Na wernisażu pojawiło się kilkadziesiąt osób. Podziwiały obrazy Julii i Bartłomieja i zobaczyły, jak powstają nowe prace, bo młodzi artyści w 30 minut namalowali wspólnie kolejny obraz.
- To miejsce funkcjonuje, aby nasza młodzież miała możliwość prezentacji swojej twórczości. Cieszymy się, że odwiedza nas tyle zainteresowanych osób – przyznała Izabela Migocz, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Julia i Bartłomiej inspiracje czerpią z różnych źródeł, w swoich pracach przedstawiają inne artystyczne wizje. Ona maluje wyłącznie twarze. On - zdeformowane twarze, często obdarte ze skóry, i abstrakcje.
- Mnie inspiruje głównie Beksiński i negatywne emocje. Julkę bardziej ludzkie spojrzenia, które niekoniecznie są życzliwe. Wiele obrazów, to czysta improwizacja - zdradził Bartłomiej Deka.
Malują od dwóch lat. Sami o sobie mówią, że szukają ucieczki od oślepiającego blasku codziennego życia, pełnego ludzkiej pogardy i nienawiści.
- Udało mi się już sprzedać dwa obrazy. Jednak nic nie robię w tym kierunku. Wszystkie wiszą u mnie w mieszkaniu. Jakby ktoś chciał kupić jakiś obraz, to na pewno by mnie to ucieszyło. To by oznaczało, że ktoś docenia moją twórczość - powiedziała Julia Pietrzykowska.
Wystawę „Zamęt” można podziwiać do stycznia w Studni przy ul. Poniatowskiego 1-3/II.
Napisz komentarz
Komentarze