Od 6 listopada blisko 40 osób mieszkających w kamienicy przy ul. Wróblewskiego 17 w Sławięcicach zostało pozbawionych gazu, a co za tym idzie - ogrzewania w swoich mieszkaniach. Spółka, która zarządza nieruchomością, ma spore zaległości wobec Tauronu, ale też Miejskich Wodociągów i Kanalizacji.
- Tauron odciął nam gaz, bo właściciel budynku nie zapłacił rachunków, mimo że wziął od nas pieniądze. Tu jest szóstka małych dzieci, w tym jedno półroczne. Są też dwie osoby, które mają ponad 80 lat - alarmuje Korneliusz Wojczyk, mieszkaniec i opiekun nieruchomości.
W połowie roku Tauron, również z powodu nieopłacanych rachunków, wyłączył w kamienicy prąd, który zasilał klatki schodowe i garaże oraz kotłownię z piecem ogrzewającym budynek.
- Nie były to duże kwoty, więc z prywatnych pieniędzy je opłaciłem i w dalszym ciągu reguluję te opłaty, ale na zapłacenie rachunków za gaz mnie nie stać - przyznaje Korneliusz Wojczyk.
19 listopada odwiedziliśmy kamienicę przy ul. Wróblewskiego 17. Na drzwiach jednego z wejść wisi kartka z komunikatem o spotkaniu informacyjnym, które wyznaczono na 21 listopada. Zaprosili na nie radny miejski Tomasz Scheller, przewodnicząca Rady Osiedla Sławięcice Hanna Duk i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Sławięcic Gerard Kurzaj. Ma dotyczyć wyjaśnienia sytuacji związanej z brakiem ogrzewania w mieszkaniach. Zainteresowani dowiedzą się też o podjętych działaniach w tej sprawie. A problem jest ogromy i z dnia na dzień jest gorzej.
W jednym z lokali żyje Elżbieta Kubina z synem Sebastianem.
- Mieszkamy tu od 32 lat. Dziś farelkami się grzejemy. Jak chce się włączyć pralkę, farelkę trzeba wyłączyć. Tylko jedno urządzenie może być włączone na raz - mówi pani Elżbieta. - Inaczej instalacja nie wytrzymuje - precyzuje jej syn.
- Nad nami mieszkają państwo z półrocznym dzieckiem. A naprzeciwko pani, która ma dwójkę dzieci. Ale ona prawdopodobnie jest u mamy. Bo niektórzy ratują się tym, że pomieszkują u rodziny - zdradza lokatorka mieszkania z numerem "1". Wyjawia, że podobno na dniach jeden z senatorów ma przyjechać do kamienicy.
- Tyle lat tu mieszkamy i był porządek - opowiada Irena Siedlecka, która w kamienicy przy Wróblewskiego mieszka od 1966 r., ale w tym roku ma się to zakończyć.
- Wyprowadzam się na Pogorzelec. W tym tygodniu już mnie nie ma. To nie ma sensu - zastrzega starsza pani. W przeprowadzce pomaga jej rodzina.
- Oni chyba na to czekają, żebyśmy się stąd wynieśli - zastanawia się Elżbieta Kubina.
Sygnały o sporych zaległościach w opłacaniu rachunków pojawiły się już we wrześniu, a w budynku wywieszono informację, że w ostatni dzień miesiąca nastąpi zamknięcie dostawy wody. Ostatecznie miejskie wodociągi nie zdecydowały się na tak rygorystyczne rozwiązanie, a krakowska spółka Plit Expres, która jest właścicielem nieruchomości, podpisała porozumienie, na mocy którego miała spłacić zadłużenie.
Tak się jednak nie stało. Mimo wielu obietnic właściciel budynku nie uregulował całej zaległości, a jedynie jej część. 7 listopada zobowiązał się, że do 15 listopada zapłaci całe zobowiązania, ale ponownie nie dotrzymał słowa.
- Wiem, że to są zaległości na ponad 20 tys. zł. Mogę powiedzieć, że żaden z tych długów nie jest mój, to jest cały czas zaszłość po byłym właścicielu nieruchomości. Do końca przyszłego tygodnia będzie to na pewno uregulowane. Czekam na płatności z bardzo dużego kontraktu - tłumaczył w rozmowie z nami Piotr Gunia, prezes Plit Expres Sp. z o.o.
18 i 19 listopada próbowaliśmy ponownie skontaktować się z prezesem spółki, ale nie odebrał telefonu.
Napisz komentarz
Komentarze