Reklama
piątek, 22 listopada 2024 00:15
Reklama
Reklama
Reklama

Przed wojną Większyce miały swój rezerwat!

Dziś młode pokolenie nawet nie wie, że szczyciliśmy się kiedyś rezerwatem przyrody. Jedynym wówczas na całej ziemi kozielskiej - przyznają z dumą mieszkańcy Większyc. Informacje na ten temat można znaleźć w książce pt. „Większyce. Ocalić od zapomnienia” autorstwa Tomasza Huberta Kandziory (obecnego wójta gminy Reńska Wieś) oraz Brygidy Lenczyk.
Przed wojną Większyce miały swój rezerwat!

Autor: Granice parku pałacowego i obszaru chronionego

- Interesujący nas teren jest od wschodniej strony zalewowy, pokryty podmokłymi łąkami o torfowym podłożu z egzotycznymi roślinami i gliną ognioodporną - jak zaobserwował i odnotował ówczesny nauczyciel większyckiej szkoły Carl Schubert, który jako wielki miłośnik przyrody, pierwszy zainteresował się florą i fauną na tym terenie pod kątem stworzenia tam rezerwatu przyrodniczego.

Wreszcie 14 sierpnia 1928 roku zebrała się komisja, w skład której weszli: Emil Pyrkosch - właściciel majątku większyckiego, dr Woyczischowski - przedstawiciel kolei, dr Bleske - starosta kozielski, H. Krause - dyrektor Urzędu Budownictwa w Opolu, Carl Schubert - nauczyciel z Większyc i reprezentant prof. Eisenreicha z Gliwic oraz Rademacher - nauczyciel ze Sławięcic.

Po dokładnej lustracji terenu, parku i bagien opracowano projekt negocjacji w sprawie włączenia terenu bagnistego w Większycach do terenów ochronnych. Nauczyciel Schubert zwracał uwagę na różnorodność rzadko spotykanych gatunków, potrzebę ich ochrony i wykorzystanie do celów edukacyjnych.

23 cenne gatunki

Opracował więc listę roślin, które tam występowały, i przedstawił ją komisji. Doliczył się 23 gatunków, wśród których znalazły się: lipiennik loesela, skrzyp pstry, kruszczyk błotny, zachylnik błotny, rosiczka okrągłolistna, fiołek mokradłowy, lenek stoziarn, sit alpejski, sit chudy, siedmiopałecznik błotny, gnidosz błotny, ostrożeń siwy, chroszcz nagołodygowy, widlaczek torfowy, widłak goździsty, olsza czarna, wierzba pięciopręcikowa, wierzba płożąca, starzec gorczycznikowy, kozłek dwupienny, psi fiołek, tojeść gajowa, listera jajowata.

Ponadto komisja przyjrzała się dokładnie terenom przylegającym do torów kolejowych, gdyż i tam znajdowała się rzadka roślinność. Emil Pyrkosch zapewnił, że wszystkie prace związane z melioracją terenu zostaną wstrzymane. Przedstawiciel kolei stwierdził, że jest za tym, aby ów teren stał się chroniony, i zadeklarował wolę jego sprzedaży na rzecz powiatu. Starosta Bleske przyjął propozycję do wiadomości. H. Krause zapewnił, że jak najszybciej poczyni kroki w sprawie podpisania porozumienia między koleją a powiatem w sprawie sprzedaży tych gruntów.

W styczniu 1930 r. Wydział Prowincjonalny Prowincji Górnośląskiej (Landeshauptamt) w Raciborzu przyznał jednorazową pomoc starostwu na zakup kolejowego terenu pod większycki rezerwat przyrody w wysokości 300 reichsmarek.

Poparcie nadeszło również od pruskich ministerstw: ds. nauki i badań oraz rolnictwa, co doprowadziło do otwarcia na tym terenie punktu naukowo-badawczego. Emil Pyrkosch wyraził na piśmie zgodę na korzystanie z jego terenu do celów naukowych. Wydano również dekret policyjny zabraniający wstępu na teren większyckiego torfowiska, zrywania kwiatów, odstrzeliwania ptactwa, niszczenia podłoża. Czyny te zagrożone były karą grzywny ze względu na prowadzone tam obserwacje i doświadczenia naukowe. Nauczyciele Schubert i Rademacher, oprócz prof. Eisenracha, jako kierownika większyckiej ekipy badawczej, otrzymali wsparcie finansowe z Urzędu Ochrony Przyrody w Bytomiu. Przybyli też naukowcy.

Wyniki badań przedstawili w raporcie i piśmie rzeczoznawczym do Urzędu Wojewódzkiego - Wydziału Pielęgnacji Pomników Przyrody w Opolu. Lista roślin sporządzona przez Schuberta została potwierdzona. Poza tym stwierdzono, że znajdują się tam różnego rodzaju wierzby, np. płacząca, uszata, purpurowa.

Z rąk do rąk

Po żmudnych badaniach, 17 listopada 1934 r., w opolskim dzienniku urzędowym zamieszczono artykuł, w którym poinformowano, że trwające od 21 stycznia 1926  r. starania o zatwierdzenie większyckich bagien jako terenu ochronnego zostały zamknięte. Zgodnie z decyzją Radcy Ministerialnego ds. Nauki i Badań, Edukacji Publicznej, Nadleśnictwa i Gospodarki Rolnej teren ten został ogłoszony jako rezerwat przyrody. Obszar podlegający ochronie liczył 86,04 ara i leżał na południe od linii kolejowej Koźle-Nysa, w kierunku drogi Większyce-Koźle.

Tym samym zabroniono tam zrywać, łamać lub w inny sposób niszczyć wszelkie krzewy oraz inną roślinność. Ponadto nie wolno było zagrażać żyjącym tam zwierzętom, łapać ich, a także niszczyć bądź wybierać jaj oraz larw. Zakazana była również jakakolwiek ingerencja w ukształtowanie terenu, wywożenie tam gruzu lub innych odpadów. Nieprzestrzeganie tych przepisów groziło grzywną w wysokości 150 reichsmarek, a nawet aresztem. Od tego momentu Większyce znalazły się na liście obszarów chronionej przyrody!

 Jeszcze w 1932 r., czyli przed powstaniem rezerwatu, Emil Pyrkosch sprzedał posiadłość wraz z zamkiem Górnośląskiej Spółce Ziemskiej (Oberschlesieschen Landegesellschaft GmbH). Później część odkupiła Nordrhein-Westfällische Siedlungsgesellschaft GmbH - spółka zajmująca się rozwojem budownictwa mieszkaniowego i osadnictwem ludności.

Niebawem, bo już w 1935 r., reszta majątku ponownie została wystawiona na sprzedaż. Rozważano możliwość wydzielenia zamku z parkiem z pozostałych terenów (w tym terenu bagiennego) i odsprzedania rolnikom w małych parcelach. Poinformowała o tym Górnośląska Spółka Ziemska w protokole obrad z 15 lutego 1935 r. Proponowano 50 reichsmarek za morgę dla rolników, którzy wykazywali zainteresowanie kupnem pola lub łąki. I rzeczywiście, kilku chętnych się znalazło.

Sprzedaż zamku i parku oferowano za 60 000 RM. Również gmina Większyce była zainteresowana kupnem tego obiektu, podobnie jak inne instytucje. W międzyczasie dokonano odwodnienia terenu przylegającego do bagien. Zapewniano, że prace przebiegać będą obok rezerwatu i nic nie ulegnie zniszczeniu. Rzeczywiście, prace zostały przeprowadzone prawidłowo i nie zagrażały wrzosowiskom. Natomiast największe spustoszenie wśród wielu gatunków flory i fauny w rezerwacie wyrządziły susze, od kilku lat nawiedzające wówczas ów region. Zniszczeniu uległy rzadko spotykane owady i rośliny. Ponadto stwierdzono, że teren zaczyna się geologicznie zmieniać. Suchy klimat spowodował, że poziom wód gruntowych znacznie się obniżył i zaczęły się formować małe piaszczyste pagórki.

Początek końca

Wreszcie 13 października 1936 r. urząd prowincjonalny w Opolu otrzymał pismo z Urzędu Leśnictwa i Ochrony Przyrody w Berlinie informujące o szkodach wywołanych odwodnieniem przyległego terenu (teren chroniony nie był odwadniany). Tym samym bagna nie spełniały już warunków do ochrony. Choć zapewniano, że mimo położenia terenu ochronnego nie zostanie on uszkodzony, to stało się inaczej. Uszkodzenia melioracyjne tego obszaru odnotowano dopiero po jakimś czasie. Rektorowi Kotziasowi udało się na pewien czas uchronić rezerwat od skreślenia go z listy. Notatki o tym zamiarze ukazywały się w gazetach "Amtsblatt" w Opolu i "Coseler Kreis-Blatt" w 1936 r.

