- Posiadamy już pewne doświadczenia i wypracowane procedury. Jednak tak naprawdę tworzymy cały czas nowe procedury. Uczymy się. Byłem w sobotę w szpitalu i rzeczywiście na tych oddziałach, które są już przygotowane - jak na przykład neurologia - a gdzie nie ma jeszcze pacjentów, to pracownicy bardzo duży nacisk położyli na informację. Tam całe ściany oklejone są tymi procedurami. To jest bardzo dobre, bo czasami w trudnych sytuacjach my nie możemy się zbyt długo zastanawiać i myśleć, tylko - jeśli mamy wątpliwości - to patrzymy na instrukcję obsługi. To samo dotyczy oddziału wewnętrznego i ortopedycznego. Pracownicy obu tych oddziałów przeprowadzają szkolenia osób z personelu medycznego, pracujących na innych oddziałach, które przychodzą i patrzą jak to wszystko ma wyglądać, kiedy oraz jak mają się ubierać i rozbierać.
- Panie dyrektorze, zapytam czy personelu i sprzętu jest pod dostatkiem, bo są to kwestie, które intrygują wiele osób.
- To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli chodzi o odzież ochronną, z której korzysta personel, to najistotniejsze jest, aby była w ilości nielimitowanej dla naszego szpitala. To nie jest tak, że leżą tam gdzieś sterty tych wszystkich środków ochrony osobistej, które wystarczą do końca miesiąca. W naszym magazynie one są, ale ich liczba nie jest taka jaką byśmy chcieli, aby była. To znaczy, nam się dostarcza praktycznie codziennie, a czasami co drugi, trzeci dzień te materiały ochrony osobistej, ale ich zawsze będzie mało.
Do jednego pacjenta, który trafia do nas na izbę przyjęć, a następnie na oddział, gdzie też przeprowadzamy badania, pobierając pewne materiały jak chociażby krew, zużycie tych środków jednorazowych jest na poziomie 8-9 kompletów dzienne przy jednym pacjencie. Więc proszę sobie wyobrazić, jakie byłoby to zużycie, jeśli ta liczba pacjentów - czego oczywiście byśmy nie chcieli - urosłaby na przykład do 270 pacjentów, czyli tyle ile mamy łóżek w naszym szpitalu. Więc to jest krytyczny element i za pośrednictwem państwa redakcji chciałbym zaapelować o pomoc w sprowadzaniu do nas odzieży ochronnej. Jeśli państwo będziecie potrzebować abyśmy wskazali, jakie to są dokładnie materiały, komplety, to my taką listę przygotujemy. To jest krytyczne i będę to powtarzał do znudzenia, ponieważ moi współpracownicy są najważniejsi, tak jak ich bezpieczeństwo. Ono zostanie zapewnione, kiedy będziemy posiadać nielimitowaną ilość środków ochrony osobistej. U nas nie ma mowy o takich sytuacjach jak we Włoszech, że pan doktor podchodził do pacjenta bez rękawiczek. To jest u nas nieakceptowane i niemożliwe.
- Powrócę do pytania na temat ilości personelu.
- Mamy 13 pacjentów w tym dwóch zakażonych, a liczba lekarzy była na poziomie 7-8 wraz ze sporą liczbą pielęgniarek. Więc nie ma żadnych wątpliwości, że na tę chwilę liczba personelu jest wystarczająca. Oczywiście może przyjść taki moment, że tego personelu będzie nam bardzo potrzeba i tutaj już Urząd Wojewódzki w Opolu ma absolutnie taką świadomość, że gdy przybędzie nam pacjentów, to będziemy potrzebować w szczególności specjalistów chorób zakaźnych, internistów, anestezjologów i być może - jeśli zajdzie taka potrzeba - neurologów.
- Jak pan dyrektor zapatruje się na pomysł uruchomienia niektórych oddziałów w placówce przy ul. Judyma, aby wypełnić tę lukę po kozielskim szpitalu?
- Pomysł z punktu widzenia mieszkańca jest ciekawy i z perspektywy społeczności lokalnej warto o nim rozmawiać. Natomiast jeśli chodzi o jego realność, to wydaje mi się, że na ten moment, kiedy cały personel z ul. Roosevelta jest zaangażowany, by zapewnić funkcjonowanie szpitala zakaźnego, żaden z tych lekarzy nie mógłby funkcjonować w placówce przy ul. Judyma. To oznacza, że na każdym z tych pięciu oddziałów, a mianowicie chirurgicznym, internistycznym, ortopedycznym, pediatrycznym oraz ginekologicznym, musielibyśmy zatrudnić co najmniej po 4 specjalistów, może rezydentów, po to aby oni też dyżurowali. Bo to nie jest tylko kwestia przyjęcia pacjenta, ale też opieki nad nim przez całą dobę. Jeżeli przemnożymy to sobie przez pięć oddziałów, to mamy 20 lekarzy. Do tego w tym przypadku musielibyśmy mieć co najmniej dwu- lub nawet trzykrotnie więcej pielęgniarek bądź pielęgniarzy, których też przecież brakuje na rynku.
Po drugie te wszystkie oddziały musiałyby być wyposażone w sprzęt. No bo my tego sprzętu nie możemy przenieść na Judyma. W związku z tym mam wątpliwości czy to w obecnym momencie jest możliwe. Przypomnę, że niezwłocznie po decyzji o przekształceniu kozielskiego szpitala w zakaźny, wyłączyliśmy nocną i świąteczną opiekę, która już nie jest już w tym głównym budynku tylko w innej dobrej lokalizacji, a mianowicie na Judyma. Dodatkowo na Judyma mamy trzy inne funkcjonujące oddziały, pracownię USG i RTG. Ponadto jest przychodnia specjalistyczna przy ul. Harcerskiej. W związku z tym jesteśmy w lepszej sytuacji od mieszkańców niektórych innych miast, gdzie utworzono szpitale zakaźne. Oczywiście chcielibyśmy mieć przy ul. Judyma Szpitalny Oddział Ratunkowy, ale jest to niemożliwe ponieważ wymagania w tym zakresie są takie a nie inne. Jeżeli mamy SOR, to musielibyśmy posiadać sale operacyjne, OIOM, a to na chwilę obecną jest nierealne. Z perspektywy mieszkańca fajnie się słucha takich pomysłów i są one zacne, ale jeśli się nad nimi pochylimy, to nie są one wcale takie proste.
- Chyba z ulgą przyjął pan informację o tym, że udało się odnaleźć 46-letniego pacjenta z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, który uciekł z kozielskiego szpitala po przeprowadzeniu badań. Na szczęście już wiemy, że nie był jest zakażony.
- Taką informację z ulgą przyjął zarówno personel medyczny, jak i zapewne mieszkańcy, którzy mogli mieć styczność z tym człowiekiem.
- Życzę więc wytrwałości i powodzenia.
- Dziękuję. Proszę trzymać za nas kciuki. To też jest nam potrzebne.
Napisz komentarz
Komentarze