- Miejski Zakład Energetyki Cieplnej wciąż inwestuje. Jedno z zadań zostało zrealizowane na ulicy Synów Pułku i należy je łączyć z rewitalizacją dawnej jednostki wojskowej w Koźlu.
Jolanta Gądek-Rypel: - To było zadanie wykonane w tym roku podczas przerwy grzewczej. Wybudowaliśmy prawie 400 metrów sieci ciepłowniczej, umożliwiającej podłączenie obiektów na terenie byłych koszar, które są lub będą remontowane i przekształcone w budynki mieszkalne. Ciepłociąg został ułożony na odcinku od PSP nr 20, ale w perspektywie jest jeszcze wymiana niewielkiego fragmentu biegnącego od wspomnianej szkoły w stronę osiedla RSM „Chemik”. Wszystko dlatego, że średnica działającego tam obecnie ciepłociągu powinna zostać zwiększona, by zaspokoić potencjalnie rosnące przepływy, które mogą wynikać z modernizacji pozostałych budynków na terenie dawnych koszar. Ale jest to prawdopodobnie perspektywa kilku najbliższych lat. Zatem zarówno średnica sieci, jak i przewidziana moc cieplna są tak zaplanowane, aby w razie potrzeby zagwarantować ciepło wszystkim tamtejszym budynkom, które docelowo, zgodnie z deklaracją inwestora, mają być zasiedlone przez mieszkańców. Warto dodać, że do tej nowej sieci mogą zostać podłączone budynki znajdujące się wzdłuż nowego ciepłociągu.
- Z tego, co pamiętam, to w przypadku dawnego kompleksu koszarowego mówimy łącznie o 7 obiektach. To niewątpliwie duży odbiorca, z którego się chyba cieszycie.
Jolanta Gądek-Rypel: - Zawsze zależy nam na tym, aby tam, gdzie cena ciepła jest relatywnie wyższa z uwagi chociażby na droższe paliwo gazowe, jak ma to miejsce w Koźlu, sprzedać jak największą ilość ciepła wyprodukowanego w naszych kotłowniach. Wszak koszty stałe są bez zmian i czym więcej gigadżuli wytworzy i dostarczy do odbiorców dana kotłownia, tym cena tego ciepła będzie odpowiednio niższa. Dlatego że koszty rozłożą się na większą liczbę odbiorców. Perspektywa przy ulicy Synów Pułku jest na tyle rozwojowa, że sfinalizowaliśmy kluczowy etap zadania, podłączając do sieci pierwszy wyremontowany budynek. Z chwilą gdy kolejne obiekty mieszkalne zostaną oddane do użytku, będziemy je wpinać do miejskiej sieci ciepłowniczej. Jednak te przyłącza będą już na tyle krótkimi odcinkami, że szybko będzie je można zrealizować. Najważniejszy odcinek łączący dawną jednostkę wojskową z kotłownią przy ulicy Piastowskiej został wykonany. Owszem, pojawiły się drobne komplikacje, gdyż musieliśmy przechodzić przez działki prywatne i drogi publiczne, ale na szczęście wszystko zostało zrobione zgodnie z planem.
- W tym roku poza inwestycją przy ulicy Synów Pułku zrealizowaliście jeszcze jedno zadanie.
Jolanta Gądek-Rypel: - Owszem, chodzi o inny budynek mieszkalny, który podłączyliśmy do miejskiej sieci ciepłowniczej. Znajduje się on przy ulicy Kozielskiej, na osiedlu Pogorzelec.
- Zapytam w takim razie o plany na 2025 rok.
Arnold Scheit: - Na przyszły rok mamy zaplanowane zwiększenie mocy cieplnej w zakresie ogrzewania i ciepłej wody użytkowej na osiedlu Blachownia. Tam przy ulicy Zwycięstwa powstaje nowy deweloperski 7-piętrowy blok mieszkalny. Budynek, który był tam wcześniej, miał tak niewielkie zapotrzebowanie na moc, że musimy wymienić nieco dłuższy odcinek przyłącza do naszej sieci.
- Praktycznie cały czas namawiacie mieszkańców i zarządców nieruchomości, aby podłączali się do miejskiej sieci ciepłowniczej. Jaki cel przyświeca tym apelom? Domyślam się, że ma on charakter proekologiczny.
Jolanta Gądek-Rypel: - Czynimy to chociażby na tych osiedlach, gdzie istnieje już nasza sieć i gdzie nie ma większych problemów z podpięciem nowych budynków. Czasami wystarczy do tego wybudowanie kilkumetrowego przyłącza. Naszą sieć ciepłowniczą można rozbudowywać zarówno na obszarach peryferyjnych, jak i w centrum miasta. Jednak pod warunkiem zagwarantowania przez odbiorców większych mocy zamówionych, bo w przeciwnym razie nie miałoby to żadnego uzasadnienia ekonomicznego i technicznego. Ale tam gdzie istnieje taka możliwość, to zachęcamy kolejne wspólnoty mieszkaniowe, czy też poszczególnych właścicieli nieruchomości, którzy nadal korzystają na przykład z pieców węglowych, aby przyłączali się do naszej sieci.
- Proszę zatem przedstawić argumenty przemawiające za zmianą źródła ciepła na miejskie.
Arnold Scheit: - Otóż część istniejących budynków posiada już swoje węzły cieplne i odpowiednie moce, aby pozostałe lokale wyposażone w inne źródła ciepła, czy to gazowe, czy też węglowe, mające przecież ograniczoną żywotność, mogły się do nich podłączać. Zakładamy, że właściciele tych lokali zdają sobie sprawę z tego, że będą musieli w jakiejś perspektywie czasowej wymienić te swoje źródła ciepła. Natomiast podłączenie się do naszego źródła nie wymaga większych i kosztownych inwestycji, poza wykonaniem kilku lub kilkunastu metrów rurociągu ciepłowniczego wewnątrz budynku. Wszystkie formalności związane z eksploatacją węzła cieplnego leżą po stronie spółki MZEC i z punktu widzenia odbiorcy nie wiąże się to z żadną ingerencją ani w technikę, ani w koszty związane z późniejszym zagwarantowaniem dostaw ciepła. Dlatego jest to bardzo korzystne i warte zastanowienia rozwiązanie. Nasze węzły mają po pierwsze dłuższą żywotność, ale nawet jeśli pewne elementy trzeba wymienić, to leży to w naszym zakresie działalności i nie obciąża budżetu odbiorców ciepła. Nowy podmiot, który podłączy się do naszego źródła ciepła, będzie miał taką samą cenę jak nasi dotychczasowi klienci.
Obserwując pewne zachowania, czy to naszych bliskich, czy też znajomych w zakresie korzystania z ciepła, widzimy, że jak człowiek jest młody i bardzo mocno zabiegany, to ma zbyt mało czasu na sprawy związane z odpowiednim utrzymaniem swojego domu, czy też posesji. Szuka wtedy możliwości, aby tego czasu za bardzo nie tracić. I my wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom tych ludzi. Ponieważ korzystając z miejskiej sieci ciepłowniczej, taki mieszkaniec nie musi się martwić, że tego ciepła mu zabraknie, nawet w przypadku awarii rozwiązanie znajduje MZEC i niezwłocznie podejmuje kroki, aby przerwa w dostawie była najkrótsza.
Natomiast gdy jesteśmy już nieco starsi i mamy trochę mniej sił, to zdecydowanie trudniej biega się nam z kubełkiem na węgiel, drewno czy popiół, nie wspominając o czyszczeniu kotła i przewodu kominowego. Jeśli te nieruchomości znajdują się blisko miejskiej sieci ciepłowniczej, to my wychodzimy z propozycją podłączenia ich do naszego źródła, aby zaoszczędzić ludziom czasu, zdrowia i sił. Można więc wykorzystać MZEC do zaspokojenia swoich potrzeb w tym zakresie.
