- Firmy produkują, przechowują, przetwarzają, wypiekają i docierają do klienta. Każda z nich ma swoją specyfikę działania. Razem tworzą jedną całość. Posiadamy areał ziemski, elewator, młyn, piekarnio-cukiernię, sklepy spożywcze i przemysłowe. Działamy też w innych dziedzinach pomocnych w tworzeniu produktu - mówi Janusz Rojek.
Z właścicielem Młyn-Polu rozmawialiśmy o początkach biznesu, a także o sukcesach i wyzwaniach, jakie stoją przed jego firmami.
- Na naszych półkach są najlepsze produkty. Wyroby z błonnikiem, wypiekane w piekarniach tradycyjnych. Młyn pracuje na mieszankach pszenicy. Bazujemy na naturze, która stworzyła dobra na tym rynku - mówi Janusz Rojek.
Do Polskiej Cerekwi przybył w 1989 r. z małej miejscowości Mokre koło przejścia granicznego Pietrowice Głubczyckie-Krnov.
Tam się urodził. Do Głubczyc chodził do szkoły.
- Z rodzicami prowadziliśmy gospodarstwo. Potem pracowałem w kombinacie rolnym w Głubczycach, prowadziłem fermę tysiąca sztuk bydła - wspomina rozmówca.
W pewnym momencie zaczął szukać miejsca, w którym mógłby się osiedlić. Zdecydował się na Polską Cerekiew. Tam zakupił dom. Miejscowość ta zawsze podobała mu się ze względu na położenie.
Podkreśla, że nawet gdyby ktoś się pomylił, będąc w trasie, i tak trafi do któregoś z większych miast. Racibórz, Głubczyce, Kędzierzyn-Koźle, Baborów.
- Tędy bowiem przebiega, można powiedzieć, tzw. szlak handlowy. Taki szlak przebiega tam, gdzie przewija się największa liczba konsumentów. Właśnie Polska Cerekiew kojarzyła mi się z takim szlakiem. I tak tu zostałem - wspomina właściciel Młyn-Polu.
Młyn mełł dzień i noc
Początki nie były łatwe. W tamtych czasach prowadzenie działalności gospodarczej było o wiele bardziej skomplikowane niż dziś. Zakupiony stary dom wymagał kosztownego remontu. Kapitalny remont przeszedł młyn.
W miarę upływu czasu wszystko zaczęło się rozwijać, przyjmując postać różnego rodzaju działalności gospodarczych.
Uruchomiony przed laty młyn w Polskiej Cerekwi dzierżawiony był od rodziny z długą młynarską tradycją - Jauerników. Ówczesnym właścicielem młyna była jedna z córek Viktora Jauernika - śp. Rosemarie Beyer.
- Od tego się zaczęło. Zaopatrywaliśmy część piekarni na Śląsku. Tak że młyn pracował czasami dzień i noc, abyśmy mogli zrealizować wszystkie zamówienia - podkreśla pan Janusz.
Do dziś wspomina, jak z Niemiec przyjeżdżał w odwiedziny do Polskiej Cerekwi brat Rosemarie Beyer. Przychodził do młyna i pytał, czy jest zbyt.
- Mówiłem, że tak. "To bardzo dobrze" - odpowiadał. Zawsze robiliśmy mąkę dobrą jakościowo. Mieliśmy klienta wtedy i mamy go do dziś - podkreśla Janusz Rojek.
Młyn nie posiada mieszalni, jest tradycyjny. Uzyskuje się z niego mąki, które mają niezniszczoną strukturę. Młyn w Polskiej Cerekwi nie jest duży. Przerabia jedną tonę zboża na godzinę. Jak tłumaczy rozmówca, procentowy udział mąk w stosunku do zużytej pszenicy nie jest zatem tak duży jak w większych młynach, gdyż wyciągi są o wiele mniejsze.
- Mąka jest dobra, ma niezniszczoną skrobię, co oznacza, że bardzo dobrze się z niej wypieka - zapewnia rozmówca. - Część zboża przerabianego w młynie pochodzi z naszych areałów, a część jest zakupiona od okolicznych rolników. Wszystko robimy lokalnie. Wiemy, co jemy - dodaje z uśmiechem.
Stały rozwój
Z czasem pojawił się wymóg przeprowadzania analiz zbóż. Zakupiono więc w 1997 r. kosztowne laboratorium Pertena, które działa na podczerwień. Można było już segregować zboża, czyli układać je w silosach w zależności od ich parametrów, co - jak podkreśla przedsiębiorca - jest nie do przecenienia.
- Jeżeli wypiekamy np. wafel, potrzebujemy zboża o niskich parametrach choćby glutenu. W przypadku tradycyjnej piekarni potrzebujemy nieco wyższych parametrów, aczkolwiek nie za wysokich, gdyż gluten nie jest korzystny dla naszego organizmu. Tak więc sortujemy u nas zboża i przeznaczamy do młyna pszenice, które faktycznie są tzw. ukierunkowanymi - inna pszenica do wypieku wafli, inna na chleb - wyjaśnia rozmówca.
W dalszej działalności pojawiła się idea, by stworzyć żywe laboratorium. Przejęto zatem piekarnię po GS Polska Cerekiew. Właśnie tu można było sprawdzać jakość wypieczonych produktów. Chodziło głównie o zawartość glutenu, jego rozpływalność czy też zawartość popiołu w mąkach. Wyprodukowane dobra zaczęto sprzedawać.
- Otwieraliśmy sklepy. Pojawili się konsumenci. Trafiliśmy w dziesiątkę z młynem, piekarnią i sklepami. Gdy coś się produkuje, chce się, żeby klient to kupił. Nie ma nic piękniejszego dla przedsiębiorcy - podkreśla Janusz Rojek.
