Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 07:54
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kolejny udany ultrabieg w karierze sportowca z gminy Cisek. ZDJĘCIA

Tegoroczny "Ultra-Trail Małopolska" obejmował pięć biegów. Najkrótszy liczył jedynie 49 km, a najdłuższy 250 km. Dawid Furman, miłośnik ultrabiegów z Błażejowic, wybrał trasę o długości niecałych 175 km.

Autor: UltraZajonc - Paweł Zając

Poszło mu świetnie, ponieważ w kategorii open zajął trzecie miejsce. Opowiedział nam o swoich przygotowaniach do startu, o tym, czy tytułowe niebieskie ślimaki były tylko wytworem jego wyobraźni, wykreowanym przez zmęczony wyczerpującą trasą organizm, a także o tym, dlaczego jego zdaniem biegi ultra to zawody w jedzeniu i piciu. 

Przygotowania do biegu odbiegały nieco od tych czynionych w przeszłości. Dawid zmienił swój schemat treningowy, dokładając więcej ćwiczeń rowerowych. Im bliżej było do startu, tym mniej biegał, a więcej jeździł na dwóch kółkach.

- W tygodniu robiłem kilka szybkich treningów z interwałami i rytmami. Natomiast w weekend dwa długie wybiegania - od 3 do 5 godzin, podczas których testowałem jedzenie - zarazem był to trening żołądka, żeby na zawodach nie było rewolucji - uśmiecha się Dawid Furman.

Tym razem również pamiętał o specjalnych rytuałach i procedurach przed startem. Zazwyczaj pomagają mu one w osiąganiu najlepszych wyników.

- Mam wszystko dokładnie zaplanowane i rozpisane na karteczce: o której godzinie powinienem być w danym punkcie odżywczym, co muszę mieć w plecaku zapakowane, a co mam zostawione w punktach z "przepakami", czyli w dwóch miejscach na trasie, na 56. i 106. kilometrze, w których mam swoje rzeczy - wyjaśnia ultrabiegacz. - Oprócz tego wcześniej rozpisuję sobie, gdzie i co mam jeść, od kiedy zacząć pić kawę, co jaki czas spożywać na trasie słodycze. Ogólnie bardzo dużo jest tej logistyki, ale znów wszystko kręci się wokół jedzenia – dodaje.

Jeśli mowa o słodkich przekąskach, postawił na oreo i m&m's, które spożywał co 15-20 minut. Sprawdziły się świetnie. Tajną bronią zaś było piwo bezalkoholowe, doskonale nawadniające i przełamujące smak słodkich izotoników i coli.

W biegach ultra nie wyobraża sobie braku uwielbianych przez siebie produktów pochodzenia zwierzęcego, ponieważ dostarczają białka i tłuszczów potrzebnych przy tak wielkim wysiłku. Dlatego musiał mieć dodatkowe obciążenie w plecaku w postaci kabanosów, serków i bułek z serem i masłem, dzięki którym ustrzegł się kryzysów energetycznych.

– Jak już wspominałem, miałem wszystko dokładnie zaplanowane i rozpisane: co, gdzie, kiedy i ile mam jeść. Liczyłem sobie w głowie, że na godzinę powinienem spożywać około 300-400 kcal – opowiada Dawid. – Co do płynów, uzupełniałem je praktycznie przez cały czas małymi łykami. Był tylko jeden taki moment, kiedy punkty odżywcze były oddalone od siebie o 26 kilometrów  i na siedem kilometrów przed dotarciem do kolejnego punktu zabrakło mi płynów. Z dużym pragnieniem udało mi się dotrzeć do celu, ale miałem ochotę prosić turystów, których spotykałem na szlaku, o wodę – tylko jakoś głupio mi się zrobiło – uśmiecha się.

Świecące ślimaki i inne przygody

Utrzymać motywację na tak długich dystansach pozwalają również strategie mentalne. Przydatna jest metoda krótkich odcinków, pozwalająca przetrwać od jednego do drugiego punktu odżywczego.

