Reklama
czwartek, 23 stycznia 2025 00:51
Reklama
Reklama
Reklama

Bardzo lubimy tu wracać

Bartas Szymoniak - twórca gatunku muzycznego określanego mianem beatrock wystąpił ostatnio w Domu Kultury „Koźle”. Z artystą rozmawialiśmy o przygodzie w programie „Idol”, współpracy z kultowym zespołem Sztywny Pal Azji, dźwiękonaśladownictwie oraz swoich wizytach w naszym mieście.
Bardzo lubimy tu wracać
Bartas podczas występu Domu Kultury „Koźle”

Autor: foto: Andrzej Kopacki

- Swoją aktywność artystyczną rozpocząłeś w 2005 roku. Trzy lata później trafiłeś do legendarnej grupy Sztywny Pal Azji, gdzie byłeś wokalistą aż do 2015 roku. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z tym zespołem?
 

- Wszystko zaczęło się od przesłuchań. Pamiętam jak zadzwonił do mnie ówczesny menadżer tworzącego się nowego zespołu, powstającego na bazie muzyków grupy Sztywny Pal Azji, ale także T.Love i KnŻ. Dowodził tym wszystkim Jarek Kisiński. Pojechałem na te przesłuchania, sprawdziłem się i rozpoczęliśmy współpracę. Ostatecznie formacja się rozwiązała, a ja wkrótce zaproponowałem Jarkowi, żeby reaktywował Sztywny Pal Azji.
 

- Zmotywowałeś go krótko mówiąc.
 

- Tak można powiedzieć, no i zaproponowali mi angaż w roli frontmana.
 

- To był dobry czas dla ciebie?
 

- Bardzo dobry. W sumie osiem lat, choć pierwsze dwa lata były dość ciężkie. Zespół był bowiem trochę zapomniany i pojawiły się chwile zwątpienia wśród chłopaków. Natomiast było to dla mnie coś nowego. Każda rzecz mnie nakręcała. Na ile tylko potrafiłem, motywowałem chłopaków do działania i wspólnymi siłami daliśmy radę. Po trzech latach współpracy, twórczość grupy Sztywny Pal Azji znów wyszła na światło dzienne. Wszystko zaczęło nabierać tempa i dobrze funkcjonować. Piękny czas, za który jestem wdzięczny. Zagraliśmy prawie siedemset koncertów. Nie zabrakło też wyjazdów zagranicznych w tym mojego pierwszego lotu do Stanów Zjednoczonych, którego nie zapomnę do końca życia.
 

- Urodziłeś się w 1984 roku, czyli jesteś jeszcze bardzo młodym człowiekiem. Nie możesz więc pamiętać tych czasów, kiedy Sztywny Pal Azji cieszył się największą popularnością w Polsce, a była to druga połowa lat 80. i pierwsza połowa lat 90. Grupa ta rozpoczęła działalność w 1985 roku, a jej nazwę fani wymieniali jednym tchem obok takich legend polskiej muzyki rozrywkowej jak Lady Pank, Republika, Maanam, Oddział Zamknięty, Dżem, Kobranocka, Perfect, Lombard, Budka Suflera, czy TSA. Jak się odnalazłeś wśród starych rockowych wyjadaczy, bo tak naprawdę byłeś świeżą krwią w tej branży.
 

- Jestem chłopakiem pochodzącym z małej miejscowości i od razu trafiłem na głęboką wodę. Najpierw zostałem jednym z laureatów telewizyjnego programu „Idol”. Później nawiązałem kontakt z legendami polskiego rocka. Tuż przed rozpoczęciem tej współpracy byłem tego świadom i bardzo mnie to fascynowało. W tamtym składzie, który rozpoczął działalność, zaczęło się to wszystko fajnie odbudowywać. Myślę, że Jarek Kisiński, Zbigniew Ciaputa, Wojciech Wołyniak, Krystian Różycki, wcześniej Jacek „Koniu” Śliwczyński i ja, wprowadziliśmy ten zespół na właściwe tory. Dzięki temu przez te osiem lat przeżyłem praktycznie wszystko. Jestem osobą, która ma w sobie dużo pokory, robię swoje i doceniam to co mam. Dlatego cieszę się, że mogę od trzynastu lat żyć z muzyki, a od pięciu jestem w pełni niezależnym i wolnym artystą.
 

- Jak wspominasz przygodę z programem „Idol”?
 

- Poznałem wtedy wspaniałych ludzi. Zresztą z moją menedżerką, Krysią Kurek, która pracowała przy tym programie, współpracujemy do dziś. Niestety teraz Krysia ma raka, ale nie chcę rozwijać tego smutnego tematu. Piękny czas, przyjaźnie, które przetrwały do dziś. Sam sukces w „Idolu” też otworzył mi niejedne drzwi w show biznesie. Poza tym dzięki temu programowi zamieszkałem w Warszawie. Gdy już tam przyjechałem, to tak zostałem i do dziś mieszkam w stolicy.
 