Piekarnia działa do dziś. W pierwszym sklepie, powstałym właśnie przy niej - przerobionym z magazynu mąki - zaczęto sprzedawać wszystkie produkty z piekarni i cukierni.
Dziś produkty Młyn-Polu można kupić w przeszło 20 placówkach. Obejmują one teren gmin: Polska Cerekiew, Bierawa, Cisek i Kędzierzyn-Koźle. Firma prowadzi też dystrybucję swoich produktów w sklepie w Głogówku.
Firma Janusza Rojka wzbogaciła się o kolejny młyn. Ma on większą wydajność niż konstrukcja w Polskiej Cerekwi i nowszą technologię. Obecnie jest w remoncie.
Młyn-Pol posiada osiem sklepów spożywczych, jeden sklep przemysłowy, skład węgla i własny transport. Dodatkowo Janusz Rojek jest udziałowcem firmy Piast z Głogówka, gdzie produkuje się ciastka z jego mąki.
Trudne momenty
Drożejący gaz czy energia elektryczna dotyka każde przedsiębiorstwo. Jaką strategię radzenia sobie z tym wyzwaniem przyjęto w firmie naszego rozmówcy? Aby wprowadzić oszczędności w sferze energii, maksymalnie wykorzystują gaz do wypieków.
- Robimy wszystko, żeby zużycie energii elektrycznej było w naszych placówkach handlowych jak najniższe. Tak by nie podnosić marż z powodu cen energii elektrycznej, co byłoby niekorzystane dla naszego klienta. Kładziemy bardzo mocny nacisk na to, żeby cena energii nie miała bezpośrednio wpływu na marże - zaznacza Janusz Rojek.
To wielkie wyzwanie. W pewnym momencie cena energii elektrycznej w jego sklepach wzrosła o 100 proc. Wygląda na to, że prąd będzie jeszcze droższy. Jak długo ceny energii będą rosły? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć.
- Jeżeli nie pomożemy sobie sami, to nikt nam nie pomoże. Myślę, że gdyby cena diesla czy paliw, prądu, gazu nie rosła, niepotrzebne byłyby subwencje, można by było sobie samemu poradzić - stwierdza właściciel Młyn-Polu.
Jest jednak dobrej myśli. Jak podkreśla, zawsze mówi o siedmiu latach tłustych i siedmiu latach chudych.
- W tej chwili chyba przyszło te siedem lat chudych. Ale jestem przekonany, że każdy przedsiębiorca, który już wcześniej przeżył te siedem lat chudych, spokojnie sobie z tym wszystkim poradzi - zaznacza rozmówca.
Czy można zatem snuć plany przy szybujących cenach paliwa i energii?
- Należy szybko inwestować, aby pomniejszać koszty. Każda inwestycja, jeżeli oczywiście jest trafna, pomniejsza koszty. Musimy się ukierunkować w trzech kwestiach: gaz, diesel czy w ogóle paliwa, a także energia elektryczna. I w nich zacząć oszczędzać - podkreśla Janusz Rojek.
Jak za dawnych lat
Co przemawia za wyrobami Młyn-Polu? W tradycyjnej cukierni piecze się jak za dawnych lat, w starym piecu ceramicznym.
- Kiedy powstała piekarnia, pieca nie zmienialiśmy. Wciąż opalamy go węglem, pieczemy na szlakach, tak jak kiedyś się robiło - wyjaśnia rozmówca. - Nadal robimy chleb na zakwasie, dalej pieczemy wszystko z naszej mąki. Tu się nic nie zmieniło - dodaje.
Można powiedzieć, że jest to pieczywo, które część starszych czytelników pamięta z lat młodości.
- Wiele wyrobów piekarniczych, które są na rynku, wypełniają różnego rodzaju dodatki. Nie ma tymczasem potrzeby konserwować produktów jak chleb, ciasta czy ciastka. Jeżeli używa się zdrowych półproduktów, wyrób nadaje się do spożycia przez pewien czas. Nie ma potrzeby dozowania polepszaczy czy konserwantów. Najlepszym konserwantem we wszystkich produktach jest wilgoć i cukier, jak również mąka żytnia - która jest produktem kwaśnym, rozwój w niej jakichkolwiek bakterii jest ograniczony - przekonuje rozmówca.
Powodzeniem cieszą się wszystkie jego produkty. Nie brakuje i nowych wyrobów. Jak choćby koła cerekwickiego, czyli kołacza w formie koła.
- Bardzo smaczny. Od kiedy został wprowadzony dwa lata temu, zdobył uznanie klientów i świetnie się sprzedaje - zachwala właściciel Młyn-Polu. - Mamy rewelacyjne bułki. Ciekawym prozdrowotnym produktem jest chleb żytni razowy, który nazywamy... "cegłą", gdyż zawiera bardzo dużo błonnika, ok. 6,4 grama na 100 gramów produktu. To świetny sposób, by uzupełnić w naszym organizmie braki błonnika i wspomóc układ krwionośny - dodaje.
***
Lista sklepów Euro-Młyn-Polu: Kędzierzyn-Koźle ul. Poniatowskiego 9, Cisek ul. Planetorza 40, Solarnia ul. Kościuszki 1, Stara Kuźnia ul. Brzozowa 31 A, Bierawa ul. Dworcowa 2 B, Roszowice ul. Wiejska 24, Kobylice ul. Raciborska 25, Wronin ul. Głubczycka 15, Polska Cerekiew ul Raciborska 3, Polska Cerekiew ul Raciborska 1.
Napisz komentarz
Komentarze