeciwko prawu. Moje uwagi dotyczą raczej odsłonięcia mechanizmów jak to wszystko się kręci. Np genialne oklejanie serduszkami darczyńców i niech się wstydzą wszyscy, którzy serducha przyklejonego nie mają. Np udostępnianie darmowo w mediach lokalnych i ogólnokrajowych czasu antenowego. Wspomaganie przez gminy bezpłatnie obsługi imprezy przez pracowników w czasie ich godzin pracy. itp, itd. Żadna inna organizacja czy fundacja nie ma takiego bezpłatnego wspomagania.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:04Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje A Autor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:01Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 20:57Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: hihiTreść komentarza: ale ta Pani ma ładne oczyData dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Kibice ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wspierają nasze schronisko dla zwierzątAutor komentarza: lolTreść komentarza: ale jaja mam autyzm!!!Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Salwy śmiechu w Kameleonie. Królował stand-up. ZDJĘCIAAutor komentarza: XxxTreść komentarza: Pablito mentalnie to chyba w głębokim prl-u siedzisz. Państwo nie jest od kupowania sprzętu do szpitali, tylko od płacenia za świadczenia zdrowotne.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:16Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 1°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 18 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna