- Nie szukałam poklasku. Chciałam po prostu pomoc - mówi pani Joanna, wpadając na pomysł, który być może odmieni czyjeś życie.
W tym przypadku niezbędna okazała się życzliwość ze strony większego grona osób. Każdy dał coś od siebie.
- Odezwało się naprawdę wielu ludzi. Aż byłam w szoku. Ojciec jest kierownikiem firmy budowlanej, mieliśmy busa. Jeździliśmy całą sobotę i zdołaliśmy umeblować mieszkanko - mówi pani Joanna. - Pan, któremu pomagaliśmy, przyjechał z Warszawy, gdzie przez 15 lat mieszkał i pracował. Kobieta, która wynajmowała mu mieszkanie, sprzedała je z dnia na dzień, nawet nie informując o tym najemcy. I tak został na bruku. Przyjechał do Kędzierzyna, bo to jego rodzinne strony. Spał na działce bez prądu i wody przez ponad miesiąc, dopóki nie spotkał go mój tato, który dał mu pracę i załatwił mieszkanie. Właściciele tego lokum również okazali się wspaniałymi ludźmi, bo odpuścili mu czynsz za maj, a nawet kaucję. Jedyne co zostało, to umeblować to mieszkanko - opowiada pani Joanna.
Nasza rozmówczyni zamieściła w sieci posty z prośbą do osób, które być może miały w planach pozbyć się starych przedmiotów.
- Serce krwawiło na widok człowieka, którego dotknął taki los. Na szczęście odezwało się mnóstwo osób. Potrzebne było głównie łóżko jakieś mebelki, sofa, fotele. Większość rzeczy dostaliśmy od pani z Kłodnicy, która akurat planuje generalny remont. Dlatego przetransportowaliśmy te rzeczy i liczymy na to, że z naszą pomocą człowiek ten stanie na nogi. Wiem, że niczego nie oczekiwał, jednak chcieliśmy mu pomóc. Jesteśmy dobrej myśli - dodaje pani Joanna, wspominając jeszcze o odwiedzinach u innych mieszkanek, które zaoferowały garnki, ręczniki, czy też kołdry. Brawo!
Napisz komentarz
Komentarze