Ponadto należy pamiętać, że ciepło systemowe oznacza czystsze powietrze. Przykładowo z chwilą gdy na os. Pogorzelec wybudowaliśmy sporo węzłów cieplnych, to tam obecnie to powietrze jest o wiele czystsze. Wymiana pieców węglowych na gaz oraz na ciepło systemowe przyniosła bardzo wyraźne efekty. A już przykładowo na osiedlach Kuźniczka czy Żabieniec nie trzeba nawet okna w samochodzie otwierać, żeby poczuć, co nam wpada do środka. Jeszcze bardziej odczuwamy te niegodności podczas spaceru na tych osiedlach.
Dlatego namawiamy kolejne wspólnoty mieszkaniowe, chociażby w Śródmieściu, na Pogorzelcu, w Blachowni czy Koźlu i Azotach, do skorzystania z tej możliwości i z naszego potencjału. Stawiajmy na wygodę i ekologię.
- W Kędzierzynie-Koźlu mamy trzy główne centra zasilania miasta w energię cieplną. To jest elektrociepłownia w Grupie Azoty ZAK oraz dwie kotłownie gazowe - w Koźlu i Blachowni.
Arnold Scheit: - Jeśli chodzi o Grupę Azoty ZAK, to mamy z tą spółką podpisaną umowę na dostawy ciepła i jest ona cały czas realizowana. Jak wiemy, spółka posiada stosunkowo nową elektrociepłownię na węgiel. W tej chwili Grupa Azoty ZAK jest na etapie uruchamiania kotła gazowego. Czyli będzie to już elektrociepłownia oparta w połowie na paliwie węglowym, a w drugiej połowie na paliwie gazowym.
Zapewne perspektywa pracy układu gazowego lub węglowego będzie uzależniona od cen rynkowych obu tych surowców. Dzięki temu spółka będzie mogła optymalizować swoje koszty działania. Natomiast niewątpliwie należy spodziewać się ruchów cenowych ze strony Grupy Azoty ZAK, z uwagi na różne elementy składowe ceny wspomnianego ciepła. Chociażby cenę węgla, gazu ziemnego, koszty wynikające z emisji CO2, funkcjonowania instalacji. Oczywiście nie można porównywać tejże elektrociepłowni w Azotach do kotłowni spółki MZEC w Koźlu i Blachowni, które są ciepłowniami typowo gazowymi i gdzie koszty produkcji ciepła są jednak wyższe. Opieramy się tylko na błękitnym paliwie, w związku z czym głównym czynnikiem kosztowym w naszym przypadku jest cena gazu dobrze nam znana z Towarowej Giełdy Energii. Wszyscy mamy dostęp do tych informacji i możemy je sprawdzić.
Spółka od pewnego czasu wykorzystuje cenę rynkową gazu do kalkulacji cen ciepła. W ostatnim okresie pojawił się trend zwyżkowy cen gazu, nie będzie więc raczej znaczącej obniżki ceny gazu na giełdach światowych w tym również w Polsce. Wzrost cen gazu na świecie, zatem także i u nas, będzie skutkował zmianą cen ciepła w naszych taryfach.
- Gazowa kotłownia w Blachowni została oddana do użytku w 2012 roku, liczy więc 12 lat. Znacznie dłużej funkcjonuje kotłownia kozielska, ale ona została częściowo zmodernizowana, choć może na zewnątrz tak tego nie widać.
Arnold Scheit: - Estetyka jest owszem istotna, ale z punktu widzenia pewności dostaw ciepła nie ma żadnego znaczenia. Te kotły mają swoje lata, ale nie są to jednostki, które kwalifikują się w najbliższej perspektywie do likwidacji i wymiany. Jesteśmy odpowiedzialni za ich stan techniczny i pewność ruchową całej kotłowni, i tej w Blachowni, i tej w Koźlu, a Urząd Dozoru Technicznego sprawuje nadzór nad naszymi urządzeniami. Układy funkcjonalne w kotłowni w Koźlu zostały zmodernizowane na tyle, że kozielska kotłownia dalej pracuje stabilnie, bezpiecznie i działa bezobsługowo. Nasze kotłownie są nadzorowane przez obsługę z dyżurki MZEC.
- Począwszy od 2015 MZEC był liderem grupy zakupowej. Liczba jej członków wynosiła 51, a liczba punktów odbioru aż 98. Z tego, co pamiętam, ten model zdał egzamin, bo duży odbiorca mógł wynegocjować nieco niższe stawki za gaz, co przekładało się z kolei na korzystniejsze ceny ciepła.
Jolanta Gądek-Rypel: - Ta liczba podmiotów niewątpliwie przekładała się na niższą cenę gazu, jaką oferował nam dostawca. Miało to szczególne znacznie w momencie wybuchu wojny na Ukrainie w 2022 roku, gdzie mimo tego konfliktu do końca roku płaciliśmy stałą cenę. W przypadku innych odbiorców, którzy nie mieli stałej ceny i grupy zakupowej, ceny za gaz dochodziły do 1000 zł za megawatogodzinę. Później o cenach gazu zaczęły decydować też inne czynniki i my, jako lider grupy zakupowej, postanowiliśmy ją rozwiązać. Będąc podmiotem zamówień sektorowych, zdecydowaliśmy się kupować ten gaz samodzielnie z wykorzystaniem cen na Towarowej Giełdzie Energii.
- Byliście tym samym prekursorami, jeśli chodzi o krajowe spółki miejskie z branży ciepłowniczej.
Jolanta Gądek-Rypel: - Przetarliśmy szlak i już w zeszłym roku uzyskaliśmy koncesję na obrót gazem. Teraz przecieramy ścieżki jeszcze bardziej, żeby już całkowicie samemu kupować ten gaz na giełdzie, bez udziału pośredników. Chcemy ten gaz pozyskiwać jak najtaniej i na razie realizujemy nasz plan. Nasze ceny ciepła w oparciu o ceny gazu były i są bardzo korzystne dla odbiorców. Teraz cena gazu poszła nieco w górę i należy się spodziewać, że w ślad za tym wzrośnie też cena ciepła.
- O jakiej skali podwyżek można mówić?
Arnold Scheit: - Ceny gazu wzrosły o ponad 25 procent, natomiast to się przełoży na wzrost cen ciepła o około 7-8 procent. To jest efekt tego, że my kupujemy ten gaz sami, wiemy, jaka będzie perspektywa, i kalkulujemy tę cenę gazu nie tylko w oparciu o bieżące wskaźniki, ale wybiegamy też nieco do przodu i kontraktujemy zakup błękitnego paliwa wcześniej, kiedy ta cena jest najbardziej korzystna.
- Niemniej na pewne czynniki zewnętrzne nie mamy większego wpływu. Jeśli na Bliskim Wschodzie - gdzie wydobywa się najwięcej ropy i gazu na świecie - obecny konflikt obejmie kolejne państwa tego regionu, a jest to bardzo prawdopodobne, to jest czymś oczywistym, że ceny surowców wystrzelą w górę. Co wtedy? Może właśnie teraz jest najlepszy moment na zakontraktowanie tego gazu?
Arnold Scheit: - Faktycznie, wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu. Oby do niej nie doszło, bo z pewnością przełożyłoby się to na ceny surowców, w tym tak bardzo interesującego nas gazu. Mam nadzieję, że ceny gazu nie wzrosną tak bardzo, jak miało to miejsce przy okazji rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Ufam, że świat jest już nieco lepiej przygotowany na rozwój różnych scenariuszy. My możemy, co najwyżej, na bieżąco obserwować sytuację i szukać na giełdzie i rynku jak najkorzystniejszych z naszego punktu widzenia możliwości zakupu gazu. Możemy się pochwalić tym, że gdy w zeszłym roku ceny gazu były bardzo niestabilne, to mimo to aż trzykrotnie zastosowaliśmy w MZEC-u obniżkę cen ciepła.
- Czyli nie zawsze przy podejmowaniu decyzji o zakupie gazu sugerujecie się wyłącznie informacjami pochodzącymi od analityków giełdowych? Czasami kupujecie na tzw. „nosa”?
- Sugerujemy się tym, co mówią fachowcy, ale nie zawsze idziemy w tym samym kierunku.
Rozmawiał Andrzej Kopacki