Reklama
wtorek, 5 listopada 2024 01:18
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Klub Kibica Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obchodzi 25-lecie! ZDJĘCIA i FILMY

Byli, jak sami z dumą podkreślają, pierwszym siatkarskim klubem kibica w Polsce. Ćwierć wieku temu nie mieli pojęcia, że ich ukochany zespół odniesie na krajowych i zagranicznych arenach aż tyle sukcesów, że stanie się jednym z najbardziej utytułowanych teamów w Polsce. Jednak trudno je sobie wyobrazić bez kibiców, którzy są sercem siatkarskiej rodziny w Kędzierzynie-Koźlu.
Klub Kibica Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obchodzi 25-lecie! ZDJĘCIA i FILMY

Autor: Serduszko przesyła Janina Becmer, legenda klubu kibica nazywana przez koleżanki i kolegów "Ciocią Jasią"

Jeszcze w latach 90. kibiców siatkówki w naszym mieście było tylu, że ówczesna hala Mostostalu-Azotów przy al. Jana Pawła II nie była w stanie pomieścić wszystkich chętnych, którzy pragnęli na żywo podziwiać spotkania swoich ulubieńców.

Ci, którzy nie mieli karnetu lub nie zdołali kupić biletu w kasie czy u konika, stali pod halą. To, co się działo w środku, było słychać w promieniu kilkuset metrów.

W połowie lat 90. większość szalikowców Mostostalu miała po 16-18 lat, choć zdarzały się i 14-latki. Sztamę trzymali jedynie z kibicami GKS-u Jastrzębie. Nie pałali zaś miłością do kibiców Górnika Radlin, Stali Hochland Nysa i Yawalu Częstochowa.

Zapewne starsi kibice pamiętają bijatykę, do której doszło w 1997 roku przed meczem Mostostalu z Yawalem w Kędzierzynie-Koźlu. Przyjechało wówczas 300 chuliganów z Częstochowy. Jeden z nich uderzył butelką 12-letniego kędzierzynianina. Chłopak trafił do szpitala z raną ciętą czoła. Bilans starcia kiboli z policją to: jeden ranny funkcjonariusz oraz pięć uszkodzonych radiowozów. Porządku pilnowało wtedy 115 policjantów. Kibicom przy wejściu do hali przy al. Jana Pawła II odbierano stalowe nogi od krzeseł i przecinaki. Dziś takie obrazki są nie do pomyślenia.

- To dość odległa historia. Aż łza się w oku kręci. Panie, teraz na trybunach mamy wersal. Pełna kulturka przed meczem, w trakcie i po meczu. Trudno bowiem gwizdy czy tumult podczas spotkań uznać za coś zdrożnego. Co za czasy, nawet w zęby już nikt nie dostanie - śmieje się pan Piotr, kibic siatkówki od trzech dekad.

Klub kibica w naszym mieście powołano do życia po zdobyciu przez Mostostal-Azoty srebrnego medalu mistrzostw Polski w sezonie 1996/1997.

- Wszystko zapoczątkowała pani Jola Mienculewicz, małżonka jednego z siatkarzy. Wytknęła kibicom, że podczas meczów za mało wspieramy nasz zespół. W wąskim gronie podjęliśmy wtedy decyzję o utworzeniu klubu kibica - wspominał ówczesny prezes klubu kibica Leonard Walasek, który zaczął działalność od zbiórki pieniędzy na bęben. W marcu 1998 roku klub kibica liczył już 87 członków uzbrojonych w dwa solidne bębny. Pieniądze na zakup drugiego otrzymali z kędzierzyńsko-kozielskiego magistratu.

W 1998 roku Mostostal wywalczył pierwszy w historii kędzierzyńskiej siatkówki tytuł mistrza Polski.

- Kibice ogromnie nam pomogli w zdobyciu mistrzostwa Polski. Nie wiedzą nawet, jak bardzo. To oni przede wszystkim zasłużyli na ten medal, ale skąd tu wziąć 1500 złotych krążków - żartował wtedy Paweł Papke, jeden z liderów Mostostalu, grający na pozycji atakującego.

- Nasi kibice nie przychodzą na mecze, żeby komuś wpieprzyć, tylko po to, żeby pomóc swoim zawodnikom. Moim zdaniem stworzyliśmy kędzierzyński model kibica - mówił po finałowym meczu Andrzej Hynek, spiker prowadzący wszystkie spotkania Mostostalu.

Po tym sukcesie nastała złota era Mostostalu-Azotów Kędzierzyn-Koźle, która trwała aż do 2003 roku.

„Świder” z łezką w oku

- Nie byłem członkiem naszego klubu kibica od samego początku, ale po jakimś czasie, a konkretnie pod koniec lat 90. przystąpiłem do tej wspaniałej grupy ludzi. Miałem już wtedy 18 lat. Przez długi czas byłem bardzo aktywnym fanem kędzierzyńskiej drużyny - wspomina Krzysztof „Świder” Pałka, który dobrze pamięta tamte czasy. 

- Najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że potrafiliśmy skupić wokół siebie dziesiątki, o ile nie setki młodych ludzi. Nieważne, czy graliśmy o złoto, czy o 7. miejsce. Nas na meczu zawsze było dużo. To jest chyba to, czego brakuje mi trochę dzisiaj i co najbardziej mnie boli. Mamy zdjęcia z meczu z Olsztynem, gdzie cały sektor 6. w obecnej hali na Mostowej był wypełniony przede wszystkim młodzieżą. Nie mówię w tej chwili o sobie, bo miałem wtedy 30 lat. Byli też starsi ode mnie, ale potrafiliśmy skrzyknąć wokół siebie tych 15-18-latków i zaszczepić w nich miłość do naszych barw. To na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Na nasze mecze przyjeżdżały osoby z Katowic, Gliwic, a nawet z Gdańska i zawsze się z nami świetnie bawiły. Do dziś utrzymuję kontakt z koleżanką Anną, która jest znanym medykiem w Trójmieście; tak na marginesie, lekarzem klubowym Trefla Gdańsk. I właśnie Anka przyjeżdżała do nas na mecze kibicować - opowiada Krzysztof.

Zgadza się z tym, że ludzi, szczególnie młodych, jest w naszym mieście zdecydowanie mniej niż jeszcze 25 lat temu, co niewątpliwie ma też wpływ na słabszą frekwencję w hali. Zwraca jednak uwagę na pewien istotny szczegół.

- Fenomenem naszej grupy było to, że ludzi z Kędzierzyna-Koźla mieliśmy stosunkowo mało w swoich szeregach. Sam pochodzę z Głogówka i potrafiłem być na każdym meczu, tydzień w tydzień. Były takie sezony, że nie opuściłem ani jednego spotkania. Przyjeżdżała cała grupa ze Zdzieszowic, jeździła pokaźna ekipa na czele z Tomkiem Białkiem z Walec, która zresztą do dziś chodzi na mecze ZAKSY. Potrafiliśmy więc zebrać ludzi, którzy dzielili z nami pasję do siatkówki - przekonuje popularny „Świder”.

Najbardziej wzruszający moment, który przeżył jako kibic?

- Chyba zeszłoroczny finał Ligi Mistrzów w Weronie, gdzie ZAKSA pokonała Trentino i zdobyła Puchar Europy. To był do tej pory pierwszy i zarazem ostatni mecz, na którym się popłakałem. Miałem możliwość uczestniczyć na żywo w tym wydarzeniu. Wielki sukces. Chyba nie do powtórzenia w najbliższych latach, choć życzyłbym wszystkim, aby nasi siatkarze sprawili kolejną taką niespodziankę. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że przed rokiem byliśmy znakomicie przygotowani do całego sezonu, a finał mistrzostw Polski przegraliśmy dlatego, że Jastrzębie odpuściło Ligę Mistrzów. Myśmy to liczyli i okazało się, że Jastrzębski Węgiel do finału PlusLigi rozegrał o 11 spotkań mniej od ZAKSY. Na przestrzeni trzech miesięcy to jest mnóstwo grania. Zresztą, gdy już odpoczęliśmy przed finałem LM w Weronie, wróciliśmy do swojego grania, ponieważ byliśmy zdecydowanie lepsi od Włochów - zauważa Krzysztof.

Latające sedesy

Nie brakuje też innych wydarzeń, o których pamięta Krzysiek.

- Choćby spotkanie w Częstochowie, gdzie wywalczyliśmy złoty medal mistrzostw Polski i „Świder” z „Papkinem” (Sebastian Świderski oraz Paweł Papke red.) stanęli na słupku sędziowskim z flagą Mostostalu-Azotów - opowiada nasz rozmówca.

Krzysztof wspomina, jak muszle klozetowe fruwały w hali przy ul. Głuchołaskiej w Nysie.

- Z uwagi na bardzo młody wiek nie byłem wtedy na tym spotkaniu. Jakoś tak wyszło, że rodzice mnie nie puścili. Potem kibice z Kędzierzyna na długi czas dostali zakaz wejścia do hali w Nysie. Nie sprzedawano nam biletów - opowiada „Świder”. - Dopiero rok później pojechaliśmy tam pociągiem w osiem osób. Był taki sławny kibic Jasiu „Ziomal”, który na stacji w Prudniku zaczął krzyczeć przez okno wagonu kolejowego: „Mostostal, Mostostal”, a tam czekało na pociąg 30 prudnickich fanów Stali, którzy jechali na mecz do Nysy. No to wyobraźcie sobie teraz, co się działo w tym pociągu. Do dziś wspominam ten moment, jak dotarliśmy na miejsce i wyszliśmy z pociągu na dworcu w Nysie, gdzie było pełno policji. Usłyszeliśmy wtedy od mundurowych: „Teraz radźcie sobie sami, nikt tu was nie zapraszał”.

Nasz rozmówca pamięta też przejeżdżający przez Głogówek pociąg z kędzierzyńskimi kibicami, którzy udawali się na mecz do Nysy.

- Dwa pełne wagony kibiców. Na meczu było nas około 300. To była moc. Natomiast taką samą grupą dotarli kiedyś do nas fani AZS-u Częstochowa. Przyjechałem wtedy w błogiej nieświadomości do Kędzierzyna. Widzę mnóstwo policji, spisywanych kibiców. To były pierwsze takie poważniejsze zamieszki z udziałem fanów siatkówki w naszym mieście po tym, jak częstochowianie pobili nieletniego kibica z Kędzierzyna. Nie da się ukryć, że nieraz w różnych miejscach dostałem po głowie, albo też komuś się przywaliło. Ale takie to były czasy. Pamiętam, jak pojechaliśmy na mecz do Częstochowy. Była to na szczęście era telefonów komórkowych. W tamtejszej hali była wspólna ubikacja dla gości i gospodarzy. Nasze dziewczyny zadzwoniły w pewnym momencie, że kibice AZS-u zaczęli je straszyć i nie pozwalają im wyjść z WC. No i wtedy było grubo. To była spontaniczna akcja z naszej strony. Naprawdę jest co wspominać - dodaje „Świder”.

Mecz, na którym Krzysztof po raz ostatni aktywnie kibicował ZAKSIE, to pamiętne spotkanie w 2013 roku z Resovią Rzeszów. Wówczas ZAKSA przegrała rywalizację o złoty medal mistrzostw Polski.

- Pokaźne grono wiernych fanów ZAKSY, na które składał się chociażby klub kibica, jak również niezapomniana Strefa 13. To było 400-450 osób. To był ogień. Dziś jest maksymalnie 100-150 osób. Nie wiem, z czego się to bierze - przyznaje Krzysiek.

Ćwierć wieku później

- Członków naszego klubu kibica jest dziś około 130, ale tych aktywnych, regularnie przychodzących na rozgrywki ligowe mamy tak naprawdę około 80. Ta liczba jednak rośnie. Z meczu na mecz odnotowujemy coraz więcej chętnych do kibicowania w naszych szeregach - mówią Agnieszka Bodzioch, rzecznik prasowy, oraz Kamil Mrugała, wiceprezes Klubu Kibica ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Fanów ZAKSY nie brakuje również poza naszym powiatem i województwem.

- Mamy nowych kibiców z okolic Kluczborka. Spodobało im się. To małżeństwo, które bardzo często przyjeżdżało na spotkania, ale nie byli członkami naszego klubu kibica. Byli z nami na meczu w Bełchatowie, a następnie w Zawierciu. Są zachwyceni i postanowili się do nas zapisać. Poza tym mamy kibiców z Górnego Śląska, a konkretnie z Gliwic, Raciborza, Wodzisławia Śląskiego. Trzeba też wymienić panią, która przyjeżdża na nasze mecze aż z Łodzi - wylicza Agnieszka Bodzioch.

