Reklama
czwartek, 21 listopada 2024 12:55
Reklama
Reklama
Reklama

Kolejny udany ultrabieg w karierze sportowca z gminy Cisek. ZDJĘCIA

Tegoroczny "Ultra-Trail Małopolska" obejmował pięć biegów. Najkrótszy liczył jedynie 49 km, a najdłuższy 250 km. Dawid Furman, miłośnik ultrabiegów z Błażejowic, wybrał trasę o długości niecałych 175 km.
Kolejny udany ultrabieg w karierze sportowca z gminy Cisek. ZDJĘCIA

Autor: UltraZajonc - Paweł Zając

Poszło mu świetnie, ponieważ w kategorii open zajął trzecie miejsce. Opowiedział nam o swoich przygotowaniach do startu, o tym, czy tytułowe niebieskie ślimaki były tylko wytworem jego wyobraźni, wykreowanym przez zmęczony wyczerpującą trasą organizm, a także o tym, dlaczego jego zdaniem biegi ultra to zawody w jedzeniu i piciu. 

Przygotowania do biegu odbiegały nieco od tych czynionych w przeszłości. Dawid zmienił swój schemat treningowy, dokładając więcej ćwiczeń rowerowych. Im bliżej było do startu, tym mniej biegał, a więcej jeździł na dwóch kółkach.

- W tygodniu robiłem kilka szybkich treningów z interwałami i rytmami. Natomiast w weekend dwa długie wybiegania - od 3 do 5 godzin, podczas których testowałem jedzenie - zarazem był to trening żołądka, żeby na zawodach nie było rewolucji - uśmiecha się Dawid Furman.

Tym razem również pamiętał o specjalnych rytuałach i procedurach przed startem. Zazwyczaj pomagają mu one w osiąganiu najlepszych wyników.

- Mam wszystko dokładnie zaplanowane i rozpisane na karteczce: o której godzinie powinienem być w danym punkcie odżywczym, co muszę mieć w plecaku zapakowane, a co mam zostawione w punktach z "przepakami", czyli w dwóch miejscach na trasie, na 56. i 106. kilometrze, w których mam swoje rzeczy - wyjaśnia ultrabiegacz. - Oprócz tego wcześniej rozpisuję sobie, gdzie i co mam jeść, od kiedy zacząć pić kawę, co jaki czas spożywać na trasie słodycze. Ogólnie bardzo dużo jest tej logistyki, ale znów wszystko kręci się wokół jedzenia – dodaje.

Jeśli mowa o słodkich przekąskach, postawił na oreo i m&m's, które spożywał co 15-20 minut. Sprawdziły się świetnie. Tajną bronią zaś było piwo bezalkoholowe, doskonale nawadniające i przełamujące smak słodkich izotoników i coli.

W biegach ultra nie wyobraża sobie braku uwielbianych przez siebie produktów pochodzenia zwierzęcego, ponieważ dostarczają białka i tłuszczów potrzebnych przy tak wielkim wysiłku. Dlatego musiał mieć dodatkowe obciążenie w plecaku w postaci kabanosów, serków i bułek z serem i masłem, dzięki którym ustrzegł się kryzysów energetycznych.

– Jak już wspominałem, miałem wszystko dokładnie zaplanowane i rozpisane: co, gdzie, kiedy i ile mam jeść. Liczyłem sobie w głowie, że na godzinę powinienem spożywać około 300-400 kcal – opowiada Dawid. – Co do płynów, uzupełniałem je praktycznie przez cały czas małymi łykami. Był tylko jeden taki moment, kiedy punkty odżywcze były oddalone od siebie o 26 kilometrów  i na siedem kilometrów przed dotarciem do kolejnego punktu zabrakło mi płynów. Z dużym pragnieniem udało mi się dotrzeć do celu, ale miałem ochotę prosić turystów, których spotykałem na szlaku, o wodę – tylko jakoś głupio mi się zrobiło – uśmiecha się.

Świecące ślimaki i inne przygody

Utrzymać motywację na tak długich dystansach pozwalają również strategie mentalne. Przydatna jest metoda krótkich odcinków, pozwalająca przetrwać od jednego do drugiego punktu odżywczego.

– Te są oddalone od siebie zazwyczaj od 15 do 26 km. Większą część trasy planuję, kiedy i co zjeść na danym punkcie. Co zabrać z sobą, a co zjeść na miejscu. Wszystko kręci się wokół jedzenia i picia, co skutecznie zajmuje mój umysł. I będę to powtarzał niezmiennie – ultra to zawody w jedzeniu i piciu – podkreśla rozmówca.

Na trasie nie zabrakło nieoczekiwanych przygód. W pewnym momencie Dawid myślał, że ma już ze zmęczenia zwidy.

– Biegnę sobie nocą i świecę czołówką po trasie, a przede mną na ścieżkach ślimaki. Oczywiście nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że były niebieskie. Niebieskie i świecące! – śmieje się rozmówca. – Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłem po przybiegnięciu na metę, było sprawdzenie w internecie, czy takie ślimaki faktycznie istnieją. Na szczęście to nie były zwidy – ten rodzaj ślimaka to pomrów błękitny. Dotychczas nie miałem pojęcia o istnieniu takiego ciekawego okazu ślimaka.

Druga zaskakująca sytuacja to odcinek trasy, na której rósł las, a w nim dziki czosnek. Zapachu tej rośliny nie cierpi, gdyż go mdli. Ten odcinek pokonywał około południa, kiedy znienawidzona woń była bardzo intensywna. Z tego powodu kilkakrotnie musiał zwalczać nudności.

Najbardziej w kość dały mu przewyższenia. W szczególności pierwsze podejście pod Szczebel i – na koniec – pod Luboń. I oczywiście zejście ze Szczebla. Co sprawiło, że o pokonywaniu górskich perełek Dawid Furman wolałby zapomnieć?  

– Słowami nie da się tego opisać. To trzeba zobaczyć. A najlepiej samemu przeżyć, z czym musiałem się mierzyć na sam koniec, po prawie 25 godzinach, zupełnie wyczerpany – relacjonuje sportowiec. (...)

Cały artykuł w 25. numerze "Nowej Gazety Lokalnej", który ukazał się 2 lipca. Dostępny również w formie elektronicznej – E-WYDANIE

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LLLTreść komentarza: Wszystkim nie można przecież dać! Przecież muszą być miliony na ośrodki dla nachodźców!!!Data dodania komentarza: 21.11.2024, 11:45Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdnaAutor komentarza: KatarzynaTreść komentarza: Skoro taka sytuacja jest, to niech ktoś zadba chociaz o te drogi tymczasowe. Po deszczach są mega dziury, a jak spadnie śnieg i będzie z pół nawiewac to nie wyobrażam sobie przejazdu tamtedyData dodania komentarza: 21.11.2024, 11:01Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdnaAutor komentarza: XyzTreść komentarza: A przecież Pań Sałacki mówił we wrześniu, że zostały ostatnie sztuki. A biblioteka na każdym spotkaniu promuje jego książkę. Czyżby nikt nie chciał kupować?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:54Źródło komentarza: Spotkanie z autorkami oraz bohaterem książki pt. “Andrzej Sałacki – Życie na medal”Autor komentarza: laba1950Treść komentarza: Dlaczego takie informacje podajecie po fakcie a nie wcześniej ! Na zdjęciach widać kto o tych występach wiedział. Puste tylne rzędy mówią wszystko. Wstyd !!!!!!!!!!!!!!!!!!!Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:47Źródło komentarza: Najmłodsi zaśpiewali o Polsce. Piękny pokaz patriotyzmu. ZDJĘCIAAutor komentarza: PewexTreść komentarza: Żarty, dalej na kasę czekają...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:23Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdnaAutor komentarza: joTreść komentarza: chcieliście rudego to macie rudego!!!on nigdy nie spelnia danego słowa!!!także nie łuddżcie się niczego nie zrobi!!!Data dodania komentarza: 21.11.2024, 04:19Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdna
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1002 hPa
Wiatr: 18 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna