W Polsce przyjmujemy postawę pokory wobec śmierci. „Odwiedzamy” zmarłych przyozdabiając ich groby, by pokazać, że pamiętamy o tych, którzy odeszli. Podczas odwiedzin mogił naszych bliskich, obyczaj nakazuje zapalić światło także na grobach zapomnianych, takich których nikt już nie odwiedza. Są to bowiem dni poświęcone pamięci zmarłych i wielkie doroczne święta odprawiane ku ich czci.
Wszystkich Świętych to w naszej kulturze bardzo ważny dzień. Zabiegani i zajęci swymi codziennymi problemami, często nie mamy nawet czasu pomyśleć o tych, których nie ma już wśród nas. Pierwszy dzień listopada sprawia, że „zatrzymujemy” się choć na chwilkę. Wspominamy to, co było, zastanawiając się czasami, jak pusty wydaje świat bez tych, którzy odeszli.
Niejednokrotnie pokonujemy wielkie odległości, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Mogiły ozdabiamy kwiatami, zapalamy znicze i modlimy się w intencji zmarłych. To święto ma charakter religijny, głównie katolicki, ale uznają je również osoby innych wyznań, a także ateiści, oddając w ten sposób cześć i szacunek zmarłym.
Zgodnie z tradycją dzień ten obchodzimy ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych. Natomiast 2 listopada jest dniem wspominania zmarłych (w Polsce zwany Zaduszkami). Dla katolików łacińskich i wielu innych chrześcijan zachodnich jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa, którzy odeszli już z tego świata. Jednak nasi przodkowie często zamykali się w domach w noc zaduszną, aby nie wyjść na spotkanie duchom.
Formy obchodzenia tych świąt są różne, ale każda z nich dowodzi, jak ważna w naszej tradycji i kulturze jest pamięć o zmarłych. Ten dzień powinien być także okazją do zadumy i refleksji nad naszą rzeczywistością i postępowaniem wobec tych, którzy żyją.
Ustanowione przez Kościół
W 835 r. ustanowiona została, przez papieża Jana XI, uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada) ku czci zmarłych świętych - już zbawionych - i to zarówno świętych wyniesionych na ołtarze, jak i nikomu nieznanych. Przeszło sto lat później w 998 r. ustanowiony został w Kościele (dzięki św. Odilonowi, opatowi benedyktynów w Cluny) Dzień Zaduszny (2 listopada), czyli dzień nabożeństw i modłów w intencji wszystkich zmarłych, a zwłaszcza dusz odbywających jeszcze pokutę czyśćcową.
Pamięć o zmarłych cechuje wszystkie społeczności na świecie od zarania dziejów. Nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym nie oddawano by czci zmarłym, czy też nie znano świąt i obrzędów zadusznych. W przeszłości odprawiano je wiele razy do roku, towarzyszyły im zawsze obrzędy kultowe, modły, a zwłaszcza ofiary z jadła i napojów.
Zatem i polskie obchody święta zmarłych i zaduszki są niejako przedłużeniem uroczystości zadusznych odprawianych przez naszych przodków. Zaduszkowym obchodom kościelnym towarzyszyły przez stulecia różne wierzenia, zwyczaje i obrzędy ludowe.
W czasach Adama Mickiewicza, obrzęd zaduszny zwany Dziadami (ku czci zmarłych antenatów - czyli dziadów), z przywoływaniem duchów i przeznaczoną dla nich ucztą obrzędową, odprawiany był jeszcze w niektórych rejonach Litwy, Prus i Kurlandii oraz na wschodnich rubieżach Polski i stał się inspiracją dla wielkiego poematu narodowego pod tym właśnie tytułem.
W całej Polsce wierzono, że w noc poprzedzającą Dzień Zaduszny, cienie zmarłych wychodzą w procesji z cmentarza, udają się do pobliskiego kościoła i słuchają tam mszy, którą celebruje zmarły proboszcz.
Wierzono powszechnie, że w tę właśnie noc, dusze zmarłych - z łaski bożej - mogą odwiedzać swe domostwa. Zostawiano więc dla nich uchylone na noc drzwi i furtki, a na stole chleb i inne jadło. Na Podlasiu dla zbłąkanych dusz gotowano kisiel owsiany i jego pełną miskę pozostawiano przez całą noc na stole.
Dary za każdą duszę
Wiara w obecność dusz zmarłych na ziemi, w dniu ich święta i obyczaj ugaszczania dusz, najdłużej zachowali prawosławni, a także mieszkańcy polskich Kresów Wschodnich. W ich domach, w przeddzień listopadowego święta pieczono chleby i pierogi, gotowano bób, groch i soczewicę oraz kutię (potrawa z pszenicy, maku i miodu, która na wschodzie Polski jest dotychczas głównym daniem wigilijnym, a była także jadana podczas uroczystości żałobnych i styp zadusznych) i wraz z wódką stawiano na stole, aby dusze mogły się w nocy pożywić. Natomiast w dzień wszystkie te potrawy zanoszono na cmentarz i składano na mogiłach, wylewając na nie parę kropli wódki.
Jałmużnę i jedzenie rozdawano szczodrze we wszystkich regionach Polski dziadom kościelnym - żyjącym z kwesty pobożnym pielgrzymom, chodzącym od kościoła do kościoła. Wierzono bowiem, że modlitwa dziada - człowieka bożego, zostanie wysłuchana. Proszono więc dziadów, aby w swych modlitwach polecali Bogu zmarłych. Za każdą duszę dawano im pieniądze i chleb (który wcześniej dzielono na tyle kawałków ile zmarłych osób, wymienionych z imienia, było w rodzinie), a nawet gorącą kaszę, którą w garnuszkach przynoszono pod kościół lub pod mur cmentarny. W Dzień Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny, zawsze bowiem można było spotkać, siedzących tam i modlących się głośno dziadów kościelnych.
W przeszłości - głównie na terenach wschodnich - w pobliżu cmentarzy i na rozstajnych drogach, rozpalano wielkie ogniska, aby dusze mogły się przy nich ogrzać, jeszcze przed długą, powrotną drogą w zaświaty. Ponadto ogień miał chronić ludzi przed złymi duchami i upiorami. Ognie zaduszkowe rozpalano więc zawsze na mogiłach osób zmarłych gwałtowną śmiercią, a zwłaszcza na grobach samobójców, pogrzebanych pod murem cmentarnym.
Wszystkie te praktyki, wierzenia i obrzędy odeszły już w przeszłość. Dawne zwyczaje, przywoływanie zmarłych i ofiary z jadła i napoju zastąpiły obrzędy kościelne, nabożeństwa i modły. Wśród nich tzw. wypominki odprawiane przez księży na cmentarzach, czyli modlitwy połączone z wywoływaniem imion i nazwisk pochowanych tam zmarłych, wieńce i bukiety kwiatów oraz światła palone na grobach. Wciąż żywa jest bowiem tradycja obchodów Świąt Zmarłych i głęboka, najprawdziwsza potrzeba tych obchodów, wynikająca z wdzięczności, miłości i pamięci o tych wszystkich którzy odeszli.
Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny są w Polsce również dniami pamięci narodowej. Płoną więc znicze w cmentarnych kwaterach żołnierskich, na grobach powstańczych, na bezimiennych - tak licznych w Polsce - polnych i leśnych mogiłach żołnierskich, na miejscach straceń, przy tablicach pamiątkowych poświęconych pamięci poległych i zabitych we wszystkich wojnach. Płoną również ognie ma grobach ludzi szczególnie zasłużonych dla Polski i jej kultury.
Zarówno więc dawne, jak i obecne obchody Świąt Zmarłych łączy ta sama, niezmienna idea i intencja - jest nią nieprzemijająca pamięć, dzięki której, zgodnie z sentencją non omis moriar nie wszystko w nas umiera.
Napisz komentarz
Komentarze