- Ponadto mamy wielką fankę ZAKSY i Kamila Semeniuka z Lublina, która także przyjeżdża na spotkania do Kędzierzyna-Koźla. Czasami szukam jej najdogodniejszych połączeń kolejowych, aby mogła nas częściej odwiedzać. Bardzo aktywna na Twitterze, jeśli chodzi o tematykę siatkarską. Jest niesamowita i czasami bardzo mi imponuje - przyznaje Kamil Mrugała.

Nasi kibice wspominają bardzo miły akcent ze spotkania w Zawierciu.

- Tuż po meczu, gdy dziękowaliśmy naszym zawodnikom, dostrzegłam panią lat około czterdziestu, która razem z nami biła brawo zawodnikom ZAKSY. Podeszłam do niej i podziękowałam za wspólne kibicowanie. Powiedziała mi, że do Zawiercia przyjechała specjalnie z Kielc, żeby wspierać ZAKSĘ. Nomen omen sama jestem „kieleckim scyzorykiem”, więc zaczęłyśmy rozmawiać o naszym rodzinnym mieście. Nieco się nawet zdziwiłam, bo przecież mają u siebie doskonały zespół piłki ręcznej Vive Kielce - relacjonuje Agnieszka Bodzioch. - Odparła, że jak najbardziej kibicuje swoim piłkarzom ręcznym, ale woli siatkówkę. Mimo że ma bliżej do Zawiercia niż Kędzierzyna-Koźla, kibicuje naszej drużynie bo, jak stwierdziła, „kocha ZAKSĘ”. Ponadto mamy fankę z Kartuz. To kaszubskie miasto w województwie pomorskim. Chciałabym ją bardzo zaprosić do naszego klubu kibica. Wiem, że Kartuzy są daleko, więc musimy to jakoś logistycznie poukładać, bo dziewczyna od wielu lat z całego serca nam kibicuje i wspiera ZAKSĘ na różnych siatkarskich forach. Członkiem naszego klubu kibica jeszcze nie jest, ale ufam, że niebawem się to zmieni. Jej marzeniem jest, aby wspólnie z nami na żywo kibicować w mateczniku ZAKSY, czyli w hali przy ul. Mostowej - opowiada Agnieszka.

Najstarszy w Polsce

- Po tak udanym sezonie ZAKSY jak ten poprzedni nie trzeba nikogo namawiać, aby zasilił szeregi naszego klubu kibica. Ludzie nam gratulują, że w nowym sezonie drużyna ZAKSY znów idzie jak burza i wygrywa prawie wszystko. Jednak pamiętajmy, że już poprzedni sezon pokazał, że prawie cały czas graliśmy jak z nut, a na finiszu PlusLigi wyszło, jak wyszło. Dlatego należy zachować odrobinę sceptycyzmu, ciesząc się jednocześnie z tego, co mamy. Tym bardziej że jest dobrze - wyjaśnia Kamil Mrugała. - Przede wszystkim dobrze się tu bawimy, spełniamy, a że ludzie chcą do nas dołączyć, to tym bardziej są powody do satysfakcji. Ponadto mamy swój fanpage na Facebooku. Internauci obserwują tam naszą aktywność, więc można śmiało powiedzieć, że również w przestrzeni wirtualnej mamy pokaźne grono wiernych sympatyków, wspierających nas w kibicowaniu. W 2022 roku obchodzimy 25-lecie i pragniemy zorganizować ogólnopolski zlot kibiców ZAKSY. Myślimy nad oprawą tego wydarzenia. W końcu jest to ćwierć wieku. Co istotne, byliśmy pierwszym siatkarskim klubem kibica w Polsce. Skoro więc jesteśmy najstarszym klubem kibica w tym kraju, to należy ten fakt celebrować i zaprosić do nas fanów z całej Polski - przekonuje nasz rozmówca.

Klub Kibica Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, podobnie jak inne w kraju, łączy ludzi w każdym wieku. W jego szeregach nie brakuje dzieci i młodzieży, osób w średnim wieku oraz seniorów.

- Na jednym ze zdjęć widziałam kiedyś, jak przesympatyczna Jasia, legenda naszego klubu kibica, tłumaczy coś na meczu małemu chłopcu. To taka symboliczna fotka, na której widać pewną harmonię oraz przyjaźń pomiędzy tymi najstarszymi i najmłodszymi kibicami. Seniorzy przekazują młodszym fanom swoją wiedzę na temat siatkówki. Wszak kiedyś ten narybek będzie przejmować pałeczkę po nas. Wszyscy się tu wspieramy, bez względu na wiek, płeć, pochodzenie - zaznacza Agnieszka Bodzioch.

- Nawet jeśli pojawiłyby się podziały między kibicami, to przecież nie będziemy tego wywlekać na zewnątrz. To jest nasza wewnętrzna sprawa. Owszem, być może starsi kibice bardziej utożsamiają się z tą formą dopingu, jaka dominowała w dawnej hali Mostostalu-Azotów przy al. Jana Pawła II, ale oni bardzo szybko przestawili się na nowe tory i czasami potrafią nam dodać więcej otuchy oraz pozytywnej energii niż ci młodzi. Tymczasem ten żywiołowy doping jest bardzo potrzebny naszym chłopakom na parkiecie - zaznacza Kamil.

Na niektórych meczach ZAKSY frekwencja wśród kibiców nie jest imponująca. Zapewne wiele zależy od dnia i pory rozgrywanych pojedynków, od klasy rywala, który przyjeżdża do Kędzierzyna-Koźla, i od obostrzeń sanitarnych, z jakimi zmagamy się od dobrych dwóch lat. Nie pomaga też to, że hala Azoty znajduje się dość daleko od centrum miasta.

- Pandemia zrobiła swoje. Ludzie się boją, bo zewsząd słyszą o kolejnych mutacjach koronawirusa, rosnącej liczbie zakażeń i przypadków śmiertelnych. Niektórzy kibice nie kryją obaw, przez co mniej licznie uczestniczą w takich wydarzeniach i wybierają transmisje telewizyjne - dodaje Agnieszka Bodzioch.

Powody słabszej frekwencji usiłuje zdiagnozować też Krzysztof „Świder” Pałka. Co jego zdaniem niekorzystnie wpływa na frekwencję podczas spotkań?

- Kiedyś tak nie było, że każdy mecz transmitowano w telewizji albo że graliśmy w środę lub w piątek o godz. 20.30. Nie jest to ani dobry dzień, ani odpowiednia pora, aby jechać na mecz do hali i wysłać 15- czy 17-latka na takie spotkanie, z którego wróci do domu o północy. To jest dobry czas, aby usiąść w kapciach przed telewizorem i pooglądać transmisję spotkania. Reasumując, telewizja pokazuje zbyt dużo spotkań, w dodatku o niewłaściwych porach. Poza tym trzeba tych kibiców umiejętniej przyciągnąć do hali - przekonuje „Świder”.

Kibicowska sztama

Nie jest tajemnicą, że kibice poszczególnych drużyn występujących w PlusLidze nie zawsze darzą się nadmierną sympatią. Tak było, jest i będzie nie tylko w Polsce. Do kogo kędzierzyńskim fanom siatkówki jest najbliżej?

W 2019 i 2022 roku Grupa Azoty ZAKSA rozegrała w Arenie Gliwice spotkanie fazy grupowej siatkarskiej Ligi Mistrzów z Cucine Lube Civitanova. W obu meczach kibiców ZAKSY w gliwickiej hali wspierali mocno fani Aluronu CMC Warty Zawiercie. Widać chemię pomiędzy sympatykami obu tych drużyn.

- Mamy sztamę z Zawierciem. Bardzo się lubimy z tamtejszymi sympatykami siatkówki, podobnie jak z kibicami Skry Bełchatów i Lubina. Jeszcze przed pandemią było zawsze pomeczowe spotkanie i browarek. Kibiców Zawiercia udało nam się nawet zabrać nad nasze jeziorko, w przypadku fanów Skry i Lubina musimy to jeszcze nadrobić - przyznaje Agnieszka Bodzioch. - Aczkolwiek staramy się dobrze żyć z kibicami wszystkich drużyn. Zawsze idziemy ich przywitać, życząc udanego występu i pozytywnych emocji.

