Wcześniej pan Tomasz był także kierowcą w Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym w Kędzierzynie-Koźlu, zatem w kwestii błędnego oznakowania w naszym mieście wypowiada się jako swego rodzaju autorytet. Przy tej okazji należy przypomnieć, iż nawet udowodnienie, że drogowskaz postawiono niezgodnie z rozporządzeniem, nie gwarantuje uniknięcia kary za naruszenie normy, którą wyraża.
- W Kędzierzynie-Koźlu nietrudno znaleźć takie miejsca, gdzie to oznakowanie jest niezgodne z przepisami. To z kolei może skutkować tym, że kierujący pojazdami będą mniej lub bardziej świadomie łamać przepisy. Wśród nich może wręcz wystąpić takie przekonanie, że skoro w danym miejscu mogą złamać przepisy, to czemu nie w innym - twierdzi Tomasz Mielnik. - Wspomniane miejsca to zarówno stare sprawy, związane ze złym oznakowaniem, jak i całkiem świeże.
Zaakceptowany błąd
Na przykład na oddanej ostatnio do użytku ul. Kadetów w Koźlu utworzono specjalne zwężki, służące ograniczeniu prędkości. Natomiast zastosowane tam znaki C-9 i C-10 są nieprawidłowo ustawione. Tam powinny znajdować się biało-czerwone tablice prowadzące U-3c bądź U-3d, które informują, że należy ominąć przeszkodę w postaci zwężki. Znaków C-9 i C-10 nie stosuje się na zwężkach, tylko na przeszkodach choćby w postaci wysp, położonych na środku jezdni.
Znak C-9 znajdujący się na ul. Kadetów oznacza, że w przypadku tego zwężenia nie można dopuścić ruchu z przeciwnego kierunku na wspomnianym odcinku (Rozporządzenie - szczegółowe warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunki ich umieszczania na drogach). Natomiast jest to sprzeczne z rzeczywistością oraz faktycznym zamiarem zarządcy drogi - przekonuje egzaminator WORD.
Jego zdaniem prawdopodobnie projekt tej inwestycji zawierał błąd, a ktoś - mimo iż jest to niezgodne z przepisami - postanowił go zaakceptować. Zdaniem pana Tomasza warto, aby projektanci, inwestorzy czy wykonawcy zadań drogowych przynajmniej skonsultowali pewne założenia dotyczące przepisów ruchu drogowego z kimś, kto posiada na ten temat bogatą wiedzę.
- Nie chciałbym oceniać kompetencji projektantów, którzy muszą się bardzo dobrze znać na tych zagadnieniach, ale jeśli targają nimi jakieś wątpliwości, to powinni je skonsultować. Tym bardziej że te błędy nie są sporadyczne - podkreśla pan Tomasz. - W Kędzierzynie-Koźlu jest cały szereg miejsc, gdzie to oznakowanie jest nieprawidłowe, lub wręcz go brakuje. Jeśli ktoś miałby w tej kwestii jakieś zapytania, to służę pomocą. Nie ma znaczenia, czy jest to droga gminna, powiatowa, wojewódzka czy krajowa. Na każdej z nich można wytknąć jakieś niedopatrzenie. Nie zakładam bowiem, że jest to celowe działanie, a jedynie niedopatrzenie, które przy odrobinie dobrej woli można naprawić - przekonuje nasz rozmówca.
Zatem nie wszystko zależy od kierowców, którzy mają przede wszystkim jechać uważnie i rozumieć znaczenie znaków drogowych. Niestety, często z uwagi na brak wyobraźni narażają na niebezpieczeństwo zarówno siebie, jak i innych użytkowników dróg. Jednak nie mniejsze znaczenie mają przepisy skierowane nie do podróżujących, lecz do projektantów i zarządców dróg. Chodzi o rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach.
Feler wykryli rajdowcy
Kolejny przykład niewłaściwego zastosowania znaku C-9 znajduje się na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Królowej Jadwigi, czyli przy zjeździe na os. Piastów.
- Otóż jadąc al. Jana Pawła II w kierunku os. Blachownia, na wysokości skrzyżowania z ul. Królowej Jadwigi ustawiony jest znak C-9. Zgodnie z obowiązującymi przepisami C-9 w tym miejscu oznacza, że wysepkę położoną na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Królowej Jadwigi należy ominąć z prawej strony, natomiast po jej lewej stronie ruch jest niedozwolony. Inaczej mówiąc, zgodnie z tym znakiem poruszanie się prosto al. Jana Pawła II w kierunku os. Blachownia jest zabronione, a jedynym dozwolonym kierunkiem jazdy jest skręt w prawo na os. Piastów - tłumaczy Tomasz Mielnik, przekonując, że zamiast znaku C-9 powinien tam stać znak C-11, który mówi, że wysepkę możemy ominąć zarówno z lewej, jak i z prawej strony.
Co ciekawe, wcześniejsze skrzyżowanie al. Jana Pawła II z al. Lisa jest prawidłowo oznakowane, gdyż umożliwia jazdę zarówno prosto, czyli w kierunku os. Blachownia, jak i w prawo, czyli na os. Piastów.
O dziwo, na błąd oznakowania na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Królowej Jadwigi nie wskazali tutejsi kierowcy, tylko uczestnicy jednego z rajdów nawigacyjnych, pochodzący spoza naszego miasta.
- Miejscowi kierowcy w większości przypadków jeżdżą na pamięć i nie zwracają na to uwagi. Natomiast podczas wspomnianego rajdu kierowcy z innych miast z niedowierzaniem patrzyli na oznakowanie przy wspomnianym skrzyżowaniu - dodaje pan Tomasz.
Na inne drogowe kuriozum można natrafić tuż przy rondzie turbinowym, znajdującym się obok galerii handlowej „Odrzańskie Ogrody”.
- Jadąc obwodnicą od strony ronda Milenijnego, przed rondem na wysokości galerii handlowej mamy dwa pasy ruchu. Prawy pas prowadzi do centrum handlowego, natomiast na lewym widnieje znak P-8a. Mowa o namalowanej na jezdni strzałce kierunkowej na wprost - tłumaczy Tomasz Mielnik. - Ta strzałka w myśl przepisów oznacza, iż kierunek przejazdu dozwolony przez to skrzyżowanie jest tylko na wprost.
Idąc tym tokiem rozumowania, kierowca nie może zawrócić na rondzie turbinowym, co jest absurdem. Dlatego w tamtym miejscu powinna się znaleźć strzałka kierunkowa na wprost lub do zawracania P-8i. Dobry przykład prawidłowo oznakowanego ronda znajduje się w Opolu na ul. Wrocławskiej, na wysokości centrum handlowego „Karolinka”, gdzie zastosowano właściwy w tym przypadku znak P-8i.
Trzeba interweniować
Ponadto na oddanym niedawno do użytku wyremontowanym odcinku ul. Wojska Polskiego (nieopodal komendy powiatowej policji w stronę osiedla Azoty), pomimo zakończenia prac, przez parę tygodni stały tam znaki ostrzegawcze A-14 (roboty na drodze) oraz A-12c (lewostronne zwężenie jezdni) oraz znaki zakazu: B-33 (ograniczenie prędkości do 40 km/h) oraz B-25 (zakaz wyprzedzania).
- Te znaki zostały ustawione na czas remontu, natomiast po remoncie powinny zostać niezwłocznie usunięte, zasłonięte lub obrócone, tak żeby nie wprowadzały kierowców w błąd - przekonuje nasz rozmówca.
Pan Tomasz regularnie interweniuje u zarządców dróg, aby uporządkowali temat błędnego oznakowania. Niektóre działania odniosły nawet skutek. Przykładem jest kozielska wyspa i znak poziomy na jezdni prowadzącej od strony Kędzierzyna do Koźla.
- Parę lat temu, po tym jak odświeżono znaki poziome na jezdni, na prawym pasie namalowano znak P-8a, czyli strzałkę kierunkową na wprost. Zgodnie z tym znakiem nie można było skręcić w prawo w kierunku zabudowań mieszkalnych na wyspie, która de facto została odcięta od dojazdu. I tak wszyscy łamali tam przepisy, gdyż skręcali w prawo, ale w tym przypadku rodzi się pytanie: skoro tu można naginać przepisy, to czemu nie gdzie indziej? Po mojej interwencji w magistracie zmieniono to oznakowanie i mamy tam już strzałki na wprost oraz w prawo. Inny przykład: po oddaniu do użytku w grudniu ubiegłego roku ul. Wojska Polskiego oznakowanie wskazywało, że jadąc od hali sportowej, nie można było skręcić w lewo w ul. Pionierów. Tutaj też udało się szybko poprawić błędne oznakowanie - nie kryje satysfakcji pan Tomasz.
W innych przypadkach - mimo jego interwencji - zarządcy dróg nie zareagowali na jego sugestie. Przykładowo GDDKiA zbagatelizowała jego uwagi odnośnie do oznakowania przy rondzie turbinowym.
Estakada nad rondem
Wiele lat temu Tomasz Mielnik zaproponował, aby nad rondem Milenijnym, będącym najbardziej wąskim gardłem komunikacyjnym miasta, zbudować estakadę, która rozwiązałaby wiele bolączek kierowców. Samochody poruszające się obwodnicą przemieszczałyby się po estakadzie nad rondem, natomiast tuż pod nią jeździłyby pojazdy korzystające z ul. Wyspiańskiego - Gliwickiej. Takie bezkolizyjne skrzyżowanie rozładowałoby wszelkie korki występujące szczególnie w godzinach szczytu albo przy okazji wypadków drogowych.
- Zaproponowałem to rozwiązanie już parę lat temu. Podobne rozwiązanie ma miejsce chociażby w Opolu i warto by je przenieść na nasz grunt. Tym bardziej że są ku temu możliwości techniczne. Dzięki temu ruch tranzytowy w przypadku DK 40 na odcinku Reńska Wieś - Kuźniczka przebiegałby znacznie płynniej. Choć mam świadomość, że nie jest to tania inwestycja - zaznacza.
Wiele lat temu Tomasz Mielnik uczestniczył w mistrzostwach Polski w jeździe samochodem z przyczepą. W zawodach tych liczyła się precyzja, dokładność i solidność. Być może m.in. stąd wzięło się jego pedantyczne podejście do kwestii przepisów ruchu drogowego.
- Po raz pierwszy w mistrzostwach Polski w jeździe samochodem z przyczepą wystartowałem w 1999 roku i tak ta moja długa przygoda z tymi zawodami się zaczęła. W 2003 roku zdobyłem pierwszy tytuł, który wywalczyłem w sumie pięciokrotnie, bo jeszcze w latach 2006-2009. Kilka razy zdobyłem też tytuł wicemistrza kraju. Łącznie startowałem jedenaście lat, z czego na podium stawałem dziewięć razy - kończy Tomasz Mielnik.
Napisz komentarz
Komentarze