Badminton jest bardzo trudnym i najszybszym na świecie sportem. Lotka leci z prędkością nawet 490 km na godzinę. Dużo osób myśli, że to prosta gra, ponieważ ma z nią kontakt na podwórku w wakacje. Jednak taka gra różni się bardzo od profesjonalnego badmintona w hali, gdzie siła i kondycja nie wystarczą. Trzeba mieć również dobry refleks, spostrzegawczość, być skocznym, szybkim i dużo myśleć na korcie. Można powiedzieć, że w badmintonie wszystko jest potrzebne, dlatego profesjonalny badminton nie jest dla każdego - ocenia w rozmowie z „Lokalną” Dominika Kwaśnik.
Utalentowana zawodniczka swoim dorobkiem medalowym mogłaby obdzielić kilku sportowców. Ponad 200 medali i pucharów, w tym złoty medal mistrzostw Polski, zdobyte w tak młodym wieku robią wrażenie. Wszystko to okupione wieloma wyrzeczeniami, ciężkimi treningami i życiem z dala od rodziny, która wspiera ją na każdym kroku. Ale robi to, co kocha i bez czego nie wyobraża sobie życia.
Mistrzyni Polski
Złoty medal na 58. Indywidualnych Mistrzostwach Polski w badmintonie, które rozegrano w czerwcu w Białymstoku, i tytuł najlepszej w kraju w kategorii elity to największe z dotychczasowych osiągnięć Dominiki.
Był to mój pierwszy złoty medal na tej imprezie, jak i najważniejszy w mojej karierze. Cieszę się bardzo tym osiągnięciem, bo mam teraz większą motywację, by walczyć o wyższe cele. Tytuł najlepszej w Polsce jest dużym wyróżnieniem, ale też zobowiązuje, aby udowadniać to na każdym kroku - mówi Dominika Kwaśnik.
Życiowy sukces wywalczyła w grze podwójnej kobiet - w parze z Kornelią Marczak, która jest wychowanką i zawodniczką UKS Plesbad Pszczyna.
Specjalizuję się w grze podwójnej kobiet. To w tej kategorii czuję się najlepiej i osiągam najlepsze wyniki. Ale grę mieszaną też lubię i jeśli zdrowie pozwala, to warto grać w obie gry - przekonuje zawodniczka.
Tak było na międzynarodowych mistrzostwach Łotwy w badmintonie, które zostały rozegrane w pierwszych dniach września. Nasza mistrzyni wróciła z dwoma medalami. To był dla Dominiki ważny sprawdzian, ponieważ w grze mieszanej zagrała pierwszy raz z nowym partnerem - Szymonem Ślepeckim. Polski duet wywalczył brązowy medal. W meczu półfinałowym przegrali z francuską parą Enogat Roy, Anna Tatranova 19:21 i 19:21. Natomiast grając w parze z Kornelią Marczak, Dominika zdobyła wicemistrzostwo Łotwy. Polki w półfinale wygrały z Tajwankami, Lee Yu-Hsuan i Wang Pei Yu, 21:19 i 21:12. W finale musiały uznać wyższość rozstawionych z numerem jeden Estonek, Kati-Kreet Marran i Heliny Rüütel, 22:20, 14:21 i 16:21.
Pokonała nas tylko para, która jest bardzo wysoko na listach światowych. Był to turniej, w którym brali również udział dominujący w świecie badmintona Azjaci - opowiada mistrzyni Polski.
Prawdziwy diament
Dominika od dziecka interesowała się sportem. Już będąc uczniem Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1 w Kędzierzynie-Koźlu, czuła, że chce w przyszłości być zawodowym sportowcem. To tutaj zaczęła swoją przygodę ze sportem. Szukała dla siebie odpowiedniej dyscypliny.
Na początku próbowałam wszystkiego. Jeździłam na każde zawody, startowałam w różnych dyscyplinach. Gdy byłam w podstawówce, mój wuefista Jarosław Szynol zaproponował mi trening badmintona. Od tamtej pory pokochałam ten sport - wspomina.
To prawdziwy diament. Talent, który w pracy takiego trenera jak ja trafia się raz w życiu! Już od pierwszej klasy uczestniczyła w dodatkowych zajęciach sportowych. Niesamowicie utalentowana i uzdolniona sportowo dziewczyna. Zdolności motoryczne zawsze na ponadprzeciętnym poziomie. Uwielbiała gry zespołowe. Była filarem i kapitanem kolejnych reprezentacji szkoły w zawodach sportowych. Kolejne kluby różnych dyscyplin pytały o naszą Domi. Serce mi zadrżało, kiedy stanęła przed wyborem: piłka nożna czy badminton? - opowiada o swojej byłej podopiecznej trener Jarosław Szynol.
Po zakończeniu nauki w PSP nr 1 Dominika uczęszczała do Publicznego Gimnazjum nr 5. Była w klasie piłkarskiej. Przez kilka lat trenowała równolegle badmintona i piłkę nożną. - Jednak wiedziałam, że badminton jest tym sportem, który chcę uprawiać - przyznaje zawodniczka.
Na szczęście wybrała rakietkę, którą wzięła do ręki w wieku 9 lat. Początki jej kariery nie były proste. Jej pierwsze turnieje nie były pasmem zwycięstw. Jednak Dominika od zawsze nosiła w sobie radość z uprawiania sportu. Nie przejmowała się porażkami. Miała bowiem cel: mistrzostwa Polski, Europy, olimpiada. Jej niewątpliwą domeną była zawsze skromność, cierpliwość oraz szacunek dla drugiej osoby, przede wszystkim dla zawsze wspierającej ją rodziny. Nie istnieje złoty środek stanowiący o sukcesie. Jednak Dominika posiada wiele cech, które pozwoliły jej być tu, gdzie jest. Nikt z nas nie jest idealny. Dominika pokazała niejednemu z nas, że warto mieć marzenia. Praca z nią zawsze była przyjemnością. Fakt, że taka utytułowana zawodniczka pamięta, z kim zaczynała zabawę ze sportem, świadczy o jej klasie, a mnie przywraca wiarę w sens pracy trenera. Prawdziwy diament - wyznaje Jarosław Szynol.
Trudne początki
O tym, że początki są trudne, Dominika wie doskonale. Kiedy zaczynała przygodę z badmintonem, większość swoich pojedynków przegrywała.
Gdy pierwszy raz wzięłam udział w zawodach, nie zdobyłam miejsca na podium. To było chyba w 2011 roku, wtedy zapomniałam zabrać buty sportowe. Od tej pory już nigdy niczego nie zapomniałam na turniej – wspomina z uśmiechem. Zagrała wtedy w obuwiu pożyczonym od kolegi.
Pamiętam, że na początku na prawie każdych zawodach dla dzieci zdobywałam 9. miejsce. Po kilku miesiącach grania kończyłam w pierwszej piątce, a później z reguły zawsze wszystko wygrywałam - opowiada z dumą.
Po ukończeniu gimnazjum przygodę z badmintonem kontynuowała w Głubczycach, gdzie zaczęła naukę w liceum ogólnokształcącym. O wyborze miejsca dalszej edukacji zdecydowała dostępność treningów.
Mieszkałam w internacie i mogłam ćwiczyć dwa razy dziennie. Pierwszy trening miałam przed lekcjami, o 7 rano. Gdy wychodziłam z internatu, było ciemno, a wracałam późnymi popołudniami po drugim treningu - opowiada.
W Głubczycach uczyła się rok. W tym czasie reprezentowała szkołę na turniejach w kraju i za granicą, zdobywając cenne trofea. W lutym 2019 roku z Ogólnopolskiego Turnieju Badmintona GRAND PRIX wróciła ze złotym medalem w grze mieszanej. Wydarzenie to zostało zapisane w Kalendarzu Głubczyckim 2020, w którym znalazły się najważniejsze informacje podsumowujące rok 2019 w powiecie głubczyckim.
Dominika dużo bardziej woli grę w parach.
Gra podwójna jest zdecydowanie szybsza od pojedynczej, a ja bardzo lubię szybką i dynamiczną grę. W singlu też jest przydatny wzrost, a ja do wysokich nie należę - przyznaje mistrzyni Polski.
Po roku nauki w Głubczycach Dominika wróciła do Kędzierzyna-Koźla, gdzie kontynuowała edukację w II Liceum Ogólnokształcącym.
Okres nauki w liceum był dla mnie pełen zmian i przeprowadzek. Wszystko po to, aby trenować jak najwięcej i na jak najwyższym poziomie - opowiada.
W Kędzierzynie również dostała możliwość treningów dwa razy dziennie.
Był to ostatni rok, kiedy mieszkałam z rodzicami. Trzecią klasę skończyłam już w Warszawie, w prywatnej szkole - wspomina badmintonistka.
Dominika od trzech lat jest w składzie Kadry Narodowej Elity Polskiego Związku Badmintona. W młodym wieku podjęła trudną decyzję o przeprowadzeniu się do stolicy, by móc trenować pod okiem najlepszych trenerów.
Musiałam wybrać pomiędzy treningami w Warszawie a nauką w szkole publicznej. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Wybrałam treningi i rozpoczęłam naukę w prywatnej szkole - wspomina.
Trenuję w ośrodku, gdzie jest cała kadra Polski. To właśnie tu przygotowuję się do wszystkich imprez sportowych. W tygodniu mam 9 treningów po 2,5 godziny. Dwie jednostki na siłowni, a resztę na korcie. Treningi różnią się od siebie, ponieważ mamy treningi deblowe, jak i mikstowe, treningi techniczne i wytrzymałościowe na korcie. Ja specjalizuję się w grach podwójnych i dlatego treningi są układane pod nie - wyjaśnia zawodniczka.
Dominika jest młodą i bardzo ambitną badmintonistką. Ciężko pracuje każdego dnia, a praca z nią to przyjemność. Cały czas się rozwija i widać to na każdym treningu. Jest już mistrzynią Polski, zdobywa medale na turniejach międzynarodowych. Jej najbliższym celem jest start w igrzyskach europejskich w przyszłym roku, a docelowo start na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Wierzę, że jedno i drugie osiągnie i spełni swoje marzenia oraz że będzie dumą nie tylko Kędzierzyna-Koźla - uważa Michał Łogosz, trener gier podwójnych Kadry Narodowej Elity.
Życie młodej sportsmenki jest pełne wyrzeczeń i skupia się praktycznie tylko na sporcie.
Nie mam czasu na imprezy, nie mogę pozwolić sobie na dłuższe przerwy od treningów. Każdego dnia ciężko pracuję, a życie dostosowałam do sportu. Trzymam odpowiednią dietę, dbam o regenerację. Mam marzenia związane ze sportem. Są bardzo duże, dlatego każdego dnia staram się robić wszystko, aby być jeszcze lepszą i móc zrealizować swoje plany - wyznaje Dominika Kwaśnik.
Po zdanej maturze rozpoczęła studia w Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach.
Cel to igrzyska
Badminton wydaje się bardzo prostą grą, ale to tylko pozory.
Cały czas trzeba coś poprawiać, doskonalić, a przede wszystkim rozwijać się. Mój najdłuższy pojedynek trwał godzinę i 10 minut. Trzeba też zaznaczyć, że takich spotkań w ciągu dnia mogę zagrać trzy, a nawet cztery. Zazwyczaj, jeśli są to dwa sety, to gram około 40 minut. Jednak gdy dochodzi do decydującego trzeciego seta, to mecz trwa około godziny. Takie spotkania są bardzo wyczerpujące, a cały czas trzeba pracować na 100 procent - mówi Dominika Kwaśnik.
Badminton to wymagający sport. Profesjonaliści wiedzą, że rozgrywki są bardzo intensywne i łatwo można nabawić się urazu.
Każda część ciała jest podatna na kontuzję, dosłownie każda - podkreśla nasza rozmówczyni, która pod koniec 2019 roku musiała się zmierzyć z kontuzją piszczeli.
Miałam złamanie zmęczeniowe piszczeli. Niestety, przez dobre pół roku byłam wykluczona z turniejów i treningów. Jedyne, co mogłam robić na korcie, to szlifować technikę w miejscu. Dodatkowo miałam siłownię, ale bez ćwiczeń dolnej części ciała. Sportowiec ciężko znosi to, że przez kontuzję ma przerwę i nie może trenować. Jednak kontuzja też czegoś uczy i wraca się po niej jeszcze silniejszym - przyznaje młoda badmintonistka, dla której był to najgorszy moment w karierze.
Na szczęście w trudnych chwilach ma wsparcie ze strony najbliższych.
Rodzice mi bardzo pomagają i to oni są moim największym wsparciem - wyznaje.
