Nadal uważa on, że dzierżawiona przez niego od 6 lat stadnina koni jest przepięknym miejscem o ogromnym potencjale. Dlatego postanowił zaangażować się w jego remont, by przywrócić mu dawną świetność.
Przez ostatnie lata - mimo wielu przeciwności losu z którymi musiał się zmierzyć - włożył mnóstwo wysiłku, aby dać temu miejscu drugie życie. Choć w tym przypadku musi liczyć głównie na siebie i swoją kieszeń, bo pozyskiwanie funduszy zewnętrznych na taką działalność stanowi dość karkołomne wyzwanie. Ale nie poddaje się i wciąż walczy.
- Zainteresowałem się tutejszą stadniną zupełnie przypadkowo, przejeżdżając 14 grudnia 2018 roku pobliskim wiaduktem na Odrze w Koźlu. Wtedy się to zaczęło. Tego samego dnia udałem się do Oddziału Terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Opolu, czyli właściciela tych nieruchomości. Tam spotkałem człowieka, który 18 razy rozpisywał przetarg na ich zbycie. Sporządziłem projekt, który ostatecznie został zaakceptowany przez KOWR i od 28 kwietnia 2019 tego roku jestem dzierżawcą 10 hektarów kozielskiej wyspy. Chciałbym serdecznie podziękować tej instytucji za życzliwe podejście do mojej osoby oraz wizji zagospodarowania tego miejsca, jaką jej wówczas przedstawiłem - wspomina Paweł Marcinkowski, który nie otrzymuje jednak pomocy finansowej od właściciela całego kompleksu. Wszelkie kosztowne inwestycje realizuje z własnej kieszeni.
Na wspomnianych 10 hektarach znajduje się piętnaście budynków, w tym siedem stajni, zabytkowa studnia, garaże, kuźnia itp. Na przywrócenie tego wszystkiego do dawnej świetności, potrzeba grubych milionów. Dzierżawca realizuje najrozmaitsze zadania własnym sumptem. Tymczasem pozostawione na czarną godzinę oszczędności, systematycznie się kurczą.
- Obecnie przygotowujemy się do generalnej wymiany podłoża na placu do jazdy konnej. Usunęliśmy już warstwę ziemi. Wynajęta firma zakłada nowe drenaże oraz czyści te stare, odpowiadające za odprowadzanie wód deszczowych, szczególnie podczas nawałnic, które już nie raz wyrządzały nam poważne szkody na tym obiekcie. Gdy już odwodnienie będzie gotowe, to przywieziemy tu z Dolnego Śląska 800 ton piasku kwarcowego z włókniną. Wszystko po to, aby zapewnić zawodnikom profesjonalne warunki do rywalizacji. Zresztą wymagają tego również stosowne przepisy. Chcemy te prace sfinalizować do 18 kwietnia, czyli jeszcze przed Wielkanocą.
Czas nagli, ponieważ nieubłaganie zbliża się nowy sezon jeździecki.
- Przygotowujemy się do zawodów ogólnopolskich dla dzieci i młodzieży. Inauguracja nastąpi już w majowy weekend. Spodziewamy się dużej frekwencji. Pierwsi zawodnicy dotrą do nas wraz z końmi jeszcze 1 maja, natomiast rywalizacja na głównej arenie rozpocznie się 2 maja o godzinie 14.00 - informuje organizator. - Dzieci będą rywalizowały ze sobą od piątku do niedzieli i właśnie na 4 maja zaplanowaliśmy wielki finał. Dzięki tym zawodom dzieci będą miały okazję zdobywać kwalifikacje do mistrzostw Polski. Generalnie na ten rok zaplanowaliśmy cztery prestiżowe imprezy rangi ogólnopolskiej. Odbędą się one kolejno w maju, czerwcu, sierpniu i we wrześniu. Ponadto zgodnie z tradycją w sierpniu powróci do nas Czempionat Źrebiąt Rasy Śląskiej pod matkami, a jakby komuś było mało to w ostatni weekend wakacji będziemy tu jeszcze gościć zawody triathlonowe - wylicza Paweł Marcinkowski.
Oczywiście poszukuje on jakiegokolwiek wsparcia finansowego, bo koszt realizowanych przez niego zadań inwestycyjnych jest ogromny.
- Plac do jazdy konnej liczy sobie 90 metrów na 90 metrów. Standardowo wymiana podłoża na tak dużym obiekcie, a jest on jednym z większych nie tylko na Opolszczyźnie, ale na całym Śląsku, wynosi około 450 tysięcy złotych. Zawodnicy, którzy tu przyjeżdżają, są często pod wrażeniem jego rozmiarów. Aktualnie remontujemy też stajnie, które będą musiały pomieścić pokaźną liczbę koni. Jest to głównie malowanie. Czasu zostało niewiele, ale ufam, że damy radę. W pracach tych wsparcia udzielają mi również moi klienci i cieszę się, że mogę na nich liczyć - nie ukrywa nasz rozmówca.
Jego apel do ewentualnych sponsorów nie jest przypadkowy, ponieważ organizowane przez niego imprezy wspierają też lokalną gospodarkę. Ekipy biorące udział w zawodach korzystają bowiem z tutejszej bazy gastronomiczno-hotelarskiej.
- Mam nadzieję, że lokalny biznes też skorzysta na organizacji tych ogólnopolskich zawodów. Każda z tych czterech imprez potrwa trzy dni, bo od piątku do niedzieli. Zatem zawodnicy zostawią tu trochę pieniędzy. Poza tym promuję w ten sposób miasto Kędzierzyn-Koźle wykorzystując w tym celu potencjał ośrodka jeździeckiego na wyspie, który może poszczycić się przecież bardzo bogatą historią - przypomina Paweł Marcinkowski.
Najwyraźniej jednak prowadzone aktualnie prace bardzo kogoś denerwują, ponieważ na placu jeździeckim już dwukrotnie pojawił się patrol policji.
- Interweniującemu przeszkadza sprzęt budowlany, który podobno za głośno pracuje na dzierżawionym przeze mnie terenie. Czasami tak sobie myślę, czy warto się jeszcze starać, poświęcać swoje zdrowie, czas i pieniądze, skoro i tak mało kto to docenia. Co gorsza, znajdą się i tacy, którym najlepiej wychodzi nieustanne wkładanie kija w szprychy - kończy tą smutną refleksją nasz rozmówca.
Napisz komentarz
Komentarze