Niestety, 12 maja 1937 r. do urzędu w Opolu wpłynęło pismo z Urzędu Leśnictwa i Ochrony Przyrody w Berlinie o natychmiastowym wykreśleniu z listy rezerwatów większyckich wrzosowisk, gdyż nie spełniają one warunków wymagających w Księdze Rzeszy ds. ochrony przyrody.

Rozporządzenie to zostało natychmiast upublicznione 5 czerwca 1937 r. w opolskiej gazecie „Amtsblatt des Regierungspräsidenten in Oppeln”. Wiadomość została wydrukowana w dwóch językach, po polsku i niemiecku. Miesiąc później (8 lipca 1937 r.) ta sama informacja ukazała się w kozielskiej gazecie „Coseler Kreis-Blatt”. Tak właśnie większycki rezerwat przyrody zaczął powoli podupadać, a wraz z nim zamek oraz park. Teren rezerwatu ciągle należał częściowo do zamku. Pole i łąki były już sprzedane.

Rolnicy co jakiś czas zmagali się ze skutkami ulew albo wezbraną wodą w Odrze, ale że musieli podporządkować się wcześniejszym ograniczeniom wynikającym z istnienia rezerwatu, nie mogli przeprowadzać pewnych prac. Tak było do lat 50. XX wieku, kiedy to dokonano melioracji tego terenu. W trakcie prac roślinność na tym obszarze jeszcze bardziej ucierpiała. Natomiast dla rolników roboty melioracyjne okazały się pożyteczne. Teren osuszono, a chłopi mogli się cieszyć z lepszych plonów.

 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

gajowy marucha 13.09.2020 19:51
13.09.2020 roku po niezbyt żmudnych badaniach opracowałem listę występujących przedmiotów , które dumnie zastąpiły dawne rośliny , po obu stronach torów w tych samym miejscach o których czytamy w artykule . Są to min. opony czarne , płyty meblowe, papa dachowa , worki foliowe pełne, worki foliowe puste....itp.

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Klient teżTreść komentarza: Po sklepach chodzą z kurtką, płaszczem przewieszonym przez rękę. Dziewczyny z makijażem to nie zwykły szary człowiek, którego trzeba poniżać. W R. pewna grupa używa np.dezodorantów, kremów, a pan zerka na emerytki, często podejrzaneData dodania komentarza: 21.11.2024, 23:22Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: Basia 84Treść komentarza: Lidl to porażka. Ostatnio często się reklamują w złym świetle - bardzo negatywnie to klienci odbiorą. W Biedrze jak zapomniałam, to Pani ekspedientka mnie poprosiła o płatność. Chciała zapłacić, ale wróciłam oddać wózek, więc mnie zaczepiła o płatność. Można po ludzku, albo po chamsku. Lidl zachował się jak cham. Na miejscu tego klienta, ostatni raz by mnie widzieli w tym sklepie.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 22:29Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: To nie miałcz tylko leć oddać kaskę do caritasu oraz ojcu Tadeo z Torunia... mocherze.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:39Źródło komentarza: I Ty możesz wspomóc kłodnickie hospicjum św. Anny. Weź udział w wyjątkowym koncercieAutor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: Co za wstyd ! Brak zdrowego rozsądku tym pseudo ochroniarzom. A za tą interwencję zgodnie z przepisami (Kodeks Wykroczeń, osoby, które w sposób nieodpowiedzialny i nieuzasadniony wzywają Policję popełniają wykroczenie zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.) policja powinna ukarać tych którzy ją wezwali ! Wstyd !Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:36Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: DianaTreść komentarza: Brakuje tylko schodów i piór ...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:25Źródło komentarza: Dzień Pracownika Socjalnego – święto ludzi wielkiego sercaAutor komentarza: BożenaTreść komentarza: Jedna z pań chyba zapomniała gdzie pracuje, taka mini nie wypada...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:33Źródło komentarza: „Jesienne Spotkanie Literackie” - poezja, literatura i sztuka w klimatycznej odsłonie. ZDJĘCIA
Reklama
słabe opady śniegu

Temperatura: 1°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 996 hPa
Wiatr: 18 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna