Mężczyzna, który zmarł, nie był widziany przez sąsiadów już od tygodnia. To wywołało niepokój. Lokal w którym mieszkał był wynajmowany.
- Wszystkie okna były uchylone w tej samej pozycji. To samo pranie wisiało cały czas, a przecież były burze i ulewy. Wieczorem ciemno, no i rower był w piwnicy. A ten pan bardzo lubił jazdę rowerem, do pracy tak dojeżdżał i po pracy też z niego korzystał. Był miłym, życzliwym i spokojnym człowiekiem. Mówiłam właścicielce mieszkania, która ma klucze, że trzeba sprawdzić, czy coś się nie stało. A jeżeli nie chce sama, to trzeba wezwać policję i wejść w ich asyście, ale niestety nie chciała. Więc sama zadzwoniłam na 112, łudząc się, że będzie dobrze - opowiada mieszkanka klatki, która poinformowała nas o porzuconych przed altaną śmietnikową rzeczach.
- Te rzeczy pochodzą z mieszkania zmarłego mężczyzny. Zadzwoniłam do straży miejskiej i do sanepidu. Rzeczy po zmarłym powinny być w odpowiedni sposób zutylizowane. Są skażone trupim jadem - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Zapach, który wydzielają rozkładające się zwłoki jest nie tylko nieprzyjemny, ale również niebezpieczny. Jego wdychanie może skończyć się zatruciem. Wraz z upływem czasu, rozkładające się zwłoki wydzielają coraz silniejszy odór, który z mieszkania przedostaje się na klatkę schodową. To on najczęściej alarmuje sąsiadów, że za ścianą doszło do tragedii. Najbardziej niebezpiecznym składnikiem trupiego jadu jest neuryna. Mieszkanie, w którym doszło do rozkładu ciała wymaga profesjonalnej dezynfekcji, ponieważ ani kwas żołądkowy, ani wątroba i nerki nie są w stanie poradzić sobie z wydzielanymi związkami. Natomiast rzeczy, które są skażone śladami biologicznymi zmarłego, powinny zostać zutylizowane w spalarni.
Napisz komentarz
Komentarze