Jest to samolot B-24 "Butch" załogi por. Arthura Lindella z 485 BG 15 USAAF. Autorem graffiti jest kędzierzyńsko-kozielski artysta Piotr Piłka występujący na co dzień pod artystycznym pseudonimem Seik. Ma na swoim koncie kilka spektakularnych prac, które wykonał w naszym mieście. Stowarzyszenie Blechhammer-1944, które od lat prowadzi blachowiańskie muzeum sprawiło więc miłośnikom historii wyjątkowy prezent. Piękny mural o tematyce lotniczej, został wykonany na bocznej ścianie tej 80-letniej budowli. Kolejny mural powstanie z drugiej strony obiektu. Jednak, co będzie przedstawiał, to na razie tajemnica. Wiadomo, że będzie upamiętniał historię II wojny światowej na terenie naszego miasta.
Przypomnijmy, pod koniec 1943 po zdobyciu południowej Italii jednym z najważniejszych celów alianckich samolotów stały się zakłady produkujące syntetyczną benzynę z węgla. Znajdowały się one w Zdzieszowicach, w Kędzierzynie, a właściwie w Bierawie i w Blachowni. Wszystkie trzy fabryki w roku 1944 kilkakrotnie były celem zmasowanych ataków alianckiego lotnictwa. Siłą rzeczy nie obyło się bez ofiar wśród ludności cywilnej, ale także wśród zatrudnionych w zakładach jeńców i robotników przymusowych. Straty te ocenia się na około 1000 zabitych przez bomby osób, z czego około połowę stanowili mieszkańcy okolicznych miejscowości.
W roku 1944 stacjonująca we Włoszech amerykańska XV flota powietrzna stoczyła z Niemcami wygraną ostatecznie walkę o zatrzymanie produkcji syntetycznej benzyny, która przeszła do historii pod nazwą bitwy o benzynę. Naloty dywanowe na wytwórnie syntetycznej benzyny przeprowadzano od lipca do grudnia 1944 r. Szkody wyrządzone w grudniu zatrzymały całkowicie produkcję.
Budując obiekty o strategicznym znaczeniu dla machiny wojennej III Rzeszy, władze niemieckie liczyły się z możliwością nalotów bombowych na rejon Kędzierzyna. Z tego powodu podjęto przygotowania na bardzo wielu poziomach. Przede wszystkim, jak w całym kraju, przeprowadzono akcję adaptacji piwnic na doraźne schrony dla mieszkańców – zwykle wzmacniano stropy żelaznymi szynami, ustawiano ławki i beczki z wodą, skrzynie z piaskiem do gaszenia pożarów, wzmacniano też okienka piwniczne i malowano na ścianach strzałki, które miały pomóc poszukiwać schronów w ruinach zbombardowanych budynków. Ponadto w całych Niemczech zbudowano tysiące różnej kategorii schronów murowanych i betonowych. W rejonie Kędzierzyna-Koźla do dziś można napotkać kilka rodzajów schronów – od obmurowanych czy wzmocnionych betonem szczelin chroniących co najwyżej przed odłamkami, aż po zaawansowane schrony typu Salzgitter (np. przy ul. Piotra Skargi w Kędzierzynie-Koźlu), które miały wytrzymać bezpośrednie trafienie bombą o wadze 250 kg.
Do obserwacji nieba, poszukiwania zasypanych, uzupełniania zapasów wody i piasku utworzono specjalną organizację w rodzaju obrony cywilnej. Formą aktywnej ochrony obiektów przemysłowych były specjalnie w tym celu produkowane wytwornice pary, którą na wieść o zbliżaniu się alianckich samolotów zadymiano teren fabryk.
Niezależnie od tych wszystkich środków ochronnych funkcjonował też rozbudowany i korzystający z sieci stacji obserwacyjnych w całej opanowanej przez Niemców Europie, system czynnej obrony, składający się z kilkunastu dywizji artylerii przeciwlotniczej. Dysponowały one działami stacjonarnymi i mobilnymi, a także specjalnymi pociągami przeciwlotniczymi kierowanymi w rejony prawdopodobnego zagrożenia.
W bitwie o panowanie nad śląskim niebem brało udział także niemieckie lotnictwo myśliwskie, które operowało jednak głównie w strefach przyfrontowych.
Napisz komentarz
Komentarze