Zgodnie z planem uczestnicy wyprawy mieli przed sobą do pokonania bagatela 6000 km w 14 dni, jednak ostatecznie przejechali prawie 8000 km! Wyruszyli w kierunku urokliwej Norwegii przez Niemcy, Danię i Szwecję, a po osiągnięciu mety obrali kierunek na Finlandię. Do Polski wrócili przez Estonię, Łotwę i Litwę.
Ostatnie dni były bardzo aktywne i pełne przygód o czym na bieżąco w mediach społecznościowych informował facebookowy profil Klasyczne.KK.
Mamy to! Mamy deal’a! Właśnie podpisaliśmy kontrakt z Tatą Muminka. Mała Mi i Panna Migotka zapraszały nas do Turku na dyskotekę....
...lecimy na prom do Helsinek. Dziś święto KK11, miesięcznica! 11 lipca! Jedziemy świętować we wschodniej Europie. Estonia!
Meldujemy się na promie. Za nami 6306 km, a przed nami kilka mil morskiej żeglugi. Płyniemy do Estonii!
..... W końcu w namiotach! Śpimy na dziko w Estonii, bo delikatnych przygodach po zejściu na ląd. Jesteśmy ok. 50 km na południe od Tallina. Za nami 6430 km. Jest 3:50. Czas spać komarów chmary niczym niegdyś eskadry B25 Liberatorów nad Miastem Możliwości prowadzą operację powietrzną na grubą skalę. Do namiotów!
Dlaczego u nas tak nie może być? Ale miejscówka! Top… i za frei! Estonia!
Późno zjeżdżamy z promu, a kampingów w okolicy mało. Kierujemy się zatem na wyznaczone do spania miejsca w lesie. Dojeżdżamy na pierwszą miejscówkę szutrami, a tam, jak się okazuję, Jukki urzęduje już.
Estończyk z Finlandii zaprasza na piwko, atmosfera nawet ciekawa, gdy wtem z lasu wypada dwóch dobrze wstawionych zawodników. Ledwie na nogach stoją, a nam potrzeba odpoczynku. Mimo zaproszenia do wspólnego stołu ruszamy w dalsze poszukiwania miejsca do spania.
Krążymy po północnej Estonii i w końcu koło 3:30 trafiamy na mega miejscówkę, a na miejscu rowerzyści. Stoją dwa namioty… to się zdziwią z rana jak wstaną, a tu Żuk, Gaz, Lada i Polonez. Niespodzianka!
No i ta miejscówka magiczna. Jest wszystko co potrzeba. Wiata do spania, wiata do biesiadowania, latryna, nawet drzewo porąbane jest. Na wyposażeniu też piła, patelnia i inne przydatne rzeczy.
Świetne miejsce!
Estonia.... takie podejście się chwali. A my ciśniemy daliy!
Mieliśmy jechać na południe już… ale wróciliśmy jeszcze na północ do Järva-Jaani Vanatehnika varjupaik ja muuseumide keskus.
Ale zbiór ciekawych sprzętów. Są i nasze polskie!
Lecimy przez Estonię a tu wtem… Łada! Mają tu tego sporo. Niestety ta to nie VFTS, a replika i to całkiem spoko.
Głowy Lenina znad pianina. Jak partia każe - realizujemy! Wysiłkiem i pracą przyczyniamy się do rozwoju i racjonalnego postępu w trasie. Za, czy przeciw?
Za nami 6759 km bocznymi. Łotwa przywitała nasz szutrami i nimi na pełnej lecimy dalej. Do kampingu jeszcze 150 km. Rajd Łotwy.
Tymczasem meta wyjazdu już bardzo blisko. Meldujemy się na Litwie. Za nami 7000 km na kołach bez 11 km. KK11 nadaje! Z kampingu na Łotwie gdzie odbywały się Mistrzostwa Świata w łowieniu karpia szutrami wpadamy w Litwę.Skąd Litwini wracają? W Helsinkach na promie wracali z północnej Finlandii i piękną polszczyzną operowali. Lecimy dalej.
Tymczasem my już kierujemy się do Ojczyzny. Szkoda, bo powoli kończy się przygoda. Dziś też trochę pozwiedzaliśmy. Litwa szutrami przeleciana. Zawitaliśmy do Wilna, a także wpadliśmy na pyszne kibiny, takie tradycyjny pierożki z mięsem, które udało nam się zjeść w miejscowości Niemenczyn, gdzie 56% mieszkańców to Polacy. Wpadamy do restauracji. Okazuje się, że niestety dziś nieczynne, zarezerwowana na czyjąś 60-tkę. Pani przeprasza nas po litewsku, że kuchnia nie pracuje, ale nikt z nas nie rozumie. Pytamy czy po angielsku rozmawia, ale niestety nie… za to okazuje się, że włada piękna polszczyzną. Przeprasza nas za nieczynną kuchnię, ale po chwili wraca i proponuje nam właśnie kibiny. Pyszne! Miło tak poza granicami w języku ojczystym się porozumieć. W końcu kiedyś była tu Polska. Choć to nie ten sam szok, jak gdy podczas albańskiej wyprawy spotkaliśmy Szweda, który po Polsku biegle gadał. Szkoda, że brakło nam czasu, aby odwiedzić rejon solecznicki, mimo że prawie po drodze. Tam 79% ludności to nasi, Polacy. Mogłoby być ciekawie odwiedzić ich na powrocie z Norwegii. Trzeba tu będzie jeszcze wrócić. W te wakacje?
Fajnie na tej Litwie nawet. Tymczasem my już podchodzimy pod granicę. Za nami 7238 kilometrów a przed nami jeszcze cała Polska! A w planach było zrobić 6000 km…
Polska! Nasza! Meldujemy się w kraju! Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Oczywiście do Polski wróciliśmy szutrem, a jak! Niestety tu nasze drogi się rozchodzą. Ekipa jeszcze ciśnie do Kętrzyna, a my do Kędzierzyna. Tam też są bunkry. A za nami 7329 km bocznymi dookoła Bałtyku! Dobry wieczór Polsko! Podziękowania dla całego kolektywu za kozacką wyprawę!
Meta meta meta! Czy warto było jechać do Norwegii na Atlantic Road? Zobaczcie sami! Poniżej kolejny odcinek serialu paradokumentalnego „Rajza” prosto ze ZŁOMBOL-owej trasy.
Tymczasem my już w drodze na właściwą metę wyprawy, która powoli dobiega końca… choć jeszcze zostało jakieś 611 km przez Polskę bocznymi. Lecimy! Wyjazd zbliża się ku końcowi, jakkolwiek w rękawie mamy jeszcze kilka odcinków serialu… W tym odcinku ostatni rzut oka na Norwegię, a jeszcze przed nami do pokazania Szwecja, Finlandia, Estonia, Łotwa oraz Litwa, a przede wszystkim przygody, które nas spotkały. Piękna rzecz! Sama radość, ale to co dobre szybko się kończy....
Napisz komentarz
Komentarze