Mecz trzeciej drużyny w tabeli PluLigi z czwartą był ciekawym widowiskiem. Pisaliśmy o nim tutaj:
Zespół z Warszawy był faworytem, bo w tym sezonie już dwukrotnie ograł ZAKSĘ po 3:0. Na dodatek rywale nie mogli wystąpić w optymalnym ustawieniu, gdyż w składzie brakowało dwóch środkowych: Davida Smitha i Karola Urbanowicza. Jakby tego było mało, to dobrze grający Igor Grobelny w trzecim secie upadł na parkiet i złapał się za kostkę. Przyjmujący musiał opuścić boisko. Zastąpił go Jakub Szymański.
- Ze wszystkich spotkań, które w tym sezonie graliśmy z drużyną z Warszawy, tego na pewno będziemy żałowali najbardziej. Zagraliśmy najlepszą siatkówkę ze wszystkich poprzednich i było bardzo blisko, żeby przechylić szalę zwycięstwa. Myślę, że decydujący był trzeci set, który przegraliśmy w końcówce. Mieliśmy w nim prowadzenie, ale drużyna z Warszawy zagrała wtedy po prostu lepiej. Szkoda, bo graliśmy dobrze i dlatego taka porażka boli - przyznał Jakub Szymański.
Pomimo swoich problemów goście grali, jak równy z równym i mogli rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.
- Nie wykorzystaliśmy swoich szans, a było ich sporo, więc pretensje możemy mieć tylko do siebie. Mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać, zdecydowały końcówki setów. Nie kończyliśmy swoich akcji, a drużyna z Warszawy wychodziła z kontr zwycięsko - skomentował mecz Rafał Szymura. - To było ciężkie spotkanie, czujemy je w nogach. Ciężkie też emocjonalnie, bo przegraliśmy je, a zostawiliśmy kawał serducha na boisku. Chcieliśmy pokazać naszą dobrą siatkówkę i myślę, że to się udało. Tylko czasami brakowało w tych decydujących momentach wykończenia, takiego instynktu kilera, żeby te sety zamykać. Puchar już się dla nas zakończył. Trzeba przeanalizować to spotkanie, wyciągnąć wnioski i zapomnieć o nim. Musimy podnieść głowy, bo przed nami liga i trzeba myśleć o kolejnym przeciwniku - dodał przyjmujący ZAKSY.
A w kolejnym meczu PlusLigi rywal nie byle jaki, bo sam mistrz Polski i aktualny lider PlusLigi. Kędzierzynianie zmierzą się z Jastrzębskim Węglem już w niedzielę 23 lutego o godz. 14.45.
Napisz komentarz
Komentarze