W zorganizowanych w Finlandii European Masters Games - na które przyjeżdża około 5 tys. sportowców z 47 krajów z całego świata - sztangista z Kędzierzyna-Koźla w swojej dyscyplinie i kategorii wywalczył najcenniejsze trofeum.
Mistrzostwa odbyły się w dniach 26 czerwca - 9 lipca w Tampere. Były częścią European Masters Games (EMG), prestiżowego wydarzenia przyciągającego sportowców z całego świata. EMG ma format zbliżony do igrzysk olimpijskich i obejmuje różnorodne sporty olimpijskie oraz te aspirujące do statusu olimpijskiego. Grzegorz Warchałowski reprezentował Polskę w kategorii wiekowej M-50.
Nasz ciężarowiec postawił sobie wysoko poprzeczkę, ale to nie tylko jego własne ambicje decydowały o tym. Konkurencja na zawodach była bardzo silna, a widząc wyniki zgłoszone przez innych zawodników, Grzegorz wiedział, że będzie musiał osiągnąć naprawdę wysoki poziom, aby zdobyć medal. Szczególnie istotne było dla niego utrzymanie wyników porównywalnych z poprzednimi zawodami, w których zdobył tytuł mistrza Polski. Powtórzenie tych wyników dałoby mu miejsce na podium. Zawody w Tampere były dla instruktora CrossFit z Kędzierzyna-Koźla wyjątkowe z kilku powodów.
- Po pierwsze, odbywały się w odległym miejscu, z innym klimatem i różnicą czasową. Po drugie, miały wysoki prestiż, podobny do igrzysk olimpijskich. Dodatkowo atmosfera mistrzostw była niezwykła - miałem okazję uczestniczyć w otwarciu na stadionie, przemarszu przez miasto i wielu innych uroczystościach - mówi Grzegorz Warchałowski. - Tego typu doświadczenie było dla mnie wyjątkowe, ponieważ nigdy wcześniej nie występowałem na igrzyskach olimpijskich.
Wskazuje na brak wsparcia ze strony polskich władz sportowych, które całkowicie odcięły się od organizacji polskiej drużyny masters. Sportowcy reprezentujący nasz kraj - począwszy od kajakarzy, przez zawodników gier zespołowych, po ciężarowców - musieli samodzielnie pokryć wszelkie koszty.
Przygotowania do zawodów w Finlandii były trudne, ponieważ tuż przed nimi nasz rozmówca brał udział w będących kwalifikacją do mistrzostw świata mistrzostwach Polski. Te dwie imprezy dzieliły zaledwie trzy tygodnie. Warchałowski musiał znaleźć równowagę między odpoczynkiem a utrzymaniem wysokiego poziomu treningowego, aby uniknąć kontuzji, a jednocześnie utrzymać poziom wytrenowania.
- Aby komplementarnie przygotować się do zawodów, skorzystałem z kilku zabiegów w Infiniti Medical, a także skupiłem się na treningu elementów technicznych z mniejszymi ciężarami. Ważne było dla mnie poprawienie błędów, które popełniałem jako samouk, i próba ich eliminacji, ponieważ wiedziałem, że wpłynie to na pewność w podejściach - wyjaśnia ciężarowiec.
Do Finlandii jechał z myślą o wygranej. Choć wynik był ważny, to przede wszystkim liczyła się dla niego satysfakcja z udziału i przeżycie tego wyjątkowego wydarzenia.
- Wszystko zależało od dyspozycji dnia, wolnej głowy i konkurentów. Ale chęć wygranej towarzyszyła mi cały czas - zaznacza Grzegorz.
Udział w mistrzostwach był drogim przedsięwzięciem. Warchałowski i inni członkowie Polish Masters Weightlifting Team musieli pokryć koszty wyjazdu, wliczając w to bilety lotnicze, wynajem samochodu, zakwaterowanie, jedzenie i inne wydatki. Niestety, mimo próśb i obietnic nasz zawodnik nie zdołał pozyskać sponsorów, więc wszystkie koszty ponosił sam. Był to trudny aspekt przygotowań, ale dzięki wsparciu żony i rodziny był w stanie zrealizować swoje marzenie.
- Finlandia to bardzo drogi kraj. Trzeba było zatem gotować sobie samemu - zauważa rozmówca. - Stroje w barwach narodowych, buty czy taśmy też kupiliśmy za własne pieniądze. Gdyby nie pomoc mojej żony i rodziny, to nigdy bym nie był w stanie pojechać na takie zawody, w których nagrodą jest... satysfakcja i to uczucie, kiedy grają Mazurka Dąbrowskiego i wręczają ci medal, i kilka upominków. Mimo obietnic z różnych stron to finalnie nie miałem sponsorów. Słabe to uczucie - żali się Warchałowski.
Po locie z Warszawy do Helsinek, a następnie wynajęciu razem z innymi zawodnikami samochodu i pokonaniu około 200-kilometrowej trasy dotarł do celu. Miejsce zawodów było doskonale przygotowane i oferowało profesjonalną infrastrukturę. Wspomina je Grzegorz jako wyjątkowe. Podkreśla, że różnica w dostępności do dobrego sprzętu, profesjonalnych obciążeń, podestów i infrastruktury w porównaniu do biedniejszych krajów była zauważalna. Miał możliwość rywalizować na tym poziomie i cieszyć się atmosferą mistrzostw.
(...)
Cały artykuł w 24. numerze Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 11 lipca. Dostępny również w E-Wydaniu - TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze