- Od pewnego czasu spółka Czysty Region korzysta z nowoczesnej instalacji fotooptycznej, dzięki której więcej odpadów trafia do odzysku. Przypomnijmy, wartość tej inwestycji przekroczyła 11 milionów złotych, z czego 6,7 miliona złotych pochodziło z funduszy Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego. Jak sprawdza się ta nowa instalacja?
- Wspomniana tu instalacja od końca lutego bieżącego roku do chwili obecnej cały czas pracuje w trybie rozruchowym. Ustawiamy ją, doprecyzowujemy i sprawdzamy jej możliwości. Jest poddawana testom, usprawnieniom. Cały czas sprawdzamy wydajność pracy zamontowanych urządzeń fotooptycznych. Dzięki temu widzimy już około 20-procentowy wzrost odzysku odpadów selektywnie zbieranych przy porównywalnym wolumenie rok do roku. Mówię porównywalnym, bo pomimo iż w tym roku doszły nam jeszcze dwie gminy, a mianowicie Gogolin oraz Tarnów Opolski, to ilość odbieranych przez nas odpadów nie uległa znaczącemu zwiększeniu. Jest na poziomie lekko przewyższającym rok ubiegły. Wzrost odzysku dotyczy butelek plastikowych typu PET - bezbarwnych i kolorowych, jak również chemii miękkiej i twardej, np. opakowań po chemii gospodarczej. Wszystkie odzyskane surowce podlegają później sprzedaży jako surowce wtórne. Na samym końcu procesu sortowania materia przechodzi dodatkowo przez kabiny sortujące, gdzie nasi pracownicy jeszcze wybierają i odzyskują cenny surowiec.
- Z tym że w żółtych pojemnikach na tworzywa sztuczne są też inne odpady, jak chociażby kartony po mleku i napojach.
- Tak, czyli tak zwane tetrapaki. W ich przypadku również występuje zwiększony poziom odzysku. Mówiąc o tych 20 procentach, miałem na myśli ogólnie odzysk surowców gromadzonych w żółtych workach i pojemnikach. Jest to dla nas zadowalające przy obecnych warunkach skupu surowców, bo pozwala osiągać wyższe wyniki z ich sprzedaży. Tym bardziej że nie mamy żadnych problemów z ich zbyciem.
- Te 20 procent odzysku odpadów to chyba całkiem przyzwoity wynik?
- Zakładaliśmy ostrożnie około 10 procent, bo lepiej się przyjemnie zaskoczyć, niż niemile rozczarować. Czyniliśmy jednak wszystko, aby ten poziom był wyższy. Zatem te 20 procent to powód do satysfakcji. Przez ostatnie miesiące ten poziom cały czas się utrzymuje, ale gdy wspomnianą instalację ustawimy optymalnie, to interesujący nas wskaźnik powinien podskoczyć jeszcze o 7-8 procent.
- Jak długo potrwa optymalizacja tych urządzeń?
- Im lepiej poznajemy tę instalację, tym dostrzegamy w jej przypadku większe możliwości. Jednym z naszych pomysłów jest chociażby odzysk folii. Chodzi tu o zawrócenie materii odpadów i puszczenie ich jeszcze raz przez instalację pod kątem odseparowywania folii. Zatem nie będzie to proces równoległy. Planujemy zakończyć etap ustawiania instalacji pod kątem odzysku tetrapaków, PET-ów, chemii miękkiej, twardej w ciągu kilku miesięcy. Jednocześnie będziemy pracować nad jej przeprogramowaniem, aby mogła również odzyskiwać folię.
- Planujecie jeszcze rozbudowę instalacji fotooptycznej?
- Te fotooptyki mają możliwość odzysku do 12 rodzajów frakcji, zatem na chwilę obecną nie ma potrzeby, aby rozbudowywać tę instalację. Dążymy bardziej do tego, aby poprawiać wydajność urządzeń w zakresie wachlarza odzyskiwanych frakcji. Oprócz już wspomnianych surowców na instalacji odzyskujemy jeszcze aluminium oraz złom stalowy.
Przymierzamy się natomiast do zakupu nowej rozrywarki do worków na odpady, która będzie miała bardzo duże znaczenie. Niewątpliwie istotne jest to, w jaki sposób żółty worek jest rozrywany na starcie całego procesu, aby móc skutecznie „wysypać” odpady znajdujące się w jego wnętrzu.
Obecnie użytkowana rozrywarka nie nadąża w sensie jakościowym względem oddanej do użytku instalacji fotooptycznej. Chcemy więc zakupić nową rozrywarkę z systemem taśmociągów, która sprawi, że ten żółty worek zostanie rozerwany niemal na strzępy, a na taśmę podawczą „rozsypie się” cała jego zawartość.
- Ile kosztuje taka rozrywarka?
- Gdy orientowaliśmy się dwa miesiące temu, to sama rozrywarka kosztowała około 900 tys. zł netto. W grę wchodziłby wyłącznie zakup w formie leasingu, który jeszcze powiększy koszty zakupu. Dlatego analizujemy możliwość pozyskania na ten cel środków z dotacji, gdzie warunkiem będzie poprawa efektywności sortowania odpadów. Jeśli nam się to uda, to wtedy 30 procent inwestycji byłoby sfinansowane z dotacji, a 60 procent stanowiłby preferencyjny kredyt z Banku Ochrony Środowiska. Pozostałe 10 procent byłoby wkładem własnym. Tak skonstruowane finansowanie na pewno ułatwi nam realizację tego przedsięwzięcia.
- Planujecie jeszcze jakieś zakupy w najbliższym czasie?
- Obecnie jesteśmy na etapie pozyskania dwóch nowych dwukomorowych śmieciarek. Ich innowacyjność polega na tym, że komorę na odpady mają podzieloną na dwie równe części i będą mogły jednocześnie obsługiwać dwa pojemniki o pojemności 1100 litrów lub cztery pojemniki o pojemności 120/240 litrów. Ogólnie na rynku są dostępne śmieciarki dwukomorowe, lecz dzielone w proporcji 60/40. Rozwiązanie, o którym wspomniałem, jest nowe i oferowane przez jednego producenta w Europie ze względu na ochronę patentową. Zakup „dwukomorówek” pozwoli nam zoptymalizować koszty odbioru odpadów w gminach, gdzie tych odpadów jest trochę mniej. W jednym czasie będziemy mogli załadować odpady z dwóch frakcji, np. odpady zmieszane w jednej komorze, a szkło w drugiej. Są gminy, z których śmieciarki przyjeżdżają w pełni załadowane odpadami. Ale są i takie, gdzie śmieciarka jest nimi wypełniona tylko w połowie. Generuje to niepotrzebne koszty. Aby je zniwelować, postanowiliśmy kupić wspomniane samochody. Mają do nas dotrzeć na przełomie trzeciego i czwartego kwartału tego roku. Te śmieciarki są tylko nieznacznie droższe od jednokomorowych, bo o około 15 procent. Jednak zaleta, o której mówię, pozwoli nam zoptymalizować koszty odbioru odpadów, co przy obecnych cenach paliw jest dodatkowo bardzo istotne.
- To ile śmieciarek liczyć będzie należąca do was flota?
- 30 sztuk.
- W ostatnich miesiącach ilość produkowanych odpadów stopniowo maleje. Takie są ogólnopolskie tendencje. Czy podobnie jest w przypadku samorządów wchodzących w skład „Czystego Regionu”?
- To prawda. Dzięki temu, że w tym roku Związek Międzygminny „Czysty Region” powiększył się o gminy Gogolin i Tarnów Opolski, to ilość odpadów jest tylko nieco wyższa niż przed rokiem. Gdyby jednak pominąć te dwa samorządy i uwzględnić jedynie dotychczasowe gminy wchodzące w skład „Czystego Regionu”, to faktycznie w przypadku każdej z nich widać spadek ilości odpadów. Sięga on średnio kilkunastu procent i dotyczy w zasadzie każdej frakcji.
- Z czego to wynika?
- Chciałbym powiedzieć, że ze stale zwiększającej się świadomości społecznej. Zapewne też tak jest, jednak musimy również uwzględniać zjawiska w otaczającej nas rzeczywistości gospodarczej. Otóż z uwagi na coraz wyższą inflację, ludzie zmuszeni są nabywać droższe produkty i bardziej optymalnie wydawać swoje pieniądze. Kupując mniej, czy też zmieniając swoje przyzwyczajenia zakupowe, automatycznie generują mniej odpadów.
- Korzystając z okazji zapytam, czy w ostatnich miesiącach poprawiła się nieco jakość segregacji u podstaw, czyli na naszych śmietnikach. Pamiętam z wcześniejszej rozmowy, że poprawa w zakresie segregacji raptem o 10-15 procent oznacza oszczędności sięgające od 700 tys. do nawet miliona złotych w skali roku.
- Jest progres. Na nas, jako operatorze, ciąży obowiązek znakowania pojemników o złej segregacji i zgłaszania tego do właściwego organu, jakim jest Związek Międzygminny „Czysty Region”. Takich działań w 2022 roku w porównaniu z rokiem ubiegłym poczyniliśmy znacznie mniej. Świadczy to o tym, że mieszkańcy coraz lepiej segregują odpady. Nadal segregacja w zabudowie jednorodzinnej jest lepsza niż w zabudowie wielorodzinnej, ale i w tym drugim przypadku dostrzegamy znaczącą poprawę.
- Czy ta poprawa nie wynika między innymi z faktu, że wiaty śmietnikowe są wreszcie zamykane na klucz, o co zresztą postulowało wielu mieszkańców?
- To prawda, bo ogranicza się do minimum zjawisko potencjalnego podrzucania odpadów. Wcześniej część wiat też była zamykana, ale nie wszędzie. Takie zabezpieczenie praktykowały głównie wspólnoty mieszkaniowe. Teraz do tego grona dołączyły osiedla należące do RSM „Chemik” w Kędzierzynie-Koźlu i to niewątpliwie przyniosło efekt.
- Zawsze poważnym problemem w waszym przypadku były wielkie gabaryty, które zalegały na składowisku przy ul. Naftowej. Czy te hałdy wielkich gabarytów są już nieco mniejsze?
- Podobnie jak w przypadku innych odpadów, spada też ilość odpadów wielkogabarytowych, które do nas trafiają. Jednak pod względem ich objętości nadal jest ich sporo. Zagospodarowanie odpadów wielkogabarytowych należy do najdroższych wśród odpadów komunalnych. Dlatego poczyniliśmy starania optymalizacji tego obszaru. Wiedząc o tym, że wśród tego rodzaju odpadów znajdują się odpady drewnopochodne, które można sprzedawać jako surowiec wtórny, postanowiliśmy je odbierać niezależnie od przyjętego grafiku. Dlatego kilka dni wcześniej przed planowanym odbiorem wysyłamy zespół, który spośród tzw. wielkich gabarytów wybiera wyłącznie elementy drewniane i drewnopodobne. Dopiero potem, zgodnie z przyjętym harmonogramem, przyjeżdża śmieciarka, która odbiera resztę zgromadzonych odpadów.
- Skąd ten pomysł?
- Ponieważ w przypadku odpadów drewnianych nie musimy ponosić kosztów związanych z ich utylizacją. To jest największa wartość dodana. Odsprzedajemy je później do firmy, która zajmuje się przetwarzaniem elementów drewnianych. Przychody z ich sprzedaży są symboliczne. Jednak najważniejsze jest to, że nie powiększają nam ilości gabarytów przeznaczanych do utylizacji. Odpady drewnopodobne odzyskiwaliśmy już wcześniej innymi metodami. Wspomniany pomysł jest kolejnym, aby ten proces usprawnić.
- Elementy drewniane sprzedajecie, a co z resztą wielkich gabarytów?
- Musimy ogłaszać przetarg na ich utylizację, wybierając w tym celu profesjonalną firmę, która posiada stosowne pozwolenia i uprawnienia. Płacimy jej za odbiór i zagospodarowanie gabarytów, z których część jest wykorzystywana do produkcji paliwa alternatywnego RDF o wysokiej wartości opałowej. Następnie to paliwo jest dostarczane na przykład cementowniom. Może ono w jakimś stopniu zastępować węgiel lub gaz.
- Czyli jest to bardzo cenny produkt, szczególnie w obecnych czasach, kiedy gospodarki całej Europy zmagają się z niedoborem paliw kopalnych.
- W pewnym sensie tak. Na Opolszczyźnie głównym odbiorcą paliwa RDF jest Cementownia „Górażdże”, która nie zawsze występuje tu w roli kupującego. Co więcej, to jej trzeba zapłacić za przyjęcie tego paliwa.
- Trudno to pojąć, szczególnie przy obecnych cenach węgla, gazu i ropy. Tym bardziej że paliwo alternatywne RDF posiada wysoką kaloryczność i może uzupełnić braki surowcowe przy produkcji cementu.