- Jesteś kojarzony z beatrockiem, który promujesz w naszym kraju. Nie stronisz też od gry na gitarze, a nawet na skrzypcach o czym mało kto pamięta.
 

- Na skrzypcach gram bardzo rzadko. Na ostatniej płycie brzmienie skrzypiec pojawiło się śladowo, na wcześniejszej również, a na tej, która ukaże się na przełomie 2019/2020 roku, stanowiącej niejako kontynuację „Alarmu”, nie będzie go raczej wcale. Niemniej jednak przyznaję, że mam sentyment do tego instrumentu i dobrze jest posiadać umiejętność gry na skrzypcach. Jeśli tylko jest okazja, to sobie o nich przypominam.
 

- Muszę przyznać, że beatrock w twoim wykonaniu robi wrażenie. To taka zabawa dźwiękiem.
 

- To, co tworzę, nazwałem sobie beatrockiem, ponieważ sam beatbox ogranicza się jedynie do naśladownictwa np. perkusji, generalnie dźwięków rytmicznych. Natomiast ja połączyłem tworzenie tych dźwięków ze śpiewem, do tego trzeba dorzucić gitarę Michała. Wszak występuję na scenie wraz z gitarzystą i wokalistą Michałem Parzymięso. W ten właśnie sposób powstaje beatrock, czyli rozbudowana wersja dźwiękonaśladownictwa, która służy mi głównie po to, aby tworzyć całe kompozycje muzyczne.
 

- Uczestniczyłeś w wielu festiwalach, począwszy od Opola, Sopotu, a na Chicago kończąc. Który z nich stanowi dla ciebie największą nobilitację?
 

- Wszystkie dobrze wspominam. Zarówno pierwszy występ w Opolu, jak i na nieistniejącym już sopockim festiwalu Top Trendy. Jednak najbardziej w pamięci utkwiły mi występy podczas dwóch koncertów telewizyjnych - w 2017 r. kiedy zaśpiewałem z orkiestrą mój własny utwór „Wiatr” oraz „Dwadzieścia lat wolności” na Placu Teatralnym w Warszawie z grupą Sztywny Pal Azji.
 

- W Kędzierzynie-Koźlu jesteś nie po raz pierwszy. Jak oceniasz tutejszą publiczność?
 

- Jest świetna. Są tu fantastyczni ludzie. Bardzo lubimy tutaj wracać. Ostatni raz graliśmy w sali kozielskiego domu kultury dwa lata temu. Pamiętam, że wtedy było super, podobnie zresztą jak i tym razem. Dodatkowo mamy tu swój fanklub, który nas wspiera i przez cały czas czerpiemy pozytywną energię, która płynie od tych ludzi. Zawsze wyczuwam osoby, które myślą podobnie jak ja i cieszę się, że właśnie takich możemy spotkać w Kędzierzynie-Koźlu. Na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić wszystkich czytelników „Nowej Gazety Lokalnej” i portalu Lokalna24. Do zobaczenia na koncercie w przyszłym roku, gdyż znów zamierzamy odwiedzić wasze miasto, promując nasz najnowszy krążek.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: AlinaTreść komentarza: Ależ ja podziwiam Pana Owsiaka za perfekcyjnie zorganizowany biznes. Jestem pewna, że nie można Mu zarzucić żadnych przestępstw przeciwko prawu. Moje uwagi dotyczą raczej odsłonięcia mechanizmów jak to wszystko się kręci. Np genialne oklejanie serduszkami darczyńców i niech się wstydzą wszyscy, którzy serducha przyklejonego nie mają. Np udostępnianie darmowo w mediach lokalnych i ogólnokrajowych czasu antenowego. Wspomaganie przez gminy bezpłatnie obsługi imprezy przez pracowników w czasie ich godzin pracy. itp, itd. Żadna inna organizacja czy fundacja nie ma takiego bezpłatnego wspomagania.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:04Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje A Autor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:01Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 20:57Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: hihiTreść komentarza: ale ta Pani ma ładne oczyData dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Kibice ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wspierają nasze schronisko dla zwierzątAutor komentarza: lolTreść komentarza: ale jaja mam autyzm!!!Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Salwy śmiechu w Kameleonie. Królował stand-up. ZDJĘCIAAutor komentarza: XxxTreść komentarza: Pablito mentalnie to chyba w głębokim prl-u siedzisz. Państwo nie jest od kupowania sprzętu do szpitali, tylko od płacenia za świadczenia zdrowotne.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:16Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 1°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1013 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna