Przesłał nam on opatrzone komentarzem zdjęcie z którego wynika, że tuż za skrzyżowaniem ulicy Piastowskiej z Gazową, główną arterię komunikacyjną Koźla od dłuższego czasu „zdobią” dziury przewidziane do… „pilnego załatania”.
Ktoś chyba jednak całkowicie zapomniał o dokończeniu wiosennych prac naprawczych, bo mamy już koniec czerwca, a dziury jak były, tak są. Remonty cząstkowe nawierzchni na terenie Koźla były nie tak dawno przeprowadzane, ale jak widać nie wszędzie postawiono przysłowiową kropkę nad I. Co więcej, 20 metrów dalej od wspomnianych tu ubytków, znajduje się o wiele większa dziura na ulicy Piastowskiej, sąsiadująca bezpośrednio z zatoczką autobusową. Niestety nie została ona oznaczona przez drogowców, nie wspominając już o jej załataniu asfaltem.
Pamiętam, że w zeszłym roku uprzykrzała ona życie kierowcom przez wiele miesięcy, aż ktoś się wreszcie zlitował i na odczepnego ją załatał. Ale jak to bywa po okresie zimowym, tuż obok tej zeszłorocznej, wyskoczyła kolejna dziura i ponownie stała się udręką zwłaszcza dla kierowców MZK. Można powiedzieć, że mamy powtórkę z historii (zresztą jak co roku), że zamiast zakończyć wszystkie prace naprawcze wiosną, to z klejeniem niektórych ubytków czeka się czasami nawet do jesieni. Zaraz potem przychodzi zima, podczas której na drogach znów wyskakuje cała masa dziur. I tak w koło Macieju przeżywamy te same scenariusze. Zastanawiam się tylko, po co drogowcy oznaczają te dziury symbolami przypominającymi wykrzykniki, skoro naprawy nie są przeprowadzane w trybie pilnym, tylko iście ślimaczym - napisał do nas w nieco ironicznym tonie pan Mariusz.
Napisz komentarz
Komentarze