- Oczywiście. Musimy jednak patrzeć na prawo popytu i podaży. Tych cementowni jest relatywnie mało w odniesieniu do możliwości wyprodukowania, jak i ilości paliwa RDF dostępnego na rynku. Dlatego na chwilę obecną to cementownie dyktują warunki i to im należy płacić za możliwość spalania paliwa RDF. Są to spore kwoty, które muszą wkalkulować oferenci startujący w przetargach, jakie ogłaszamy na utylizację odpadów. Siłą rzeczy przekłada się to na wysokość ponoszonych przez spółkę kosztów utylizacji odpadów, których nie można już odzyskać jako surowców wtórnych.
- Czy Związek Międzygminny „Czysty Region” zostanie jeszcze powiększony o inne gminy? Pytam, bo to niewątpliwie wiąże się zarówno z waszymi możliwościami techniczno-logistycznymi, które przecież nie są nieograniczone, jak również z zatrudnieniem kolejnych pracowników, a to wszystko są dodatkowe koszty.
- Na chwilę obecną do naszego związku należy 14 gmin. Wiemy, że są samorządy, które prowadzą rozmowy ze Związkiem Międzygminnym „Czysty Region” w temacie przystąpienia. Ale z wiedzy, jaką na chwilę obecną posiada nasza spółka, nie wynika, aby w najbliższym czasie doszło do powiększenia tego grona. Zatem nie przymierzamy się logistycznie do ich obsługi.
Owszem, my jako spółka pracujemy nad zmianą pozwolenia zintegrowanego. Jest to urzędowy dokument, określający normy i zasady w obszarze zagospodarowania odpadów. Aktualne możliwości przetwarzania odpadów zgodnie z pozwoleniem zintegrowanym sięgają w naszym przypadku 72 tysięcy ton odpadów rocznie. Docelowo chcielibyśmy podnieść nasze moce przerobowe do około 120 tysięcy ton rocznie, co bardzo istotnie powiększy nasze możliwości przetwarzania odpadów. W związku z tym na pewno poszerzy się też możliwość przystąpienia kolejnych samorządów do Związku Międzygminnego „Czysty Region”. Obecnie na instalacji pracujemy w systemie dwuzmianowym od poniedziałku do piątku. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba - już po uzyskaniu stosownych zmian w pozwoleniu zintegrowanym - moglibyśmy zdecydować o wprowadzeniu systemu trójzmianowego.
- Ostatnio w internecie natrafiłem na dość ciekawy artykuł: różnego rodzaju odpady, które dotąd były finansowym i logistycznym przekleństwem dla samorządów, teraz dla wielu z nich stać się mogą nieocenionym dobrodziejstwem. W przypadku niektórych miast już zaczyna tak być, ponieważ lokalne władze, poprzez odpowiednie zagospodarowanie odpadów, np. w procesie termicznego unieszkodliwiania z odzyskiem energii i ciepła, mogą oświetlać ulice, napędzać miejską komunikację, ogrzewać lokalne instytucje, a nawet zmniejszać rachunki mieszkańców za wiele kosztownych dotąd usług komunalnych. To dość odważna teza, jaką postawił autor tego materiału.
- To prawda, tego rodzaju publikacji jest coraz więcej. System związany z termicznym przetwarzaniem odpadów to tak naprawdę zamknięcie procesu gospodarki odpadami, ponieważ na samym końcu mamy odzysk w postaci energii cieplnej i elektrycznej z odpadów. W Polsce powstaje coraz więcej instalacji termicznego przetwarzania odpadów. Do tej pory przekonywano, że nie jest to tak do końca dobry kierunek. Chociaż w Europie Zachodniej tego rodzaju instalacje funkcjonują od lat i to w obrębie dużych miast. Dobrym przykładem jest tu Wiedeń, stolica Austrii. Biorąc pod uwagę obecne realia, gdy koszty gazu i węgla są tak wysokie, dobrze wiemy, że część odpadów i tak jest spalana w niektórych domowych piecach, bo ludzie szukają oszczędności. Dlatego też nasza spółka mając na względzie dobre gospodarowanie odpadami, chce dążyć do wybudowania prędzej czy później instalacji termicznego przetwarzania odpadów. To się odbędzie z korzyścią dla mieszkańców. Oznacza to stabilną, żeby nie powiedzieć: niską cenę odbieranych odpadów. Poza tym jednym z podstawowych produktów, który zapewni zakład termicznego przetwarzania odpadów komunalnych, będzie energia cieplna dostarczana do naszych mieszkań. Drugim jest energia elektryczna.
- Czyli są już nawet pewne plany w tym zakresie. Można prosić o jakieś szczegóły techniczne?
- Taka instalacja, która sprostałaby naszym potrzebom, musiałaby zapewnić przerób około 20 tysięcy ton odpadów rocznie. Na dzień dzisiejszy wartość takiej inwestycji oscyluje wokół 100-120 milionów złotych. Z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska można pozyskać środki na pokrycie 50 procent wartości tejże inwestycji, ale nie więcej niż 50 milionów złotych. Jeszcze rok temu NFOŚ zabezpieczył na ten cel 1,5 miliarda złotych, ale na dzień dzisiejszy zwiększył tę pulę do 5 miliardów złotych. To świadczy o tym, że polityka państwa zachęca samorządy do budowania podobnych instalacji. Najbliższym nam takim namacalnym przykładem jest pobliska gmina Nysa. Nyska Energetyka Cieplna uzyskała już pozwolenie na budowę kotłów do termicznego przetwarzania odpadów, i to na obszarze miasta.
Ponosimy obecnie ogromne koszty, by zapłacić podmiotom zewnętrznym za odbiór odpadów, z których powstaje potem paliwo alternatywne RDF. Średnio wydajemy na ten cel około kilku milionów złotych rocznie. Te sumy trafiają do kieszeni firm zewnętrznych, a przecież można by je przeznaczyć chociażby na spłatę zaciągniętych kredytów inwestycyjnych, na realizację i rozbudowę kolejnych zadań, na budowę linii do produkcji paliwa RDF. Prędzej czy później gospodarka odpadami pójdzie właśnie w tym kierunku i tego nie unikniemy. Obecnie Związek Międzygminny „Czysty Region” posiada listy intencyjne z gminą Kędzierzyn-Koźle oraz ze spółkami naszego miasta, MZEC i MWIK, w zakresie współpracy przy koncepcji powstania takiej instalacji.
Gdyby powstała taka instalacja, wówczas wszystkie pozostałości z odpadów zmieszanych, a także tych z żółtego i niebieskiego worka, których nie będziemy w stanie zagospodarować, a są one wysokokaloryczne, będzie można poddać termicznemu przetwarzaniu. Ich kaloryczność wynosi średnio 16 megadżuli na kilogram. Przypomnę, że na terenie województwa opolskiego od lat funkcjonuje podmiot zajmujący się m.in. termiczną utylizacją odpadów. Spala bowiem paliwo RDF wyprodukowane przy znacznym udziale odpadów komunalnych, a jest nim wspominana wcześniej Cementownia "Górażdże".
- Nie sposób zapytać o kwestie ekologiczne, które w takich sytuacjach najbardziej nurtują mieszkańców i budzą wiele emocji. Czy taka instalacja spełnia należyte standardy ekologiczne?
- Taka instalacja jest wyposażana w specjalne systemy filtrujące. Zacznijmy od tego, że aby wybudować taką instalację, to najpierw trzeba uzyskać szereg pozwoleń, w tym także opracować raport oddziaływania na środowisko. W tym dokumencie jest wyszczególnione wszystko to, co ewentualnie przedostaje się do środowiska wskutek działalności takiego zakładu. I nie mogą tam mieć miejsca żadne przekroczenia groźnych dla zdrowia i życia ludzi substancji. Instalacje tego rodzaju nie różnią się niczym od każdej elektrociepłowni. Powiem więcej, ta, o której rozmawiamy, byłaby jeszcze bardziej ekologiczna od istniejących ze względu na fakt, że normy środowiskowe są coraz bardziej rygorystyczne. A to zobowiązuje do zastosowania najnowocześniejszych dostępnych na rynku technologii. Postawienie takiej instalacji oznaczałoby także naszą współpracę z innymi miejskimi podmiotami. Mam na myśli wspomniane już spółki MZEC oraz MWiK. MZEC mógłby być odbiorcą wyprodukowanej energii cieplnej dostarczanej następnie mieszkańcom w postaci centralnego ogrzewania oraz ciepłej wody. Z kolei MWiK dysponuje w swojej oczyszczalni wysokokalorycznymi komunalnymi osadami ściekowymi, które także mogą być utylizowane w procesie termicznego przetwarzania odpadów, tym samym dostarczając energii.
Napisz komentarz
Komentarze