- Niunia ma się dobrze, nabrała wagi, jest zdrowa – choć uraz do petard pozostał. Po ucieczce stała się bardziej grzeczna. Wydaje mi się, że to doświadczenie wiele ją nauczyło. Głód, zimno, brak opiekunów oraz utrata orientacji w terenie były dla niej bolesnym doświadczeniem – opowiada Grzegorz Jarmoliński.
O zaginionym psie i jego odnalezieniu pisaliśmy tutaj:
Historia Niuni stała się inspiracją dla innych, pokazując, że wiara i wytrwałość mogą przezwyciężyć nawet największe przeciwności losu.
Od czasu pamiętnych wydarzeń życie Katarzyny i Grzegorza Jarmolińskich zmieniło się diametralnie. Jak przekazał nam pan Grzegorz, po medialnym rozgłosie i zakończeniu poszukiwań Niuni właściciel domu, w którym mieszkali w Krowiarkach, nakazał im usunięcie zwierząt. Mężczyzna ma swoją teorię na temat tego, że petarda, która spłoszyła psy w sylwestrową noc, nie była dziełem przypadku, ale starannie uknutą intrygą, by pozbyć się ich z wynajmowanego domu. - Wszystko to opisałem w swojej książce, która czeka na wydanie - wyjaśnia.
Para musiała się przeprowadzić. Dziś mieszkają w starym, zaniedbanym domu w innej miejscowości, ale nie chcą zdradzać gdzie. - Nie chcemy, by ktoś wiedział, poza naszą rodziną i przyjaciółmi - mówi pan Grzegorz.
Warunki są skromne. - Dziurę w dachu naprawiliśmy sami, nie było nawet normalnej toalety, ale już jest. Mamy jeszcze spory problem z ogrzewaniem, bo palimy w starym piecu kuchennym - opowiada. W jednym z pokoi urządzili schronienie dla siebie, czterech psów i dwóch kotów. - Nie mamy wygód, ale mamy coś, co jest dla nas najważniejsze – ciszę, spokój i poczucie bezpieczeństwa. Nikt tu nie grozi naszym zwierzętom, nikt na nie nie poluje - podkreśla.
Jarmolińscy postanowili uwiecznić swoją niezwykłą historię w książce zatytułowanej "Historia pisana łzami". Publikacja ma być nie tylko świadectwem ich determinacji, ale także podziękowaniem dla ludzi, którzy bezinteresownie zaangażowali się w poszukiwania Niuni. W przygotowaniu jest także bajka dla dzieci, która opowie historię Niuni z jej perspektywy. Właściciele psa wcielają się w jego rolę. - Niunia opowiada całą swoją przygodę, jak bardzo wierzy w miłość i że nadejdzie dzień, gdy jej opiekunowie ją odnajdą - zdradza pan Grzegorz.
Mimo trudnych warunków Jarmolińscy nie przestali pomagać zwierzętom. W ciągu ostatniego roku zorganizowali liczne sterylizacje i kastracje dzikich kotów oraz pomogli znaleźć nowe domy dla wielu bezdomnych psów. - Gdziekolwiek widzimy krzywdę zwierząt, reagujemy natychmiast. Dzięki naszej współpracy ze schroniskami i służbami wiele czworonogów znalazło odpowiedzialnych opiekunów - mówi pan Grzegorz z dumą.
Rok 2024 przyniósł Jarmolińskim kolejne wyzwania. Pan Grzegorz trafił do szpitala z ostrym zapaleniem trzustki i wciąż zmaga się z problemami zdrowotnymi. - Muszę brać leki, a moja praca jest tylko dorywcza. Nie mogę wyjechać za granicę, bo ukrywanie mojego stanu zdrowia byłoby zbyt ryzykowne - tłumaczy.
Napisz komentarz
Komentarze