Siedemnastego lipca ubiegłego roku zdarzył się wypadek, który na zawsze zmienił życie 3,5-letniej Oliwii z Miejsca Odrzańskiego w gminie Cisek. Dziś tylko rehabilitacja daje dziewczynce szanse na samodzielność i normalne życie. W dramatycznym wypadku w okolicach Ucieszkowa w gminie Cisek Oliwia ucierpiała najbardziej spośród czworga osób podróżujących pojazdem marki BMW. Auto na skrzyżowaniu DK 38 i DW 417 zderzyło się z nissanem, za którego kierownicą siedział funkcjonariusz policji po służbie, wiozący 5-letniego syna. W wyniku zderzenia u Oliwki nastąpiło pęknięcie prawej strony czaszki. Wystąpił też rozlany uraz aksonalny, złamanie piramidy kości skroniowej, złamanie żeber i stłuczenie płuc. Tak poważne urazy w ciele małego dziecka dokonały ogromnego spustoszenia. Dziewczynka zapadła w śpiączkę.
Bliscy Oliwii zaczęli kompletować dokumenty potrzebne do rehabilitacji w jednej z warszawskich klinik. "Konieczne są pieniądze na opłacenie drogiego, ale dającego nadzieję na końcowy sukces, leczenia". Szansą dla Oliwki na normalne życie jest wyłącznie rehabilitacja. Bardzo ucierpiała główka córeczki. Bardzo proszę o pomoc tych, którzy mogą". Apelowano do ludzi dobrej woli o wpłaty. Oliwia zakwalifikowała się do leczenia w stołecznej klinice dla dzieci "Budzik". Rozpoczęła się walka o wybudzenie jej ze śpiączki.
Mamą 4,5-letniej dziś Oliwki jest Julia Sosna. Druga córeczka, która w wypadku nie odniosła tak poważnych obrażeń, to niespełna 2-letnia Laura.
- Córeczki są dla mnie całym światem. Każdą wolną chwilę spędzamy razem. Na co dzień zajmuję się nimi sama - mówi pani Julia. Mieszka z mamą, która bardzo jej pomaga w opiece nad pociechami.
W warszawskiej klinice "Budzik" dziewczynka i jej mama przebywały 11 miesięcy. W końcu zza chmur wyjrzało słońce - Oliwka wybudziła się. Do domu wróciła z mamą 16 lipca br.
- Przez pierwsze pół roku spędzone w "Budziku" nie docierało do mnie, co się stało. Czuwałam nad córeczką. Robiłam wszystko, żeby było jej jak najlepiej. Dzięki wspaniałym ludziom w klinice, rodzinie i znajomym podniosłam się i walczę, aby córka stanęła na nogi i mogła biegać ze mną w straży - mówi Julia Sosna.
Gdy córka była w śpiączce, każdego dnia mama do niej mówiła, śpiewała jej i czytała ulubione bajki. Moment wybudzenia był dla rozmówczyni czymś cudownym. - Gdy się obudziła i powiedziała "mama", to płakałam ze szczęścia - wzrusza się pani Julia.
Mama Oliwki wozi córkę 2-3 razy w tygodniu na rehabilitację do Raciborza. Niestety, koszty ją przerastają. Młodsza córka również wymaga niemałych wydatków. Dlatego Fundacja Wotum założyła zbiórkę, tak by Oliwia z mamą mogły wyjechać na dalszą rehabilitację. Jeden turnus to koszt przekraczający 20 tysięcy złotych. Na taki wydatek nie stać pani Julii.
Cały artykuł można przeczytać w 37. numerze Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 18 października. Dostępny też w wersji elektronicznej (czytaj E-WYDANIE).
Napisz komentarz
Komentarze