To pierwszy taki przypadek w historii konkursu, kiedy wygrało dziecko z ciąży bliźniaczej. O wygranej Małgosi zdecydowały kupony konkursowe, które zebrała ciocia dziewczynki. To one przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść dziecka.
Gosia, oprócz Stasia, ma jeszcze czteroletniego braciszka Adasia i ośmioletnią siostrę Wiktorię. Z rodzeństwem oraz ich sympatycznymi rodzicami: Eweliną Rus-Kozioł i Tomaszem Koziołem, spotkaliśmy się 30 sierpnia, by wręczyć prezenty za wygraną w plebiscycie. Rodzina mieszka w domu na osiedlu Pogorzelec.
Staś i Małgosia to dwa z moich czterech serc – tak o swojej gromadce opowiada Ewelina Rus-Kozioł. - Jesteśmy szczęśliwi i wdzięczni, że los nas nimi obradował.
Ewelina i Tomasz są ze sobą 12 lat. Poznali się na weselu w Sławięcicach.
Pracowałem jako kierowca, a w weekendy dorabiałem jako kelner. Obsługiwałem wesele, na którym bawiła się Ewelina. To było wesele jej kuzynki – wspomina Tomasz Kozioł, który wciąż pracuje jako zawodowy kierowca.
Ewelina wpadła w oko nie tylko jemu, ale również jego koledze z pracy i to on zaczął pierwszy do niej pisać.
Ale dostał kosza – zaznacza Tomasz. - Poprosiłem wtedy, żeby dał mi do niej numer. Pomyślałem, że może mi się uda - wspomina.
Miesiąc później bawili się wspólnie na weselu brata Eweliny.
Na naszym pierwszym spotkaniu poszliśmy z jego kolegą i moimi koleżankami na pizzę. Zamieniliśmy się bluzami. Ja włożyłam jego koszulę, a on mój różowy sweter sportowy. To było takie sprawdzanie, kto jest większym luzakiem. Było wesoło – opowiada z sentymentem o starych czasach Ewelina.
Od tego czasu Tomasz codziennie pisał do mnie SMS-y – zdradza. Cztery lata później powiedzieli sobie sakramentalne "tak".
Dzieci Eweliny Rus-Kozioł i Tomasza Kozioła przychodzą na świat co cztery lata i nic się nie dzieje przypadkowo. – Wszystko jest zaplanowane – mówią dumni rodzice.
Jest to wygodne, można do pracy wrócić – tłumaczy pani Ewelina, która od 13 lat prowadzi rodzinny biznes związany z produkcją bram i ogrodzeń.
Po narodzinach Adasia chcieliśmy mieć kolejne dziecko, ale bliźniaków nie planowaliśmy. Gdy się dowiedzieliśmy, mocno nas to zaskoczyło. Byłam w szoku, ale się ucieszyłam. Zależało mi tylko na tym, żeby był chłopczyk i dziewczynka – opowiada Ewelina Rus-Kozioł. - Chcieliśmy mieć troje dzieci, a czwarte dostaliśmy gratis – żartują rodzice.
Oboje pochodzą z rodzin wielodzietnych. Ewelina ma czworo rodzeństwa, a Tomasz pięcioro i, co ciekawe, jest wśród nich para bliźniąt: brat i siostra. Małgorzata Kozioł nie jest więc wyjątkiem w rodzinie.
To nasza mała, drobna kruszynka. Nazywamy ją Laleczką. Dużo gaworzy, lubi, jak się do niej mówi. Uwielbia się kąpać. Staś to nasz silny, duży chłopczyk. Wołamy na niego Stachu. Ciągle się uśmiecha, taka nasza mała śmieja. Uwielbia być noszony na rękach – opowiada o pociechach Ewelina Rus-Kozioł.
W opiekę nad rodzeństwem zaangażowały się pozostałe dzieci.
Adaś, gdy dzieci były jeszcze w brzuszku, mówił do nich, tulił się i głaskał – opowiada Tomasz Kozioł.
Wiktoria z kolei to mała mamusia. Potrafi wziąć dzieci na ręce, nakarmić. Ona jest też moimi oczami - gdy mam swoje obowiązki, to potrafi przypilnować rodzeństwa – chwali córkę pani Ewelina.
Wiktoria potrafi już czytać, gra na gitarze – opowiada dumny tato. – Natomiast Adaś lubi majsterkować. Wiertarki i narzędzia to jego drugie zabawki. Potrzebuje sporo uwagi – dodaje.
Gdy na świat przyszły bliźniaki, Tomasz dokonał ważnych zmian zawodowych.
Kiedyś mąż pracował za granicą, aby remontować kupiony dom, a ja zajmowałam się dziećmi i również pracowałam. Wiadomość o bliźniakach to był moment zwrotny. Mąż postanowił jeździć głównie po Polsce, by być bliżej rodziny - mówi Ewelina Rus-Kozioł.
Teraz może bardziej angażować się w życie rodzinne.
Tomasz to jest złota rączka, wszystko potrafi zrobić – chwali męża Ewelina. Ma dużo pracy wokół domu, ale kiedy tylko znajduje czas, to karmi Małgosię i Stasia.
Stara się też jak najwięcej czasu poświęcać starszym dzieciom.
Lubię grać z Wiktorią i Adasiem w kosza, czasami jedziemy na basen, a od kiedy córka nauczyła się jeździć na rowerze, udajemy się na przejażdżki – opowiada.
Staś i Małgosia zostali już ochrzczeni. Rodzina z osobówki przesiadła się do busa. Jesienią chcieliby wybrać się na urlop - odpocząć w domku w górach, na odludziu.
Jesteśmy pozytywnie nastawieni do życia, choć bywały ciężkie chwile. Czerpiemy dużo radości z dzieci i się przy nich uczymy, chociażby cierpliwości – przyznaje pani Ewelina.
Napisz komentarz
Komentarze