Wielu Polaków darzy „Franię” dużym sentymentem, a niektórzy nadal jej używają, ceniąc trwałość oraz prostą konstrukcję. Tak jest w przypadku pana Jana z Kędzierzyna-Koźla. 76-letni mieszkaniec Śródmieścia kupił swój model ponad 20 lat temu w Dobrodzieniu. Za pralkę dał wtedy około 450 zł. Od tego czasu „Frania” służy jemu i jego mamie, którą się opiekuje. Pralka mimo upływu lat jest w bardzo dobrym stanie, pracuje bardzo cicho i jest prawie niezawodna. Używana jest przynajmniej raz w tygodniu.
- Wymieniam w niej pasek, który kupuję u Pana Kopanieckiego. W dodatkowych naprawach pomaga mi sąsiad, który jest „złotą rączką”, bo z serwisem jest ciężko. Kiedyś był na Piastach ale punkt już się zamknął. Musze ją też co jakiś czas smarować – opowiada pan Jan, który ceni sobie tradycyjne stare rzeczy. Nie używa komputera, nie korzysta z Internetu, nie wysyła nawet sms-ów. Dba o to, by zdrowo się odżywiać, dlatego jedzenie kupuje w sprawdzonych miejscach i unika mięsa. Dlatego senior tak bardzo ceni sobie zasłużoną stara "Franie".
Pranie we niej trwa około 15 minut a do pralki trzeba nalać ciepłą wodę.
- Robię to słuchawką z prysznica albo miednicą – tłumaczy nasz rozmówca.
Po praniu woda odprowadzana jest wężem. Pralka bez problemu robi pranie kolorowe, białe oraz płukanie. Niestety nie ma funkcji wirowania, więc mokre ciuchy wykręcane są ręcznie. Ale to dla pana Jana żaden kłopot a obsługa pralki sprawia mu wiele radości.
- Rodzina chce mi dać nowoczesną automatyczną pralkę ale nie chcę – śmieje się pan Jan. - Po co mi to?
Pralka „Frania” składała się z metalowego bębna, w którym umieszczane są ubrania, oraz prostego mechanizmu mieszającego wodę i detergent. W wielu domach była obecna nawet przez dekady a jak pokazuje pan Jan nadal jest podstawowym sprzętem AGD, stając się symbolem prostoty i niezawodności. Frania zyskała swoją nazwę od popularnej wówczas firmy produkującej ten model.
Napisz komentarz
Komentarze