Córka już od 15. roku życia musiała mieszkać poza domem, by móc trenować z najlepszymi. Decyzja o przeprowadzce nie należała do łatwych. Bardzo tęskniliśmy i baliśmy się, czy sobie sama w tym wieku poradzi. Jednak super sobie radziła i szybko się usamodzielniła. Staraliśmy się ją odwiedzać najczęściej, jak to było możliwe. Jesteśmy bardzo dumni z jej osiągnięć i z tego, jak potrafi pogodzić sport ze studiami - opowiadają rodzice Dominiki, Agnieszka Kwaśnik-Czernicka i Daniel Czernicki.
Pasja córki była też sporym wyzwaniem dla nich. Musieli znaleźć nie tylko czas, by ją zawozić na treningi i kilkudniowe turnieje, ale też pieniądze na udział w zawodach. - Początkowo zawody, sprzęt i ubiór musieliśmy sami opłacać, a były to niemałe kwoty - przyznaje Agnieszka Kwaśnik-Czernicka.
Rodzina sfinansowała córce między innymi udział w bardzo kosztownym turnieju w Kanadzie.
To było w 2018 roku. Wystartowałam w mistrzostwach świata juniorów. Niestety, skończyłam udział w zawodach w drugiej rundzie, ale zyskałam spore doświadczenie - twierdzi Dominika. Było to najbardziej pamiętne miejsce, w którym byłam, jeżdżąc na turnieje. Miałam okazję pozwiedzać ten kraj - dodaje.
Przyznaje, że bardzo jej się podoba, że przy okazji startów może zobaczyć nowe miejsca.
Bardzo lubię podróżować i zwiedzać, a badminton mi to umożliwia. Odwiedziłam już prawie każdy kraj w Europie - zauważa.
Jej najbliższy cel to igrzyska europejskie, które odbędą się w Krakowie między 21 czerwca a 3 lipca 2023 roku.
To bardzo duża impreza. Nie jest łatwo się na nią dostać i reprezentować barwy naszego kraju - ocenia Dominika Kwaśnik.
Praca marzeń
Dominika startując w zawodach, cały czas reprezentuje klub Beninca UKS Feniks Kędzierzyn-Koźle.
Jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski i turniejów międzynarodowych. Przygodę z badmintonem zaczęła w wieku 12 lat w Kędzierzynie-Koźlu. Od ponad trzech lat jest w ośrodku kadry Polski w Warszawie, gdzie poprzez ciężką pracę przygotowuje się do turniejów międzynarodowych. Głównym celem i marzeniem Dominiki jest olimpiada. W przyszłym roku ma szansę zakwalifikować się na igrzyska europejskie. Pierwszy medal w elicie zdobyła cztery lata temu. Był to medal brązowy. W tym roku Dominika zdobyła złoty medal i została mistrzynią Polski w grze podwójnej. Obecnie reprezentuje klub Beninca w ekstralidze. Jestem dumny z Dominiki, że dąży do wyznaczonych sobie celów, i wierzę, że zobaczymy ją na igrzyskach - mówi jej wieloletni trener Krzysztof Maślanka z klubu Beninca UKS Feniks..
Mam nadzieję, że przygoda z badmintonem zamieni się w profesjonalną karierę, która będzie na bardzo wysokim, światowym poziomie. Badminton jest moją pracą. Mam ogromne szczęście, że tą pracą jest coś, co kocham i robię to z przyjemnością. Mogę powiedzieć, że to moja praca marzeń. Dzięki niej mogę podróżować i poznawać ludzi. Sukcesy mnie cieszą i motywują. Dzięki nim stawiam sobie nowe, wyższe cele - podkreśla Dominika Kwaśnik.
Jej osiągnięcia są corocznie doceniane przez władze naszego miasta - wspierają ją stypendium sportowym. W tym roku jej sukcesy sportowe docenił również marszałek województwa opolskiego, przyznając jej stypendium sportowe w kategorii sport olimpijski.
Jej największym marzeniem jest reprezentowanie Polski na olimpiadzie. Kwalifikacje do igrzysk europejskich potrwają jeszcze około pół roku. Dominika Kwaśnik i jej partnerka deblowa, Kornelia Marczak, mają ogromne szanse, by reprezentować Polskę na tej imprezie. Przed zawodniczkami jest kilka poważnych turniejów, na których będą walczyć o kolejne punkty do rankingu europejskiego i światowego.
Wszystko idzie w dobrym kierunku - zapewnia Dominika, której życzymy powodzenia!
Napisz komentarz
Komentarze