Od kilku lat interwencje straży pożarnej w skali roku mieściły się w granicy tysiąca wyjazdów (zwykle poniżej). W 2019 roku straż pożarna w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim interweniowała aż 1246 razy, w tym były 343 pożary, 812 miejscowych zagrożeń i 91 fałszywych alarmów - zwykle w dobrej wierze. Porównując lata poprzednie w 2018 roku strażacy interweniowali 952 razy, w 2017 roku 1092, a w 2016 roku 987 razy.
- Spędziłem w tej jednostce 25 lat i nie pamiętam takiego roku, oprócz tych dwóch katastrofalnych powodzi, abyśmy tak ciężko pracowali w tak różnych zdarzeniach. Ta katastrofa budowlana przy ulicy Czerwińskiego dużo nas nauczyła, ale też dużo serca poświęciliśmy w tych zdarzeniach - powiedział brygadier Leszek Morkis, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu.
W marcu 2019 roku w ciągu dwóch dni strażacy interweniowali około 300 razy. Powodem był silny wiatr, który przewrócił i połamał wiele drzew, przewrócił słupy energetyczne i zerwał linie wysokiego napięcia, zerwał dachy, blachy, maszty i anteny. Do pomocy zadysponowano siły z zewnątrz – podnośniki i wozy z drabinami z innych miast – Strzelec Opolskich, Krapkowic czy Opola.
- To był ewenement w naszym powiecie. Na szczęście nie było żadnego zagrożenia życia i zdrowia, więc mogliśmy działać po kolei. Nie trzeba było się przedzierać przez jedno drzewo, żeby dotrzeć do kolejnych - podkreślił bryg. Leszek Morkis.
W 2019 roku odnotowano znacznie mniej pożarów lasów, a to dzięki kontrolom i profilaktyce służb leśnych oraz większej świadomości mieszkańców.
- Zmienia się specyfikacja wyjazdów Państwowej Straży Pożarnej. Gasimy coraz mniej pożarów, ale za to zajmujemy się anomaliami pogodowymi – zauważa brygadier.
Pięć dużych akcji z 2019 roku na długo zapadnie w pamięci wszystkich strażaków z powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego. Pierwszą był pożar, który wybuchł 20 kwietnia na terenie Grupy Azoty ZAK S.A. Pożar objął zasięgiem suchą trawę w sąsiedztwie biologicznej oczyszczalni ścieków, a następnie związki organiczne w odstojnikach. W akcji brało udział 25 zastępów straży pożarnej, samolot gaśniczy dromader oraz śmigłowiec gaśniczy. Dym widoczny był niemalże z każdej części miasta i okolic. Akcja trwała kilka godzin.
Druga poważna interwencja, to katastrofa budowlana. 6 czerwca doszło do wybuchu gazu w kamienicy przy ulicy Czerwińskiego w Koźlu. 60 zastępów i 140 strażaków brało udział w dwudniowej akcji ratowniczo-gaśniczej. Poza jednostkami z Kędzierzyna-Koźla były także grupy specjalistyczne z Jastrzębia Zdroju, Brzegu i Grodkowa. W wyniku zdarzenia 82-letnia kobieta została ranna, a 66-letni mężczyzna z poważnymi oparzeniami ciała zmarł po kilku dniach w szpitalu. Finalnie kamienica została wyburzona.
25 sierpnia natomiast miała miejsce trzecia duża akcja straży pożarnej, w której udział brało aż 290 strażaków – 84 zastępy, również z innych powiatów. Przez ponad 50 godzin strażacy walczyli z płonącą hałdą odpadów wielogabarytowych na składowisku odpadów w Sławięcicach. Do akcji konieczne było ściągnięcie ciężkiego sprzętu - fadromów i chwytaka. W akcji gaśniczej brały udział także samoloty – dromadery. Przyczyną pożaru mogła być bateria lub chemikalia. Mogło także nastąpić połączenie kilku czynników. Tego się już nie dowiemy. Najważniejsze, że pożar udało się szybko opanować i nikomu nic się nie stało.
Dokładnie trzy miesiące później, bo 25 listopada w Bierawie doszło do pożaru dachu w jednym z budynków wielorodzinnych przy ulicy Kościelnej. Początkowo mówiono o pożarze komina, który z reguły można szybko opanować. Ogień jednak przedostał się błyskawicznie na dach. 20 zastępów i 55 strażaków z Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej brało udział w akcji gaszenia pożaru i później w rozbiórce dachu. Straty oszacowano na ponad 600 tysięcy złotych, a akcję zakończono po 20 godzinach. Do pomocy zadysponowano podnośniki strażackie ze Strzelec Opolskich i Krapkowic, a także podnośnik z prywatnej firmy.
Koniec roku zamknął śmiertelny wypadek na drodze krajowej nr 40 między rondem w Reńskiej Wsi a drogą krajową nr 45. 2 grudnia samochód ciężarowy zahaczył o tył koparki, która przewróciła się na dach i zatrzymała na barierze energochłonnej. 25-letni kierowca koparki zginął na miejscu. Aby podnieść koparkę i wydostać ciało z kabiny, konieczne było ściągnięcie specjalistycznego dźwigu z Brzegu. Akcja trwała 8 godzin, w tym czasie droga była całkowicie wyłączona z ruchu.
- To były spore wyzwania dla strażaków, do akcji potrzebne były siły z zewnątrz. To nie są akcje, które zdarzają się często. A dodatkowo tych wydarzeń w ciągu jednego roku było kilka – podkreślił bryg. Leszek Morkis.
Bez wątpienia w pamięci zostanie jeszcze jedna tragiczna w skutkach sytuacja z 11 listopada. W jednym z bloków przy ulicy Bolesława Śmiałego na osiedlu Piastów wybuchł pożar, w którym zginęło dwóch braci w wieku 33 i 37 lat. Niestety pomimo ponad godzinnej resuscytacji nie udało się ich uratować. Mężczyźni zatruli się czadem.
Napisz komentarz
Komentarze