Słowa rzeczniczki potwierdza Andrzej Kosiewicz, prezes Klubu Kibica ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

- Rywalizacja może być meczowa, na boisku, ale po meczu jesteśmy bardzo blisko z sympatykami z Zawiercia, Bełchatowa, Lubina. Dobre kontakty utrzymujemy też z Suwałkami. Ich kibice, choć mają bardzo daleko do Kędzierzyna-Koźla, przyjeżdżają na Opolszczyznę dopingować swoich zawodników. Należy im się szacunek. Doskonałe kontakty utrzymujemy również z miłośnikami siatkówki żeńskiej. Mam tu na myśli kibiców KS Legionovii Legionowo oraz Chemika Police. Jest zatem sporo klubów, z którymi się doskonale rozumiemy, z innymi może nieco mniej, ale dyplomatycznie pomińmy ten wątek. Wszak w każdym środowisku są jakieś czarne owce, które psują relacje, jakie można byłoby nawiązać lub odbudować. Mówimy tu oczywiście o jednostkach - zaznacza prezes Kosiewicz.

Niepotrzebny zgrzyt

Owszem, jeszcze w latach 90. dochodziło do burd między kibicami siatkarskimi, a na terenie obiektów sportowych fruwały rozbite muszle i deski klozetowe. Jednak te czasy na dobre odeszły do lamusa.

- Jeśli ktoś śledzi nasz fanpage, to widzi, że spotykamy się z przedstawicielami innych klubów kibica, rozmawiamy, czasami nawet tańczymy, bawimy się, pijemy piwko i jemy kiełbaski z ogniska. Był taki rok, kiedy przed samą Wigilią przyjechaliśmy do Lubina. Mieliśmy wtedy spotkanie opłatkowe pod halą i złożyliśmy sobie życzenia świąteczne. Wszystko można osiągnąć, jeśli tylko jest dobra wola. Miejmy zatem nadzieję, że te święte wojny, które rozpoczęły się jeszcze w latach 80. XX wieku, już nigdy nie wrócą. Znam je z autopsji, gdy jeszcze Chemik Kędzierzyn grał w II lidze. Pamiętam te święte wojny najpierw z Nysą, potem z Częstochową - opowiada prezes Kosiewicz.

Z kolei Krzysztof „Świder” Pałka doskonale pamięta, co było powodem, że sztama między klubami kibica z Kędzierzyna-Koźla i Jastrzębskiego Węgla przeszła do historii. Otóż, jak się okazuje, umarła śmiercią naturalną z powodu nieprzyjemnego incydentu.

- Graliśmy wtedy w Kędzierzynie mecz z Jastrzębiem, gdzie Łukasz Kadziewicz pierwszy i ostatni raz w swojej karierze rzucił się na 9. metr za piłką meczową, podbił ją i goście wygrali to spotkanie. Tuż po nim Grzegorz Szymański z Łukaszem Kadziewiczem podbiegli pod nasz sektor. Zaczęli do nas wymachiwać, a Grzegorz Szymański rzucił we mnie swoją koszulką – opowiada „Świder”. - Na reakcję nie trzeba było długo czekać. W jego stronę poleciało wszystko, co każdy miał pod ręką. Popełniłem wtedy błąd, za który żałuję do dziś. Bo tą koszulką, którą zawodnik Jastrzębskiego Węgla we mnie cisnął, powycierałem sobie buty i odrzuciłem Szymańskiemu z powrotem, tymczasem powinienem ją oddać kibicom drużyny przyjezdnej. Daniel Pliński, który był wtedy kapitanem jastrzębian, próbował uspokoić atmosferę i ostudzić gorące głowy. Ten zgrzyt był niepotrzebny, ale emocje wzięły górę. Ja, oczywiście, kibiców Jastrzębia za swoje zachowanie przeprosiłem. Z tą grupą fanów JW, która jeździła wtedy na spotkania, do dziś utrzymuję kontakt. Zresztą z ich obecnym prezesem klubu kibica również. Jednak te relacje już nigdy nie były tak dobre jak przed tym incydentem. Było nam trochę przykro, że fani z Jastrzębia widzieli winę tylko po naszej stronie, a przecież całe to zajście sprowokował ich zawodnik. Gdyby kibice bardzo chcieli, to albo daliby sobie po jednym, albo usiedli i wypili butelczynę wódki i problem by się rozwiązał. Ale zabrakło chyba dobrej woli. Dziś bardzo się cieszę, że kędzierzynianie trzymają sztamę z fanami Warty Zawiercie, ponieważ podoba mi się bardzo ich styl kibicowania - kończy Krzysiek.