– Te są oddalone od siebie zazwyczaj od 15 do 26 km. Większą część trasy planuję, kiedy i co zjeść na danym punkcie. Co zabrać z sobą, a co zjeść na miejscu. Wszystko kręci się wokół jedzenia i picia, co skutecznie zajmuje mój umysł. I będę to powtarzał niezmiennie – ultra to zawody w jedzeniu i piciu – podkreśla rozmówca.

Na trasie nie zabrakło nieoczekiwanych przygód. W pewnym momencie Dawid myślał, że ma już ze zmęczenia zwidy.

– Biegnę sobie nocą i świecę czołówką po trasie, a przede mną na ścieżkach ślimaki. Oczywiście nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że były niebieskie. Niebieskie i świecące! – śmieje się rozmówca. – Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłem po przybiegnięciu na metę, było sprawdzenie w internecie, czy takie ślimaki faktycznie istnieją. Na szczęście to nie były zwidy – ten rodzaj ślimaka to pomrów błękitny. Dotychczas nie miałem pojęcia o istnieniu takiego ciekawego okazu ślimaka.

Druga zaskakująca sytuacja to odcinek trasy, na której rósł las, a w nim dziki czosnek. Zapachu tej rośliny nie cierpi, gdyż go mdli. Ten odcinek pokonywał około południa, kiedy znienawidzona woń była bardzo intensywna. Z tego powodu kilkakrotnie musiał zwalczać nudności.

Najbardziej w kość dały mu przewyższenia. W szczególności pierwsze podejście pod Szczebel i – na koniec – pod Luboń. I oczywiście zejście ze Szczebla. Co sprawiło, że o pokonywaniu górskich perełek Dawid Furman wolałby zapomnieć?  

– Słowami nie da się tego opisać. To trzeba zobaczyć. A najlepiej samemu przeżyć, z czym musiałem się mierzyć na sam koniec, po prawie 25 godzinach, zupełnie wyczerpany – relacjonuje sportowiec. (...)

Cały artykuł w 25. numerze "Nowej Gazety Lokalnej", który ukazał się 2 lipca. Dostępny również w formie elektronicznej – E-WYDANIE

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: anty onucaTreść komentarza: W Wołgogradzie też mają podobne pomysły.Data dodania komentarza: 22.12.2024, 20:27Źródło komentarza: Potężny podświetlany kaseton z hasłem "ZAKOCHAJ SIĘ W KK" stanie obok lokomotywyAutor komentarza: Wysoki brunetTreść komentarza: A może czasem lepiej nie informować o robieniu tak wiele dla tak niewielu...Data dodania komentarza: 22.12.2024, 17:14Źródło komentarza: Na os. Zachód dobiega końca przebudowa ulicy Jasińskiego. ZDJĘCIAAutor komentarza: Wysoki brunetTreść komentarza: Jaszcze nic tutaj nie pokazał...Data dodania komentarza: 22.12.2024, 17:12Źródło komentarza: Bartosz Kurek zapowiedział odejście z ZAKSY po sezonie 2024/2025!Autor komentarza: z KoźlaTreść komentarza: Pomiędzy Zamkową a parkiem jest po deszczu bajoro, w słońcu kurz. Kilkanaście metrów. To droga "skrótowa" z Piastowskiej do Kraszewskiego, szczególna autostrada do budowlanki. Ludzie też chodzą, ale widocznie tacy nieważniData dodania komentarza: 22.12.2024, 14:50Źródło komentarza: Na os. Zachód dobiega końca przebudowa ulicy Jasińskiego. ZDJĘCIAAutor komentarza: dulcobisTreść komentarza: A nie można by zrobić hasła Zakochuj się? Takie permanentne bardziej.Data dodania komentarza: 22.12.2024, 14:44Źródło komentarza: Potężny podświetlany kaseton z hasłem "ZAKOCHAJ SIĘ W KK" stanie obok lokomotywyAutor komentarza: AlinaTreść komentarza: - Powiedz mi, po co jest ten miś? - Właśnie, po co? - Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? - Protokół zniszczenia. - Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.Data dodania komentarza: 22.12.2024, 13:00Źródło komentarza: Potężny podświetlany kaseton z hasłem "ZAKOCHAJ SIĘ W KK" stanie obok lokomotywy
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1007 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna