- Przekaz jest ustny naocznych świadków, którzy za karę byli w Hitlerjugend. Ci czternastoletni wówczas chłopcy mieli wchodzić do tego lasku, wyciągać z niego wszystkie zwłoki i szczątki i chować w rowie wykopanym tuż przed wojną. Sprawdziliśmy to względem dokumentacji ruskiej, czy był tu faktycznie taki okop i okazało się, że wszystko pasuje. Więc szukamy tych poległych żołnierzy Armii Czerwonej - opowiadał Waldemar Golasz, wiceprezes Fundacji Silesia z Opola.
Według radzieckich archiwów na polu w Długomiłowicach może być "pochowanych" blisko tysiąc żołnierzy Armii Czerwonej. Do poszukiwań wykorzystywany jest ciężki sprzęto kopiący.
- Właściciel pola wyraził zgodę. Pozostałe formalności załatwiamy poprzez Instytut Pamięci Narodowej i inne urzędy. Przekaz świadków jest wiarygodny. Na razie napotkaliśmy jedynie na kilka sztuk amunicji, ale tego jest wszędzie pełno - dodał Waldemar Golasz.
Dokładnie rok temu na terenie Długomiłowic dokonano ekshumacji 30 poległych żołnierzy Armii Czerwonej. Znaleziono również artefakty takie jak buty czy papierośnica. Jeżeli i tym razem zostaną znalezione szczątki żołnierzy, zostaną one przeniesiony na cmentarz radziecki w Kędzierzynie-Koźlu przy al. Jana Pawła II, gdzie 4 września zostanie pochowanych 48 żołnierzy z różnych miejsc.
Napisz komentarz
Komentarze