Dość szybko zorientował się, że na etykiecie produktu widnieje wyższa waga niż miało to miejsce w rzeczywistości.
„Zakupy w Kaufland - zaczynają nas rąbać na dziko. Pilnujcie się na każdym kroku!” - zaalarmował na swoim facebookowym profilu pan Maciej Krupa z Kędzierzyna-Koźla.
- Mięso na szczęście zważyłem jeszcze w sklepie, na wadze awaryjnej przy samoobsługowych kasach. Jeszcze na miejscu wprowadzono do czytnika prawidłową wagę. Kierowniczka nie robiła wrażenia zaskoczonej i wręcz nie przyjmowała do wiadomości, że to ona, a nie producent (tu dodatkowo sygnowany logiem sklepu) odpowiada za to co sprzedaje. Sprawę zgłosiłem do Centrali i zażądałem wycofania mięsa ze sprzedaży, jednak mam wrażenie, że kabaret „Dudek” ze skeczem „Książka skarg i zażaleń” ma tu swoje odwzorowanie. Dokonałem wczoraj również adekwatnego wpisu na profilu sklepu pod jednym z ich postów. Podziękowali mi... - relacjonuje pan Maciej Krupa.
Z poniższego zdjęcia wynika, że produkt powinien ważyć 1,38 kg. W rzeczywistości ważył 1,229 kg. Przy obecnych cenach mięsa jest to całkiem spora różnica.
Pytanie, czy tego typu praktyki są aż tak surowo karane tylko w jedną stronę? Znana jest chociażby sytuacja, gdzie klient jednego z supermarketów już po zważeniu produktu dołożył sobie do opakowania owoców i po kilku minutach był na komisariacie.
Sklepy samoobsługowe to bowiem bardzo praktyczny wynalazek, tak jak i samoobsługowe kasy oraz wagi. To jednak również niemała pokusa, aby zważyć coś z korzyścią dla siebie. I właśnie tego spróbował jeden z klientów supermarketu w Zabrzu. Za warty 18 złotych przekręt na wadze, groziła mu kara 8 lat więzienia!
Prawdopodobnie wielu z nas zastanawia się teraz, czy kantowanie klientów przez sieci handlowe również jest tak bezwzględnie karane i czy zasygnalizowanym przez nas tematem zainteresuje się Inspekcja Handlowa? Tym bardziej, że tego typu przypadki nie należą do rzadkości i dotyczą wielu sklepów spożywczych.
Napisz komentarz
Komentarze