- Panie Zbigniewie, jaka idea przyświecała panu, kiedy powstawał ten obraz?
- Pomysł był dość przypadkowy. Swego czasu malowałem sporo kozielskich zabytków. Przy okazji przeglądałem różne publikacje poświęcone historii naszego miasta. Część materiałów otrzymałem od znajomego, który jest kościelnym w kozielskiej parafii. Przy okazji ich przeglądania natknąłem się na ciekawą wzmiankę dotyczącą św. Zygmunta, który wraz ze św. Jadwigą Śląską jest patronem naszego kościoła parafialnego.
Otóż Zygmunt, za namową drugiej żony, zlecił zabójstwo swojego syna z pierwszego małżeństwa. Uświadomił sobie później, jak okrutnego czynu dokonał i w ramach pokuty wstąpił do klasztoru. To, co zrobił, nie poszło jednak w zapomnienie i dosięgła go ręka sprawiedliwości. Został pojmany wraz z drugą żoną i dziećmi, a następnie strącony głową w dół do studni. Wiele razy rozmawiałem z parafianami i mało kto zna tę przerażającą historię, która zainspirowała mnie do powstania tego obrazu.
Środkowa część tryptyku przedstawia właśnie to zdarzenie, które namalowałem oczami swojej wyobraźni. Poza tym widnieje na nim kozielski kościół parafialny wraz ze św. Jadwigą Śląską oraz drugi kościół - pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wraz z Najświętszą Panienką.
- Kiedy namalował pan ten obraz?
- Już z 10 lat temu. Powstawał dobre trzy miesiące. Jest to obraz olejny o wymiarach 137 x 112 cm, namalowany na drewnianej płycie. Trzymałem go w domu, ale chciałem, aby mogła go zobaczyć szersza publika. Podczas ostatniej wystawy moich prac malarskich w Miejskiej Bibliotece Publicznej zadeklarowałem, że oddam ten obraz nieodpłatnie na rzecz kozielskiego muzeum. Nastąpiło to ostatecznie 23 listopada tego roku. Złocenia na tym obrazie są wykonane z prawdziwego, 585-karatowego złota. Ze szlachetnego kruszcu wykonane są aureole Najświętszej Maryi Panny i Dzieciątka, a także półokrągłe zdobienie w postaci kurtyny w środkowej części tryptyku, na którym znajduje się inskrypcja opisująca pokrótce życie i działalność św. Zygmunta.
- Ma pan sentyment do tego obrazu?
- Owszem, ale nie zabiorę tego wszystkiego do grobu. Coś po mnie pozostanie.
- Nie jest to pana pierwszy dar dla naszego muzeum.
- To prawda. Pod koniec czerwca tego roku przekazałem muzeum dwa duże obrazy uwieczniające obronę twierdzy Koźle.
- Pana twórczość jest znacznie bardziej urozmaicona. Od wielu lat uwiecznia pan na płótnie zabytki, sceny batalistyczne, wydarzenia związane z III powstaniem śląskim, architekturę, maluje pejzaże, portrety i konie.
- Namalowałem dużo obrazów przedstawiających miejscowe zabytki, również te, które nie przetrwały do naszych czasów. Jestem m.in. autorem płótna przedstawiającego oblężenie twierdzy Koźle w 1807 w roku. Zostało ono namalowane w 2010 roku, a nieprzerwanie od 15 lutego 2011 roku do dziś można je podziwiać na korytarzu Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu.
Być może te moje zainteresowania są nazbyt szerokie, bo poza tą tematyką, którą pan wymienił, są jeszcze m.in. motywy marynistyczne. Namalowałem piękny obraz „Bitwa pod Oliwą”, który został bardzo szybko sprzedany. Jest tego sporo, ale cóż na to poradzę, że to wszystko mnie fascynuje. Te małe dzieła sztuki trafiają do kolekcjonerów w Austrii, Niemczech i całej Polsce.
- Jakieś plany twórcze na najbliższe dni i tygodnie?
- Do końca bieżącego roku mam jeszcze do namalowania trzy portrety, a potem wracam do tematyki marynistycznej, która cieszy się dużym zainteresowaniem. Lubię morze i wszystko to, co jest z nim związane.
- Ale o historii Koźla pan nie zapomni?
- Oczywiście, że nie. Niech o tym świadczą moje kolejne zamierzenia. Dostałem w prezencie duże płótno malarskie, na którym chciałbym namalować kozielską starówkę z lotu ptaka, oczywiście wykorzystując do tego celu współczesne zdjęcia wykonane z drona. Natomiast odtworzę na tym obrazie również nieistniejącą architekturę. Na tym samym płótnie pod dużym ujęciem uwieczniającym zabytkową część Koźla z lotu ptaka przedstawię też kilka powiększonych wizerunków tych obiektów zabytkowych, które pozostały już tylko we wspomnieniach i na widokówkach z pierwszej połowy XX wieku. Mam tu na myśli m.in. nieistniejący już ratusz na rynku, czy też kościół ewangelicki oraz kozielską synagogę.
Rozmawiał Andrzej KOPACKI
Starożytność chrześcijańska tytuł męczennika przyznawała wyłącznie tym, którzy przelali krew za wiarę. Potem męczennikami nazywano tych, co za nią cierpiąc, umierali w więzieniach lub na wygnaniu. Takim męczennikiem stał się patron kozielskiej parafii - św. Zygmunt.
Św. Zygmunt był synem Gunobalda, króla Burgundii. Był, tak jak i ojciec, arianinem. Jeszcze za życia ojca (przed 516 r.) rządził częścią państwa. Wszedł jednak w konflikt z ojcem, kiedy wbrew jego woli przyjął chrzest (około roku 497) z rąk swojego kierownika duchowego i przyjaciela, św. Awita, biskupa Vienne. Potem jednak Gunobald pogodził się z decyzją syna.
Po śmierci ojca w 516 roku wstąpił na tron burgundzki. Początkowe rządy Zygmunta były pomyślne (wpływ św. Awita), ale z drugiej strony dalekie od ideału chrześcijańskiego władcy.
Druga żona Zygmunta oskarżyła jego syna z pierwszego małżeństwa - Zygrycha (Sigeryka), że pragnie zamordować ojca, żeby objąć po nim tron. Początkowo król nie chciał dać wiary oskarżeniom, z czasem uległ podszeptom, opętanej nienawiścią, żony i nakazał udusić syna podczas snu. Zaraz po śmierci syna król oprzytomniał i rzuciwszy się na jego zwłoki, zaczął gorzko płakać. Żałując swojego czynu, Zygmunt oddał się w ręce Awita, który uświadomił mu ogrom popełnionej zbrodni i zalecił pokutę. Działo się to w 522 roku. Król odnowił klasztor św. Maurycego w Agaunum (dzisiejsza Szwajcaria) i bogato go wyposażył.
Następnie spędził w nim około roku, prowadząc surowe życie pokutne. W 523 r. Zygmunt opuścił klasztor i wrócił do Burgundii. Wtedy o krew Zygrycha upomniał się jego dziadek, Teodoryk Wielki, rozpoczynając wojnę z Burgundami. Zygmunt wojnę tę przegrał. Uciekającego z żoną i dziećmi pojmano, uprowadzono do Orleanu i w miejscowości Coulmiers wrzucono do studni, gdzie znaleźli śmierć. Działo się to, jak podaje tradycja, 1 maja 524 r.
Mimo niecnego postępku ludzie pamiętali pobożność i dobre rządy króla, a także odbytą przez niego pokutę. Porównywano go często z królem Dawidem, który również dopuścił się zbrodni zabójstwa, a jednak za grzech ten odpokutował. Dlatego tuż po śmierci rozpoczął się jego kult. Ciało Zygmunta wydobyto ze studni i przeniesiono do klasztoru św. Maurycego, gdzie pochowano je w kościele św. Jana. Do dnia dzisiejszego spoczywa tam w ozdobnym sarkofagu.
W wiekach XIV-XVI św. Zygmunt należał do najpopularniejszych świętych Europy. Ku czci św. Zygmunta wystawiono w Polsce kilkanaście kościołów, ponad 50 miejscowości posiada nazwę pochodzącą od tego imienia. Zygmunta przedstawia się zazwyczaj jako młodego króla z insygniami władzy: koroną, berłem i jabłkiem królewskim; czasem na głowie ma kapelusz lub biret. Na śmierć męczeńską wskazują atrybuty: palma i miecz, także studnia, obok której często stoi.
Zaraz po śmierci św. Zygmunta rozpoczął się jego kult. Ciało świętego wydobyto ze studni i przeniesiono do klasztoru św. Maurycego, gdzie pochowano je w kościele św. Jana. Do dnia dzisiejszego spoczywa tam w ozdobnym sarkofagu.
Część relikwii złożono w osobnym relikwiarzu, by można je było wystawiać i nieść w czasie procesji. W 676 r. czaszkę zabrano do St-Sigismund w Alzacji. W 1354 r. część relikwii przeniesiono do Pragi, do katedry św. Wita. Jeszcze inne części szczątków dotarły do Fryzyngi i do... Polski, do Płocka.
W roku 1166 biskup Werner przywiózł z Akwizgranu jako dar cesarza Fryderyka I część czaszki św. Zygmunta. Król polski Kazimierz Wielki zamówił u złotników krakowskich kosztowną hermę (popiersie świętego), w którym umieszczono tę relikwię. Hermę zdobi diadem piastowski z XIII wieku, ozdobiony szafirami, rubinami i perłami.
Konsekracji kozielskiego kościoła parafialnego ku czci św. Zygmunta dokonano w 1570 roku.
Cząstka relikwii głowy św. Zygmunta znajduje się także w parafialnym kościele w Koźlu. Relikwie świętego zostały uroczyście wprowadzone przez biskupa Jana Kopca 11 maja 2003 roku.
To nie jedyne relikwie świętych znajdujące się w Koźlu. Relikwie św. Jadwigi Śl. (cząstka kości prawego ramienia) zostały 27 października 2002 uroczyście wprowadzone do tutejszego kościoła przez biskupa Jana Kopca. Natomiast relikwie św. siostry Faustyny zostały 23 lutego 2003 roku uroczyście wprowadzone przez biskupa Jana Bagińskiego.
Napisz komentarz
Komentarze