Dom zamieszkują dwie rodziny. Pani Maria wraz ze swoim partnerem i córką zajmuje parter budynku. Właścicielką piętra nieruchomości jest pani Ewa, która też mieszka z konkubentem.
Dziewczynki wcześniej przebywały ze swoją biologiczną matką w Niemczech, ale ta trafiła do więzienia i zajął się nimi ojciec. Mężczyzna ma za sobą przeszłość kryminalną. Za pobicie spędził w więzieniu ponad dwa lata.
Jak twierdzi pani Maria, od kiedy dziewczynki zamieszkały w budynku z piętra zaczęły dobiegać przerażające krzyki zarówno dzieci, jak i dorosłych. Przez pierwsze dni kobieta nie reagowała na to, co dzieje się u sąsiadów, ale 17 października wieczorem dziewczynki przybiegły do niej prosić o pomoc. Dzieci mówiły szybko i chaotycznie, nie do końca poprawnie po polsku.
- Wcześniej słyszałam, jak wołały, żeby ich nie bić, jak rzucane są różne przedmioty, jednocześnie były wyzywane przez właścicielkę mieszkania na górze. W pewnym momencie dzieci przybiegły do naszego mieszkania. Mówiły, że bije je tata i jego partnerka - opowiada pani Maria.
Na miejscu interweniowała policja, która nie stwierdziła stosowania przemocy fizycznej. Sprawą zajął się również kurator.
Od tego czasu dzieci kilkukrotnie uciekały opiekunom i prosiły sąsiadów o pomoc.
Dla dobra dzieci zmieniliśmy imiona bohaterów tej historii, a na nagraniach, które do nas trafiły zmodulowany został głos.
Rozmowa kobiety, która wezwała policję z obecnym na miejscu funkcjonariuszem:
Więcej o tej bulwersującej sprawie przeczytacie w "Nowej Gazecie Lokalnej", która ukaże się 29 października.
Napisz komentarz
Komentarze