Swoją przygodę z mundurem zaczęła już 15 lat temu, jako druh Ochotniczej Straży Pożarnej. W 2016 roku rozpoczęła szkołę strażacką, a od dwóch lat służy w Kędzierzynie-Koźlu.
- Po pierwsze i przede wszystkim lubię oraz chcę pomagać ludziom. Poza tym lubię adrenalinę i jestem bardzo aktywna, stąd pomysł na straż pożarną. Tutaj również mogę wykazywać się fizycznie - powiedziała mł. asp. Sonia Lewińska z JRG-1 w Kędzierzynie-Koźlu.
Sonia jest fizjoterapeutką, natomiast w straży specjalizuje się w kwalifikowanej pierwszej pomocy medycznej. Nie odstaje od swoich kolegów z pracy i robi to, co pozostali strażacy.
- Nie zawsze da się być na równi z facetami, ale staram się im dorównać. Zdarzają się sytuacje, że proszę o pomoc, często sami ją oferują, dlatego mam świadomość, że nigdy nie będzie się dało zatrzeć tej różnicy - dodaje Sonia.
Młodsza aspirant przyznała, że w pracy nie zawsze radzi sobie emocjonalnie ze zgonami. W tej kwestii nieco łatwiej mają mężczyźni. Ma za to silne wsparcie wśród bliskich - najbardziej kibicują jej siostra i narzeczony.
- Myślę, że moi bliscy w środku mają jakiś strach, kiedy idę do pracy, ale nie mówią mi o tym. Wiedzą, że zawsze sobie poradzę - powiedziała Sonia.
Pozostali strażacy traktują Sonię na równi, a przynajmniej starają się, bo często przemawia przez nich dusza dżentelmenów. Nie zawsze jest jednak na to czas.
- Kiedy jedziemy do pożaru czy innego typu zdarzenia, niestety musi działać tak, jak mężczyźni. Ale doskonale daje sobie z tym radę - powiedział ogniomistrz Robert Brzoza.
Wielu strażaków z Państwowej Straży Pożarnej jest również w Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie jest wiele kobiet. To jednak zupełnie inna współpraca.
- Sonia jest z nami na podziale przez 24 godziny i robi na akcjach wszystko, co powinien robić każdy strażak. Ma ogromną wiedzę i doświadczenie, więc różnica między innymi dziewczynami z OSP jest spora - zauważył ogniomistrz Jan Latawski.
Chłopaki bardzo wesoło wspominają pierwszy dzień służby Sonii, kiedy nie byli jeszcze oswojeni z faktem, że w jednostce pojawiła się kobieta.
- Siedzieliśmy sobie wieczorem po jakiejś akcji i nagle usłyszeliśmy jakiś dziwny szum dobiegający z końca korytarza. Myśleliśmy, że coś się stało w garażu. Okazało się, że Sonia suszyła włosy suszarką - dodał z uśmiechem Jan Latawski.
- Sonia jest zdyscyplinowana, okazuje pełen profesjonalizm i do końca wykonuje swoje zadania, nie popuszcza w niczym - powiedział dowódca zmiany, młodszy kapitan Krzysztof Gawlitza.
Napisz komentarz
Komentarze