Poniżej filmik z opisywanego wyżej zdarzenia, w którym uczestniczył Grzegorz Szymański.

 

Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

Zdarte gardła

Jakiego wsparcia oczekują członkowie naszego klubu kibica?

- My wspieramy drużynę siatkarską ZAKSY, natomiast sami również liczymy na pomoc, zwłaszcza reszty publiczności zgromadzonej w hali, bo nasze gardła są wytrzymałe tylko do pewnych granic. Podczas dopingu można się nieco odstresować, wykrzyczeć i w kulturalny sposób wyrzucić z siebie trochę niezdrowych emocji. Ale jeśli nikt nie będzie nas wspierał, to nie pomogą nam później nawet najlepsze tabletki na obolałe gardła. I co najważniejsze, bądźmy prawdziwymi fanami, a nie tylko kibicami sukcesu. Jesteśmy z naszymi siatkarzami na dobre i na złe - podkreśla Andrzej Kosiewicz.

Wtóruje mu jego zastępca.

- Wyznaczamy pewien rytm i chcielibyśmy, aby wszyscy kibice w hali bawili się razem z nami. Nie ma się czego wstydzić, bo po to każdy z nas przychodzi na mecze, aby zagrzewać do boju naszych siatkarzy. Chcemy, aby Kędzierzyn znów zaczął żyć siatkówką tak jak kiedyś - rozmarzył się Kamil Mrugała.

Nasi rozmówcy mają swoje sposoby, aby przyciągnąć nowych fanów ZAKSY.

- Przy okazji można z nami zwiedzić całą Polskę. Wystarczy zapisać się do Klubu Kibica ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, który w miarę możliwości finansowych stara się towarzyszyć naszym zawodnikom podczas różnych meczów wyjazdowych. Klub kibica utrzymuje się z własnych składek. Normalna składka wynosi 100 zł na rok, ulgowa w wysokości 60 zł oraz jednorazowe wpisowe w kwocie 50 zł. Do tego składka-cegiełka w kwocie 100 zł, dzięki której możemy wchodzić na mecze. Oczywiście to i tak nie wystarcza, dlatego korzystamy ze wsparcia sponsorów. Ale żeby znaleźć sponsora, musimy też dać coś od siebie, np. zareklamować nasze miasto, powiat, jakąś firmę - tłumaczy Andrzej Kosiewicz.

Na szczęście fani ZAKSY mogą liczyć na hojność ze strony różnych firm i instytucji.

- Gdy chodzi o bilety, to zawsze otrzymujemy duże wsparcie ze strony sterników ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, a jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to pomagają nam władze naszego miasta, za co również bardzo dziękujemy. Na resztę musimy się zrzucać. Mamy też zadeklarowaną pomoc ze strony głównego sponsora, czyli Grupy Azoty Zakładów Azotowych Kędzierzyn SA. Mamy nadzieję, że to się uda, bo z własnych składek trudno opłacić chociażby spotkania wyjazdowe. Tym bardziej że w naszym gronie jest wielu emerytów i uczniów, którzy nie narzekają na nadmiar gotówki. Koszty transportu, zwłaszcza teraz, są wysokie. Średnio na wyjazd trzeba przeznaczyć około 60 zł od osoby, ale np. na podróż do Suwałk czy Gdańska trzeba już wydać około 100 zł - wylicza Kamil Mrugała.

Zapytaliśmy naszych rozmówców, czy w tym sezonie spodziewają się medalu w rozgrywkach PlusLigi dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

- Miejmy nadzieję, ale bądźmy skromni. Czas pokaże. Doświadczenie nas uczy, że przez cały sezon można prowadzić i wszystko wygrywać, a końcowe mecze weryfikują nasz potencjał – zauważa Andrzej Kosiewicz. - Oczywiście, wszyscy byśmy chcieli, aby to był ten medal właściwy, najważniejszy, ale trzeba być realistą. Pamiętam kwiecień 2021 roku, jak przegraliśmy złoty medal mistrzostw Polski z Jastrzębskim Węglem. Powiedziałem wtedy, że mistrza nie mamy, ale przed nami jest jeszcze Werona. Może ten cios był im potrzebny, żeby chłopaki przed finałem Ligi Mistrzów się otrząsnęły. No i proszę, osiągnęli największy sukces w klubowej polskiej siatkówce od 43 lat - kończy pozytywnym akcentem nasz rozmówca.

Apetyty rosną w miarę jedzenia.

- Myślę, że jakiś medal nam się trafi. Nie zamierzam jednak strzelać, jakiego będzie koloru. Pamiętam te rozmowy pod koniec minionego sezonu, że odchodzą kluczowi zawodnicy, że ZAKSĘ rozbierają do samych majtek. Należało więc założyć, że w Kędzierzynie-Koźlu mogą nas dopaść suche lata, ale na razie postawa naszych chłopaków bardzo pozytywnie mnie zaskakuje - zauważa Kamil.

 

Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

 

 

Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

 

 

Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

 

 

Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Ola 31.01.2022 10:55
Bo pan Pałka lubi od zawsze mówić tylko o sobie. Wielu kibiców, ludzi którzy mieli wielki wkład zostało pominiętych. Przykra sprawa.

MIKI 31.01.2022 08:51
nawet nie wspomnieliście o wieloletnim prezesie kibiców i BĘBNIARZU SRANISŁAWIE D

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Rychu, taki lepszy RyszardTreść komentarza: Jestem za pojazdami elektrycznymi. Kumpel jest operatorem farm fotowoltaicznych i każą mu na weekend wyłączać fotowoltaikę by elektrownie węglowe działały, a można by wtedy ładować te autobusy. Ale do brzegu: autobusy elektryczne TAK ale POLSKIE, dlaczego Solaris ( no dobra już hiszpański ale w całości klepany w Polsce) nie wygrywa, chyba nie lubi Kędzierzyna. MAN miał kiedyś zakłady w Polsce ale też słabo, przeniósł się z Poznania do Starachowic ale tam robią jedynie konstrukcje... a reszta u Niemca... Jak Polska ma być bogata jeśli w Polsce robi ramę autobusu, a całe wnętrze w Niemczech, na koniec € z dotacji KPO trafia do Niemiec, a my na to pracujemy. Polacy, wiecie, że jestem sympatykiem Niemiec, ale czy wy się na to godzicie?Data dodania komentarza: 4.11.2024, 23:57Źródło komentarza: Urząd Miasta chce poznać zdanie mieszkańców na temat autobusów zeroemisyjnych w Kędzierzynie-KoźluAutor komentarza: Wysoki brunetTreść komentarza: Kurek jeszcze zagra? Tak pytam...Data dodania komentarza: 4.11.2024, 23:44Źródło komentarza: Oddaj krew i wejdź za darmo na mecz ZAKSY z Jastrzębskim WęglemAutor komentarza: KoźlaninTreść komentarza: Co wy promujecie ?Data dodania komentarza: 4.11.2024, 21:53Źródło komentarza: Julia Konik-Rańda: romskie serce i muzyczna pasja w "The Voice of Poland"Autor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: NIE dla elektryków ! Nawet bogatsza jednostka komunikacji miejskiej MZA W-wa nie kupuje aż tyle elektryków tylko wciąż pojazdy z silnikiem spalinowym. To jest spisek UE przeciw Polsce.Data dodania komentarza: 4.11.2024, 21:52Źródło komentarza: Urząd Miasta chce poznać zdanie mieszkańców na temat autobusów zeroemisyjnych w Kędzierzynie-KoźluAutor komentarza: MatiTreść komentarza: My z sąsiadem Leszkiem, też mamy wspólne usługi i zakupy i dyrektora nie mamy.Data dodania komentarza: 4.11.2024, 20:25Źródło komentarza: Mariusz Wiśniewski nowym dyrektorem Powiatowego Centrum Usług WspólnychAutor komentarza: Ruchu, taki lepszy Ryszard.Treść komentarza: Z kim skoligacony? Ja Riczi chciałbym wiedzieć, by mieć pewność, że nie zachodzi podejrzenie o nepotyzm. My w PiS zawsze się tym brzydzimy, zawsze negujemy takie praktyki.Data dodania komentarza: 4.11.2024, 17:32Źródło komentarza: Mariusz Wiśniewski nowym dyrektorem Powiatowego Centrum Usług Wspólnych
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 4°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 8 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna