Głównym celem był ogólnopolski zlot caravaningowy. Automobilklub Kędzierzyńsko-Kozielski zaprezentował także drużynę BRD z Cisowej, która na płycie lotniska zatańczyła Poloneza na rowerach. Były także pojazdy biorące udział w rajdach turystycznych, nawigacyjnych oraz KJS. Nie zabrakło driftu i palenia opon, ale największą atrakcją okazał się wyścig Wrak Race.
- Większość samochodów, które biorą udział we Wrak Race są wzięte ze złomu, a ich wartość nie może przekraczać tysiąca złotych. Taką mamy zasadę. Moje auto stało przez 4 lata w krzakach i dopiero dwa dni temu odpaliłem go, żeby przygotować się do imprezy - powiedział Przemysław Kostarczyk, współorganizator Wrak Race.
Na specjalnie przygotowanym torze o długości ok. 500 metrów było sporo przeszkód w postaci stromych górek, rowów, błota i kałuży. W wyścigu wzięło udział 10 zawodników z Opolszczyzny, Śląska i Wielkopolski.
- Jest to teren zamknięty, Można tu robić co się chce. Jednak trzeba się tu jakoś dostać i wrócić, dlatego auta - wraki, wożone są zazwyczaj na lawetach. Niektóre z tych aut jadą prosto na złomowisko i tam kończą definitywnie swój żywot - mówił Paweł Budziar, członek zarządu Automobilklubu Kędzierzyńsko-Kozielskiego.
Aby wziąć udział w takich wyścigach, nie trzeba mieć prawa jazdy, a samochód nie musi mieć ważnych badań technicznych, ani ubezpieczenia. Kierowca natomiast powinien mieć ukończone 21 lat.
- Na takiej trasie można się nauczyć jeździć, albo podszkolić swoje możliwości, Trasa jest bardzo wymagająca i pokazuje, jak się zachowuje samochód w różnych sytuacjach. Czasem najedziemy tu na kamień, w dziurę, albo ktoś w nas wjedzie. Takie rzeczy mogą nas spotkać także na drogach publicznych - dodał Przemysław Kostarczyk.
Napisz komentarz
Komentarze