1 maja 1969 roku na ulice naszego miasta po raz pierwszy wyjechały czerwone autobusy. Od tego czasu kierowcy z Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego przewieźli ponad pół miliarda pasażerów, przejeżdżając blisko sto milionów kilometrów. Za tymi danymi statystycznymi kryje się cała historia przedsiębiorstwa i ludzi, którzy tu pracowali, wspomnienia o sukcesach i niepowodzeniach, o wydarzeniach wesołych i tragicznych.
Początkowo 18 autobusów Zakładu Komunikacji Miejskiej obsługiwało trzy linie komunikacyjne. Zakład umieszczono tymczasowo w byłej spirytusowni i przetwórni owoców. Prowizorka przetrwała do lat 80-tych, kiedy to zajezdnię zmodernizowano. Obecnie MZK obsługuje 9 linii komunikacyjnych, a 90 kierowców prowadzi 59 autobusów, z których 18 to nowoczesne, niskopodłogowe ikarusy i jelcze, spełniające wymogi ekologiczne EURO - 2.
Od 1 maja 1969 roku zakładem kolejno kierowali: Edward Pisarski, Władysław Florek, Jerzy Kania i Czesław Kozłowski. Od 1 września 1987 dyrektorem MZK jest Antoni Capała.
A wszystko zaczęło się 30 lat temu…
Polska Prowizorka, czyli baza na spirytusie i aria na kominie
Zakład powstał na terenie byłej przetwórni owoców. Miała to być baza tymczasowa, na dwa lata. Po tym czasie planowano budowę nowego zaplecza dla MZK. Mijały lata, kolejne władze snuły ambitne plany o modernizacji komunikacji miejskiej, a potem okazywało się, że brakuje pieniędzy, że inne potrzeby są pilniejsze.
„Tymczasowa” baza MZK od 30 lat znajduje się ciągle w tym samym miejscu. Pierwszej załodze MZK przyszło pracować w spartańskich warunkach. Po przetwórni owocowej firma odziedziczyła rudery z początku wieku, walące się mury i pojemniki ze spirytusem. Na początku bazę stanowiła jedna hala z czterema krótkimi kanałami, bez ogrzewania, sprzętu i narzędzi. Autobusy garażowały w kilku miejscach. - Miasto nie chciało inwestować na tym terenie, bo miała to być przecież tylko prowizorka - opowiada Zdzisław Stasica, kierownik Wydziału Techniczno-Remontowego, który pracuje tutaj od początku.
Wszystkie prace, żeby tę ruinę uporządkować i stworzyć zaplecze pod nową bazę, wykonała sama załoga.
Kierownik Stasica oprowadza mnie po zakładzie i opowiada, jak to wszystko wyglądało na początku.
- Tu na placu postojowym wszędzie stały stare budynki w stylu „Wilhelma II”. Tędy biegła bocznica kolejowa, którą przewożono spirytus, a tam siedział kiedyś mój kolega i śpiewał – pokazuje na wysoki, 45-metrowy komin. Spirytus z tym wydarzeniem nie miał nic wspólnego; chodziło o zakład. Szefowie sprawcę lekkomyślnego czynu surowo ukarali, niemniej jednak przeszedł do nieoficjalnej historii MZK jako wykonawca „arii na kominie”.
Przez 30 lat MZK przewiozło łącznie 521 milionów pasażerów, co odpowiada sumie mieszkańców USA, Bangladeszu i Rosji (bez Tatarstanu, Czeczenii i Kałmucji).
Panie obrzędowe, czyli wiadro pełne guzików
Kiedy w końcu stało się oczywiste, że nie będzie budowy nowej bazy, zakład stopniowo modernizowano. „Wiele jest jeszcze jednak do zrobienia” – mówi Antoni Capała, dyrektor MZK. „Utrzymanie bazy w obiektach z przełomu wieków jest bardzo kosztowne, a szczupłość środków finansowych ogranicza modernizację do minimum.”
Za najważniejszy sukces firmy dyrektor Capała uważa ogromny postęp, jaki zrobiła komunikacja miejska, aby poprawić pasażerom komfort jazdy. W 1969 roku 18 Sanów obsługiwało 3 linie komunikacyjne. Podróżowanie nieprzystosowanymi do miejskiej, zatłoczonymi do granic możliwości autobusami nie należało do przyjemności. Dyrektor Capała opowiada, że po każdym skończonym kursie „panie obrzędowe” – jak w MZK sympatycznie nazywa się sprzątaczki – wymiatały z autobusu wiadro guzików. Dzisiaj 59 autobusów obsługuje 9 linii komunikacyjnych, a małe, niewygodne Sany zostały zastąpione przez pojemne, niskopodłogowe Ikarusy i Jelcze.
W 1985r. przewieziono rekordową liczbę 28,3 mln pasażerów, (tabor liczył wówczas 80 autobusów). Od tego roku stale maleje ilość osób korzystających z komunikacji miejskiej. W 1998 r. przewieziono tylko 12 mln pasażerów. Często zdarzają się kursy, kiedy przewozi się pojedyncze osoby. Powodem tego jest ograniczenie zatrudnienia zakładach przemysłowych a także coraz powszechniejsze korzystania z samochodów osobowych.
Blaski i cienie
Rocznica 30-lecia MZK – to uroczystość, gratulacje, podziękowania, wyrazy uznania dla „Zasłużonym dla Miasta”. Codzienność – jak opowiadają kierowcy czerwonych autobusów – to naprawianie zdewastowanych przystanków, wymiana siedzeń z wypisanymi scyzorykiem wyznaniami miłości, utarczki z podpitymi, agresywnymi pasażerami i trudna jazda po zatłoczonych ulicach miasta, żeby punktualnie dotrzeć do przystanku. 30 lat miejskich, czerwonych autobusów, to również okazja, by uświadomić sobie, że dzięki wszystkim ludziom zatrudnionym w MZK jesteśmy w stanie przemieszczać się z dzielnicy do dzielnicy. Pamiętajmy, że dyrektor Capała zatrudnia również kontrolerów, którzy potrafią być nieczuli na nasze opowieści o historii zakładu komunikacji miejskiej, o ariach na kominie i hektolitrach spirytusu. Historia historią ale bilet musi być.
Załoga Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego składa serdeczne podziękowania sponsorom za zorganizowanie uroczystości XXX-lecia Komunikacji Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu: Wydziałowi Kultury Urzędu Miasta, Miejskiemu Ośrodkowi Kultury, Zakładowi Produkcyjno-Usługowemu "MEC", Przedsiębiorstwu Handlowemu "Jarand", Przedsiębiorstwu Produkcyjno-Usługowemu "Jarbud", Agencji Reklamowej "MiM", Reklamie Poligrafii „REKPOL” Państwowemu Zakładowi Ubezpieczeń, Bankowi Gospodarki Żywnościowej oraz Zakładowi Higieny Komunalnej.
Tekst pochodzi z numeru zerowego Gazety Lokalnej z 26.05.1999 r.
Napisz komentarz
Komentarze