Za dzielenie się najcenniejszym darem Adama Wielgana uhonorowano 30 listopada podczas rejonowych obchodów 100-lecia Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Dni Honorowego Krwiodawstwa.
W oddawanie krwi zaangażował się dzięki bratu Krzysztofowi. Był dumny, że dzieli się on najcenniejszym z leków, mogących uratować komuś życie. Pewnego dnia poprosił brata, by zmobilizował go i pomógł mu zacząć przygodę z krwiodawstwem.
- Zabrał mnie zaraz po ukończeniu 18. roku życia do punktu krwiodawstwa w Blachowni. Wtedy oddałem pierwszy raz komuś swoją krew. Dowiedziałem się, że jestem krwiodawcą o grupie krwi 0 Rh+. Wtedy zrozumiałem, że trzeba pomagać tym, którzy cierpią na białaczkę lub hemofilię albo są po ciężkich wypadkach, kiedy potrzebna jest transfuzja krwi - wspomina Adam.
To motywowało go do regularnego oddawania krwi. Po każdym zabiegu na myśl, że być może dzięki jego darowi komuś uda się uratować życie, pojawiały się w oczach łzy. Te początki były dla niego szczególnie ważne. Przyrzekł sobie, że kiedyś zostanie honorowym dawcą krwi.
Jakiś czas po tym, gdy został wiceprezesem Klubu Honorowych Dawców Krwi w Blachowni, któremu szefował śp. Leon Piecuch, dotarła do niego informacja, że ma reprezentować klub i jedną z trzech delegacji międzynarodowych podczas obchodów 50. rocznicy włoskiego stowarzyszenia wolontariuszy krwi Avis Ossolana. Dzięki temu miał możliwość spotkać się z Janem Pawłem II.
- Nie zapomnę tej chwili. Mogłem uścisnąć dłoń naszemu kochanemu papieżowi Polakowi podczas wręczania mu złotej monstrancji - wspomina Adam Wielgan.
W czasie swojej 17-letniej przygody z krwiodawstwem uzyskał wszystkie stopnie HDK. Przyznano mu również statuetkę Dar Serca za ratowanie ludzkiego życia i medal im. dr. Henryka Jordana, który Towarzystwo Przyjaciół Dzieci nadaje za szczególne zasługi dla rozwoju opieki zdrowotnej i upowszechnianie kultury fizycznej wśród dzieci i młodzieży.
Galę z okazji rejonowych obchodów 100-lecia Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Dni Honorowego Krwiodawstwa, którą przeprowadzono w I LO w Kędzierzynie-Koźlu, wspomina z łezką w oku. Po oddaniu 18 litrów krwi wyróżniono go odznaką Zasłużony Honorowy Dawca Krwi I stopnia. To wyróżnienie trafiło zaledwie do sześciu osób.
- Moja żona nie mogła powstrzymać łez, bo każdemu z nas - sześciu dorosłym facetom - szkliły się oczy. Do dziś wspominam ten moment. Podziwiam swoich kolegów i koleżanki i dziękuję im, że się nie poddają. We wszystkich nas zapłonęła iskra braterstwa, bycia razem, bo przecież jesteśmy krewniakami. Krwiodawstwo to piękne kilkuminutowe przeżycie - wzrusza się rozmówca.
Napisz komentarz
Komentarze