Mówił tak jeszcze w sierpniu br., uczestnicząc zdalnie w posiedzeniu kędzierzyńsko-kozielskiej rady miasta. To samo powtórzył kilka dni temu podczas rozmowy z „Lokalną”.
- Niestety, nie mam żadnych przełomowych informacji w sprawie inwestycji, czy też ponownego uruchomienia prac. W tej chwili zarząd spółki Kędzierzyn-Koźle Terminale od półtora roku uczestniczy w negocjacjach z kilkoma partnerami, w tym również ze spółkami Skarbu Państwa. Te negocjacje dotyczą wspólnego przedsięwzięcia lub zbycia części inwestycji polegającej na budowie i obsłudze Terminala Płynnych Produktów Masowych - ujawnia prezes Jarosław Zemło. - Niestety, te negocjacje jeszcze się toczą. Chcielibyśmy, aby do końca tego roku zostały one sfinalizowane. Dzięki temu inwestycja zostałaby odblokowana i w kozielskim porcie znów pojawiliby się budowlańcy. Jednak na dziś nie mogę dać takich gwarancji, ponieważ są to skomplikowane negocjacje. Równolegle do tych rozmów, o czym już wcześniej informowałem, nasza spółka złożyła wniosek do sądu oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W sądzie sprawa się toczy. Nasz wniosek do sądu dotyczy spółki PKP i niezgodnego z prawem zablokowania dostępu kolejowego, co w efekcie doprowadziło do zawieszenia budowy. Nasi klienci bowiem nie mogą operować bez transportu kolejowego. Zakończyło się już przesłuchanie świadków w tej sprawie - zaznacza prezes Zemło.
W jego opinii bardzo niepokojące jest zachowanie UOKiK, gdyż wniosek, w którym KKT uważa, że spółki PKP i PLK postąpiły niezgodnie z prawem, ograniczając dostęp do infrastruktury kolejowej i rozwój biznesu, czeka na rozstrzygnięcie już…trzy lata.
- Wniosek został złożony przez nas w 2019 roku. Procedura jest taka, że UOKiK najpierw bada, czy nastąpiło naruszenie przepisów, po czym, jeśli miało ono miejsce, decyduje o wszczęciu postępowania, ewentualnym ukaraniu i w tym konkretnym przypadku nakazaniu przyłączenia portu do linii kolejowej. Otóż w ciągu trzech lat UOKiK nie jest w stanie stwierdzić, czy PKP i PLK naruszyły prawo. Tymczasem my co kwartał wysyłamy pisma do UOKiK, otrzymując jedynie odpowiedź, że trwa badanie sprawy. Zatem nic w kwestii prawnej się nie zmieniło. Jedna rzecz jest również niezmienna, a mianowicie nasze podejście do tej inwestycji. My na pewno się nie poddamy. Będziemy walczyć do samego końca. Nasi udziałowcy są zdeterminowani, aby tę inwestycję dokończyć. Mam nadzieję, że prawo będzie przestrzegane i dopniemy swego – dodaje Jarosław Zemło.
Trudno pojąć, dlaczego kozielska inwestycja - tak jednoznacznie wpisująca się w strategię rozwoju dróg wodnych i portów przeładunkowych w Polsce - jest od kilku lat blokowana, mimo zaangażowania prywatnych, a nie publicznych środków. Co więcej, rola tego strategicznie położonego miejsca znacząco wzrosła w kontekście nowej sytuacji geopolitycznej, jaka wytworzyła się obecnie w Europie. Wojna na Ukrainie sprawiła, że reaktywowany port śródlądowy w Kędzierzynie-Koźlu mógłby znacząco skorzystać na przeładunku ogromnych ilości towarów kierowanych ze wschodu, jak również w przeciwnym kierunku. Mówimy zarówno o obecnej perspektywie, jak i nowej rzeczywistości, jaka nastanie po zakończeniu działań zbrojnych.
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu Nowej Gazety Lokalnej z 11 października.
Napisz komentarz
Komentarze