Walka o życie 37-letniego Leszka toczyła się w ubiegłym roku. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Mimo, że udało się znaleźć dawcę szpiku kostnego i zrobiono przeszczep, mężczyzna zmarł dwa miesiące później. Teraz Pani Anna prosi o pomoc, by móc zapewnić godne życie dla swoich dzieci. Zorganizowała zbiórkę i opisała swoją historię.
„Historia mojej rodziny jest taka jak wielu innych rodzin. Żyliśmy tak jak większość w Polsce bez bogactwa z nadzieją na lepsze życie w przyszłości , mając swoje marzenia i plany, które miały być realizowane w najbliższej przyszłości. Świat mojej rodziny rozpadł się na milion kawałków rok temu, gdy niespodziewanie zaczął chorować mój mąż i ojciec dwójki dzieci, diagnoza była straszna…zespół mielodysplastyczny i jedyna szansa na życie – przeszczep szpiku. Lęk, strach i niedowierzanie - jak znaleźć dawcę szpiku podczas epidemii - gdy nie ma możliwości zrealizowania akcji w realu? Wiedzieliśmy, że dla nas zaczęła się walka z czasem. Podjęliśmy współpracę z fundacją DKMS. Do poszukiwania dawcy szpiku zaangażowali się przyjaciele naszej rodziny – szukając pomocy poprzez umieszczanie postów z akcją w prasie i szukając pomocy u wielu znanych osób z prośbą o rozpropagowanie linku do akcji w kraju i za granicą. Wiele znanych osób i pisarzy przyłączyło się do akcji. Byliśmy bardzo wdzięczni każdej sobie, która podjęła się walki o życie mojego męża. W międzyczasie szukaliśmy pomocy u specjalistów wydając mnóstwo pieniędzy na ratowanie życia mojego męża . Akcja poszukiwania dawcy szpiku trwała wiele miesięcy. Wylaliśmy wiele łez w wyniku bezsilności, lęku, strachu i bezsennych nocy. I zdarzył się długo wyczekiwany cud… w dzień ojca otrzymaliśmy ten wymarzony, wymodlony telefon- znalazł się dawca szpiku . Łzy szczęścia całej rodziny i szansa dla chorego na to, że będzie nadal mógł uczestniczyć w życiu rodziny i patrzeć jak jego dwójka ukochanych pociech dorasta i realizuje swoje pasje i marzenia. To było największe marzenie mojego męża. Pojawiła się nadzieja, że może to co najgorsze już za nami. Niestety niedane nam było długo cieszyć się tym szczęściem. Przeszczep się odbył i w 67 dobie po przeszczepie mój mąż zmarł. Po raz kolejny świat mojej rodziny rozpad się na kawałki. Potrzebna była pomoc psychologiczna. Zaczęła się walka o przetrwanie. Utrzymanie rodziny spoczęło na moich barkach, dwójka dzieci, kredyt, dom. Każdy rodzic chce dla swoich dzieci tego co najlepsze, ja też chcę, ale jak tu żyć z jednej wypłaty, żeby wystarczyło na wszystko? Po wykonaniu wszystkich opłat zostaje mi 500 zł na życie na cały miesiąc. Żeby mieć ciepłą wodę w domu, muszę palić w piecu centralnym ekogroszkiem, a wygospodarowanie pieniędzy na opał przy 500 zł, które zostaje na życie na cały miesiąc jest bardzo ciężkie, bo nie mam środków nawet na te podstawowe potrzeby. Nadal jest problem z załatwieniem renty, bo mój zmarły mąż przed chorobą pracował za granicą i trwa weryfikacja, co do przyznania tej renty. Sprawa toczy się już kilka miesięcy. Oszczędności, które mieliśmy były przeznaczone na ratowanie życia mojego zmarłego męża.
Dzięki nawet małym wpłatom udałoby mi się przetrwać ten trudny dla nas czas. Stoję pod ścianą i nie wstydzę się już prosić o pomoc, bo wiem, że walczę dla moich dzieci , które są dla mnie wszystkim. Żeby miały co jeść ,w co się ubrać i żeby było na podstawowe potrzeby. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota. Mam nadzieję, że szybko uda mi się stanąć na nogi i że też będę mogła komuś w przyszłości pomóc. Więc proszę o pomoc, dziękując każdej osobie, która pochyliła się w tak trudnym dla nas wszystkich czasie, nad losem mojej rodziny.”
Osoby, które chcą pomóc Pani Annie, mogą to zrobić wpłacając pieniądze na zorganizowanej przez nią zbiórce. Link znajduje się TUTAJ.
Napisz komentarz
Komentarze